Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

10 najpiękniejszych miasteczek we Włoszech – wybór blogerów podróżniczych

Wiecie, że uwielbiam małe najpiękniejsze miasteczka we Włoszech, prawda?

Choć zwiedzanie dużych miast sprawia mi przyjemność kulturoznawczą, to jednak nie ma nic lepszego od siedzenia na placyku w małym miasteczku z kieliszkiem wina lub cappuccino i przy lekkim wietrzyku (w moim wymarzonym miasteczku wieje! Jest na wzgórzu.) sięgnięcie po dobrą książkę. Podniesienie oczu od lektury oznacza wtedy estetyczny zachwyt – wokół mnie bowiem znajduje się przepiękna architektura. A codzienny spacer oznacza szlaki wśród natury, na które z ryneczku jest tylko kilkanaście minut na piechotę.

Kup program wycieczki po Sycylii!

Masz ochotę odwiedzić najpiękniejsze miasteczka we Włoszech, ale nie masz czasu, by ją dobrze przygotować? Mogę Ci pomóc. Na zlecenie piszę indywidualne plany wycieczek, dostosowane do Twoich potrzeb. Szczegóły znajdziecie tutaj.

Mam swoje ulubione miejsca. Na blogu znajdziecie już artykuł o oficjalnej liście najpiękniejszych włoskich wiosek. Nie we wszystkich byłam (ba, byłam w niewielu), ale cały czas szukam też nowych. Spytałam więc polskich blogerów podróżniczych, jakie są ich najpiękniejsze miasteczka we Włoszech. Patrzcie, gdzie mnie zaprowadzili.

1. Calcata, Lacjum – wybór Magdy z Italii poza szlakiem

Calcata to maleńkie miasteczko zbudowane na wulkanicznym tufie na wysokości 220 m n.p.m. Przez stulecia toczyło się tu ciekawe życie, szczególnie po 1527 roku, gdy po słynnym złupieniu Rzymu, przeszmuglowano do Calcaty ciekawą relikwię nazwaną Świętym Obrzeskiem. To zapewniło miastu rzesze przybywających pielgrzymów przez kolejne cztery stulecia czyli do momentu, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach relikwia zniknęła.

Ale nie mówilibyśmy dzisiaj o Calcacie w ogóle w kategoriach ciekawego miasta do zwiedzenia lecz jako tzw. ghost city czyli miasta widma. Ze względów bezpieczeństwa w latach 30. XX wieku zarządzono opuszczenie miasta i relokację mieszkańców do Nowej Calcaty.

Tymczasem w latach 60. XX wieku Calcata stała się Mekką bohemy artystycznej z całego świata, która znalazła tu idealną przestrzeń do życia. Stopniowo osiedlali się zajmując opustoszałe domy. Zakaz osiedlania się postanowiono anulować, dzięki czemu nieruchomości można było ponownie nabywać. Dziś mieszka tu 60 osób, 99% z nich to artyści. Z Rzymu dojedziemy autobusem z przystanku Roma Saxa Rubra w zaledwie 60 min. Więcej o Calcacie przeczytacie tutaj.

2. Orgosolo, Sardynia – wybór Aleksandry z Dużych Podróży

Chociaż większość turystów na Sardynii jedzie na wybrzeże, najciekawsze miasteczko i perełka wyspy kryje się w jej głębi. Na początku XX wieku Orgosolo znane było jednak jako “wieś bandytów”, tyle zdarzało się tam mafijnych sprzeczek. Bandyci byli uznawani za lokalnych bohaterów, ponieważ często zabierali pieniądze bogatym, a dawali biednym. Miasteczko stało się jednak zbyt niebezpieczne i mieszkańcy zaczęli współpracować z policją – nie ma obawy, że traficie w sam środek porachunków.
Orgosolo słynie jednak z czego innego: przeciekawych murali powstających tam od lat 70. zeszłego wieku. Malowidła poruszają tematy społeczne, polityczne i historyczne, ale również nawiązują do baśni czy legend Sardynii. Murali jest ponad 300 i ciągle dochodzą nowe – to zjawisko niespotykane nigdy indziej na świecie na taką skalę.

Do Orgosolo warto się wybrać również dlatego, że mieszkańcy miasta to rdzenni Sardyńczycy, schronieni od turystów głęboko w górach i pielęgnujący ciekawe wyspowe tradycje. Niesamowite jest, że jedna z największych kolekcji sztuki ulicznej kryje się właśnie w tak konserwatywnym miejscu. Więcej o Orgosolo przeczytacie tutaj.

Pasjonują was Włochy? Chcecie się o nich dowiedzieć coś więcej? Na Facebooku jesteśmy w grupie wielbicieli Italii. Dołącz do nas!

3. Volterra, Toskania – wybór Marii Magdaleny z bloga Okiem Maleny

Toskańskie miasteczko położone na wulkanicznym wzgórzu. Znajduje się około 70 km od Florencji i 50 km od Sienny.

W 2006 roku rozsławiła ją Stephenie Meyer. Autorka sagi Zmierzch umiejscowiła w niej akcję jednej ze swoich powieści. Volterra przeżyła oblężenie miłośników książki, którzy chcieli zobaczyć mroczną siedzibę Volturii. Autorka wybrała naprawdę dobre miejsce. Droga do Volterry prowadzi wśród cyprysów – przed nami na horyzoncie pojawia się dość mroczne I ponure miasteczko. W sam raz na siedzibę wampirzego rodu.

Jednak Voltera widziana z bliska zyskuje wiele uroku i zaskakuje. Rózni się od innych, widzianych przeze mnie, toskańskich miast. Na jej budynkach widać ząb czasu. Czasem z płaskorzeźb zostały tylko zarysy i sami musimy się domyślać cóż to była za maszkara. Miłośnicy historii poczują się jak w raju – to tu znajduje się jeden z lepiej zachowanych teatrów z czasów Etrusków. Volterra słynie również z wyrobów z alabastru, których pokaźną kolekcje zgromadzono w muzeum.
Warto umieścić to miasto w planie toskańskiej wycieczki. Więcej o Volterze przeczytacie tutaj

4. Chiavenna, Lombardia – wybór Krystiana z Wolnym Krokiem

Chiavenna to piękne górskie miasteczko, znajdujące się blisko szwajcarskiej granicy w rejonie Lombardii u stóp Alp. Jest to miejscowość zupełnie oderwana od gwarkiego życia turystycznego, w której można się wyciszyć i w spokoju rozkoszować obłędnymi widokami gór, czystą źródlaną wodą oraz rześkim powietrzem. Mieliśmy przyjemność gościć w nim przez kilka dni podczas naszej autostopowej wyprawy z Włoch do Polski i Chiavenna zauroczyła nas swoimi bajecznymi widokami oraz przepyszną pizzą. Host, u którego mieszkaliśmy, stwierdził, że jeżeli człowiek kocha górskie wędrówki, to w całych Włoszech nie znajdzie lepszego miejsca. I my mu wierzymy, ponieważ przygoda, którą przeżyliśmy wędrując po Alpach, jest jedną z naszych najlepszych.

Jeżeli chcecie dowiedzieć się troszkę więcej o Chiavennie, jak i samej wyprawie, zapraszamy do wpisu Wolnym Krokiem :Chiavenna – górskie miasteczko we Włoszech.

5. Castellina in Chianti, Toskania – wybór Tati z Poszli-pojechali

 

Znajdujące się mniej więcej w połowie najkrótszej drogi pomiędzy Sieną a Florencją, miasto przykuwa uwagę już na wjeździe, dzięki XIV-wiecznej wieży zamku Rocca.
Mimo rosnącej i wciąż rozwijającej się oferty domków wakacyjnych w okolicach, miasto zrobiło na nas wrażenie miasta kompletnie pozbawionego turystów.

Ciche uliczki, sklepiki, kawiarnie, restauracje, psy grzejące się na słońcu. Najlepszy tatar, który jadłam w swoim życiu. Dużo spokoju. Oraz kilka ciekawych zabytków, takich jak etruski grobowiec, opowiadający o początkach miasta, kościół San Salvatore z ciekawą freskiem z XV wieku, podziemna trasa Via delle Volte, sprawią, że pobyt w Castellinie in Chianti, nawet kilkugodzinny, zagwarantuje przyjemne i ciekawe wspomnienia. Więcej przeczytacie tutaj.

6. Lovere, Lombardia – wybór Natalii ze Złotej Proporcji 

Lovere położone na północnym krańcu jeziora Iseo w Lombardii. Z jednej strony otoczone jest malowniczymi wzgórzami, z drugiej przejrzystą taflą jeziora. Jest spokojnie, błogo i romantycznie, nawet w szczycie sezonu w  przeciwieństwie do wielu miejscowości nad pobliskim jeziorem Garda. Tłumy do Lovere jeszcze nie dotarły, choć miasteczko położone jest niewiele ponad godzinę drogi od lotniska w Bergamo.  Kiedy znudzi się Tobie plażowanie wokół Lovere, wybierz się na spacer lub w trekking w góry, czy też zobacz Piramidi di Zone, naturalne włoskie piramidy. Możesz też wybrać się w rejs do Monte Isola, największą wyspę na jeziorze we Włoszech. Natura nie jest jedyną atrakcją Lovere. W miasteczku znajduje się urokliwa średniowieczna starówka z kilkoma wieżyczkami,  Galeria Tadini – jedna z najstarszych i najważniejszych galerii w Lombardii czy też Bazylika Santa Maria in Valvendra z 1463 roku. Więcej o Lovere tutaj.

7. Torbole, Trydent-Górna Adyga – wybór Szymona ze Znajkraj

Wśród wspomnień, jakie przywiozłem w sakwach z rowerowej podróży dookoła włoskiej prowincji Trydentu, miejsce szczególne – na samym wierzchu! – zajmuje Torbole. Niewielka, mogąca nawet zostać uznana za niepozorną, miejscowość nad słynnym jeziorem Garda pozostaje w cieniu bardziej znanej – Rivy del Garda. To jednak nie Riva i jej wspaniałe zabytki, a skromne Torbole było dla mnie przywitaniem z Gardą i pierwszą chwilą, kiedy w pełni dotarło do moich zmysłów, że znowu podróżuję po Włoszech.

Na portowym nabrzeżu w Torbole zatrzymałem się po długim zjeździe rowerową trasą z położonego wyżej Nago (wraz z Torbole tworzy miejscowość Nago-Torbole) i nad oblaną słońcem taflą jeziora Garda poczułem, jak przenika mnie włoski duch. Chwilę później siedziałem w ogródku pizzerii, chłonąłem wszystkimi zmysłami nowe otoczenie i marzyłem, by przeciągnąć tę przyjemność w nieskończoność. Może to samo czuł Johann Wolfgang von Goethe, gdy pewnego popołudnia ponad dwieście lat temu napisał o Torbole: “Jak wiele bym dał by mieć obok przyjaciół, aby mogli cieszyć się widokiem który rozpościera się przed mną”. 

Sama mieszkałam w Torbole kilka dni w czasie mojego pobytu nad Gardą. Zobaczcie, jak było. Klik!

8. Castelfranco Veneto, Bassano del Grappa, Asolo – wybór Eweliny z nieistniejącego już One way 2 Freedom

Castelfranco Veneto

Trzy miasteczka leżące w regionie Veneto, jednym z najbogatszych regionów Italii.
Castelfranco Veneto charakteryzuje stare miasto otoczone średniowiecznym murem i fosą oraz wieża z zegarem wybudowana przez mieszkańców Treviso. Warto odwiedzić kilka lokali, w których możecie skosztować słynnego dla tego regionu apertivo (spritz aperol lub campari). 

Bassano del Grappa, jak sama nazwa wskazuje, słynie z produkcji grappy, lokalnego alkoholu, który powstaje z winogron, ale również stamtąd pochodzi rodzaj makaronu bigoli (“Bigoi de Bassan”), przypominający spaghetti, ale jeszcze dłuższy i grubszy. Miasteczko jest położone w górach. W jego sercu znajduje się stary drewniany most, z którego rozpościera się przepiękny widok i czuć świeże górskie powietrze. Koniecznie musicie wstąpić do lokalu o nazwie Grapperia Nardini (1779), w którym będziecie mieli okazję skosztować najlepsze odmiany grappy i amaro. 

Asolo nazwane perłą prowincji Veneto. Należy do grupy najpiękniejszych miasteczek (borgo) we Włoszech – i to jest prawda! Położone na wzgórzu, z którego można podziwiać piękne wschody i zachody słońca oraz spacerować bardzo wąskimi uliczkami, odwiedzając urocze lokale i kosztując tzw. pinza, czyli lokalnej słodkości przygotowywanej m.in. z polenty, mleka, cukru, rodzynek, miodu, nasion kopru i czerstwego chleba.

9. Marta, Lacjum – wybór Marty z bloga Podróże od kuchni

Nie mogłam nie polubić tego miejsca, w końcu przyjechałam jakby… do siebie. Gdy zobaczyłam na mapie Włoch miasteczko Marta od razu wiedziałam, że chcę tam pojechać. W naszym planie objazdówki po kilku regionach, m.in. Toskanii musiał się znaleźć również ten punkt. Dopięłam swego i po kilku dniach w Rzymie wybraliśmy się do Marty.

Ciche i spokojne we wrześniu miejsce powinno oczarować każdego. Marta położona jest nad jeziorem Bolsena, co czyni tę miejscowość bardzo atrakcyjną. Osoby kochające aktywność fizyczną, będą miały gdzie pospacerować, ponieważ wokół jeziora ciągnie się długi deptak. Do tego, w kilku miejscach, wyznaczone są tam plaże. Samo miasteczko jest niewielkie, idealne na wypoczynek. Niska, typowo włoska zabudowa nadaje miastu klimat, a w uliczkach można znaleźć malutkie sklepy, w których dostaniecie wszystko, tylko nikt nie mówi tam po angielsku.

Martę pokochają również zwolennicy ryb i pysznego włoskiego jedzenia. Wiem, co mówię, w końcu prowadzę blog podróżniczo-kulinarny.

10. Brisighella, Emilia Romania – wybór Kasi z bloga Dom z kamienia

To przepiękne miasteczko położne na obrzeżach parku La Vena del Gesso, na zachodnich krańcach Romanii zaledwie 20 kilometrów od granicy z Toskanią. Istotnie rozciągający się dookoła krajobraz, w którym dominują winnice i gaje oliwne malowniczo falujące na wzgórzach budzą raczej skojarzenia z najsłynniejszym włoskim regionem. Jednak to wciąż Romania, nieodkryta, nieturystyczna, a zatem prawdziwa i spokojna, wypełniona autentycznym lokalnym gwarem i swojskimi obrazkami. Mówi się, że osada na tych terenach istniała już w epoce neolitu, jednak pierwsze konkretne zapiski pochodzą z XIII wieku. Podobno to Maghinardo – najpotężniejszy w tamtych czasach możnowładca, o którym wspomina nawet Dante w Boskiej Komedii, kazał wznieść fortecę, u stóp której w następnych latach powstało to przeurocze „borgo”. 

Brisighella i jej okolice to niesamowite bogactwo zarówno naturalne jak i kulturowe. Warto przespacerować się po rozciągającym się obok parku geologicznym, przejść przez punkty widokowe na wzgórzach: od Santuario del Monticino, przez fortecę, na wieży zegarowej kończąc. 

Od „torre” można krótkim szlakiem zejść do centrum miasteczka, które zdaje się być małą perełką. Najbardziej niezwykłym zabytkiem jest według mnie Via degli Asini, która kryje się wewnątrz budynków. To właśnie tu mieszkały osiołki, które pracowały przy wydobywaniu gipsu z pobliskich kamieniołomów. Warto też pamiętać, że Brisighella to miejsce dla smakoszy, produkuje się tu doskonałą oliwę i wino, a lokalne menu przyprawia o zawrót głowy.

Brisighella to też jedno z moich ulubionych miasteczek w Emilii Romanii. Zobaczcie 4 pozostałe. Klik! 

 i nadprogramowe 11. Locorotondo, Apulia – wybór Agnieszki, czyli mój 🙂

Na koniec moja kolej. Nad swoim wyborem myślałam krótką chwilkę, bo choć nie wiedziałam, co wybiorę przed ruszeniem tego tekstu, to teraz, gdy przyszła moja kolej, jest to aż nazbyt oczywiste. Locorotondo to bliźniacze miasteczko słynnego Alberabello – umieszczonego na liście UNESCO miasteczka w Apulii. Niestety Alberabello jest zadeptane przez turystów. Gdy odwiedziłam je w sierpniu 2016 roku, po dwóch godzinach uciekałam z niego, mając nadzieję, że kolejna miejscowość będzie przyjemnie spokojna. Tak też było!

Locorotondo jest śnieżnobiałym miasteczkiem o niezliczonej ilości donic z kwiatami, nowoczesną sztuką i knajpkami, które wieczorem tętnią życiem, a za dnia, umieszczone pod malowniczymi łukami, tworzą znakomite kadry fotograficzno-malarskie. W ciągu ostatnich kilku lat zwiedziłam kilkadziesiąt, a może już nawet ponad sto, włoskich miejscowości. I jak dzisiaj o nich myślę, to chyba właśnie Locorotondo podoba mi się najbardziej. Jest coś w tej wiosce takiego, co sprawia, że czas się zatrzymał w miejscu, a czy jesteśmy jeszcze we Włoszech, czy to już może Grecja lub Maroko – cóż, tego nie wie nikt. Więcej o Apulii przeczytacie tutaj. Natomiast cały tekst o Locorotondo z większą ilością zdjęć dostępny jest tutaj.

Podobało się? Po więcej tekstów o Włoszech zapraszam tutaj, lub na blogi autorów poszczególnych propozycji. Każde zdjęcie z osobna należy do autora odpowiedzialnego za rekomendację.

 

Exit mobile version