Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Kawiarniany fioł

Przeglądam swoje zdjęcia. Tysiące ich, setki tysięcy. A na nich jak mantra pojawiają się podobne zdjęcia – widoki miasteczek z góry, psiaki, ławeczki, strzelające w powietrze skały. I jeden motyw. Cyknięty niemal w każdym mieście, w każdej wiosce czy na środku pustyni. Coś czemu nie potrafię się oprzeć. Co nie tylko obcykam naokoło, ale jeszcze gdzie zatrzymam się na dłużej, często otwierając laptopa i zaczynając pracę. Panie i panowie – muszę się wam przyznać – ogarnia mnie kawiarniany fioł. Fioł pustych krzeseł i pustych stołów.

Co myślicie patrząc na te zdjęcia? Dla mnie takie sceny to metafora samotności. A fakt, że uwielbiam właśnie w takich pustych kawiarniach siadać, też ma dla mnie metafizyczny wymiar. Jakoś próbuję zapełnić pustkę. Nie moją, ale czyjąś. Pustkę zewnętrzną – nie mam pojęcia kogo.

“Empty chairs at empty tables” to tytuł piosenki z musicalu Nędznicy. Ale nie w tę stronę to poszło. Ja najpierw cykałam foty, potem zaczęłam sobie to uświadamiać, a dopiero na końcu znalazłam tę piosenkę. Jeśli myślicie, że tu pokazałam swojego bzika, to patrzcie tylko, co zrobiłam na swojej tablicy Pinterestowej. To dopiero zbiór 😉

P.S. W której z tych kawiarń usiedlibyście najchętniej?

Exit mobile version