Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Targ rybny w Trapani i kultura tuńczyka na Sycylii

Jedziecie do Trapani? Wiele przewodników wam powie (w tym mój 😉 ), że w mieście koniecznie i przede wszystkim musicie się wybrać na targ rybny w Trapani, a w okolicy zobaczyć słynne przetwórnie tuńczyka. To zdecydowanie są największe atrakcje miasta, które, należy, które koniecznie. Ja na targu byłam gościem niemal codziennym. O tym właśnie poniżej.

Zaczął się kolejny dzień w Trapani! Słońce jak zwykle wariacko wpada przez okno, ja jak zwykle leniwie przeciągam się na balkonie, z którego mam niezrównany widok na morze. O poranku kąpiel wśród fal byłaby jak znalazł, ale dziś zamiast tego ubieram się i odwiedzam bar na rogu, gdzie częstuję się słodką bułeczką, filiżanką cafe machiatto i komplementami, których blondynkom tu nie żałują. Jak już się na pewno obudzę, skieruję swoje kroki do miasta. Jutro niedziela. Jutro jem wspólny obiad z przyjaciółmi i ich rodziną. Więc dzisiaj idę po produkty. Kierunek: targ rybny.

Trapani zaczyna się tam, gdzie kończy się morze. Masywna wieża z czasów aragońskich znajduje się dokładnie tam, gdzie syreny postawiłyby swoje pierwsze kroki przy wejściu na ląd. Nic dziwnego, że zaledwie kilka kroków od niej zaczyna się port: ten rekreacyjno-jachtowy, promowy i, interesujący nas teraz najbardziej, rybacki.

Targ rybny w Trapani (pescheria), to jedna z wizytówek miasta. Niegdyś mieszczący się na północnym skraju starego miasta, dziś jest przeniesiony do nowoczesnej, otwartej hali i znajduje się zaraz przy magazynach i kutrach. To tu odbywa się poranne życie. Każdego ranka pomiędzy ósmą rano a pierwszą po południu połowa miasta wybiera się na targ, by dokonać na nim zakupu wszelkiego rodzaju ryb i owoców morza. O tej porze roku króluje miecznik. Są też krewetki, sardynki, kalmary i dziesiątki innych pływających stworzeń. Rano złowiona ryba, wieczorem będzie królować na naszym talerzu. W porównaniu do takich warunków, proszenie o świeżą rybkę w supermarkecie, gdzieś w głębi Polski może tylko bawić.

Okolice Trapani są zapełnione budynkami, znanymi pod wspólną nazwą „fabryki tuńczyka”. Przy plantacjach soli, to drugi element rozpoznawczy trapańskiej ziemi. Dziś opuszczone, niegdyś tętniły życiem. Rybacy po spędzeniu kilku dni na łowach, wracali na ląd i poddawali tuńczyka obróbce. Zupełnej obróbce! Trapańczycy lubią nazywać tuńczyka morską świnią. Dlaczego? Bo żadna część tej wielkiej, czasem osiągającej ponad 100 kg wagi, się nie zmarnuje.

Trapańczycy używają wszystkiego! Jemy tuńczykową płetwę, tuńczykową głowę, tuńczykowe serce i wątrobę, a nawet – co jest miejscowym przysmakiem – tuńczykową spermę (lattume)! To nie żart. Możecie ją kupić w Trapani na targu i uchodzi ona tu za miejscowy przysmak. Jeszcze nie próbowałam, ale zaklinam się – spróbuję!

–> zarezerwuj najtańszy nocleg w Trapani

Mattanza, czyli tradycyjny połów tuńczyka odbywający się na przełomie kwietnia i maja, sięga w prowincji Trapani setek lat wstecz. Mattanza jest sprytnie opracowanym systemem, w którego przebiegu morski olbrzym wpływa do sieci siatek i przepływając z komory do komory, w końcu, po pokonaniu kilku kilometrów siatkowego labiryntu, znajduje się w miejscu, z którego trudno znaleźć mu drogę ucieczki. Jej nazwa – komora śmierci – mówi sama za siebie. To tu dokonywał się ubój. Stąd ryba na rybackich kutrach trafiała do fabryki tuńczyka.

Dziś nieużywane fabryki wyglądają rewelacyjnie! Sprawiają wrażenie nawiedzonych domów, położonych przy samych plażach. W pierwszej znalazłam się późnym wieczorem, na moment po zachodzie słońca. Szare powietrze nadawało ruinie szczególnej atmosfery, a wyobraźnia zaczęła działać tak intensywnie, że sieci rybackie, ślady po tuńczykowej krwi, dźwięk harpunów i tradycyjne śpiewy rybaków zdawały się być nieustającą rzeczywistością. Późniejsze wizyty w muzeum połowu tuńczyka i zdjęcia z przeszłości tylko wzmocniły uczucie, że ta historia jest ciągle żywa. Ona gdzieś tu trwa.

Mimo że fabryki tuńczyka stoją puste, mimo że populacja ryby w okolicy zmniejszyła się gwałtownie, to jednak pozostała żywa legenda. Legenda, z którą obcuję na codziennych, porannych zakupach. Dokładnie wtedy, kiedy odwijam z papieru dopiero co kupione dwie świeże, wyśmienite krewetki i pochłaniam je na ławce przy wieży Ligny. Na jutrzejszy obiad przyniosę makaron z małżami.

BYĆ MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TEŻ:

–> Przewodnik po Trapani i zachodniej Sycylii mojego autorstwa

–> 10 największych atrakcji zachodniej Sycylii

–> Co zjeść w Trapani?

Jedziesz do Trapani i na zachodnią Sycylię? Napisałam przewodnik, który może Cię zainteresować. A może najpierw chcesz poczytać więcej o Sycylii? Tutaj znajdziesz listę artykułów, które napisałam na jej temat.

Exit mobile version