Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Zamek w Gołuchowie: czyżby top 1 Wielkopolski?

Kilka miesięcy temu, przy okazji pisania tekstu o najlepszych muzeach w Wielkopolsce, spytałam kolegę czy nie przegapiłam jakiegoś topu. Wymienił mi kilka miejsc, po czym dodał:

-No i oczywiście Zamek w Gołuchowie, ale to pewnie byłaś.

Taaa….

Mogę tylko powiedzieć, że dobrze, iż rozmawialiśmy na Messangerze i nie widział mojej miny. Właśnie wtedy obiecałam sobie, że jak tylko zrobi się ładna pogoda (i otworzą muzea), pakuję rodzinę w samochód i jedziemy do Gołuchowa.

W artykule:

Zobacz też: 17 atrakcji południowej Wielkopolski


Napisałam przewodnik “Wielkopolska z dzieckiem”!

Interesują Cię kompleksowe informacje o Wielkopolsce?

Jakie są najlepsze atrakcje dla dzieci w Województwie? Gdzie w pobliżu jest plac zabaw? Jak znaleźć dzieciolubną restaurację? Czy w muzeum są udogodnienia dla dzieci?

Przejechałam całą Wielkopolskę, by zebrać dla was te wszystkie informacje. Powstała z tego książka. Na jej 200 stronach znajdziecie ponad 80 opisanych i ocenionych atrakcji dla dzieci. Od parków rozrywki po parki… pałacowe.

Zainteresowani? Teraz w cenie przedpremierowej!

KUP PRZEWODNIK “WIELKOPOLSKA Z DZIECKIEM”

 


Zamek w Gołuchowie – historia pewnej ambicji

Zamek w Gołuchowie powstał w XVI wieku, a wybudował go nie kto inny, a Rafał Leszczyński (tu się uśmiecham, bo on nasz – leszczyniak! Herbu, który jest nazwą osiedla, na którym się wychowałam ;)). Przez kolejne wieki przechodził z rąk do rąk, aż w końcu w połowie XIX wieku został sprzedany Tytusowi Działyńskiemu.

My tu w Wielkopolsce mamy swoje wielkie nazwiska rodowe. Znamy nazwisko Leszczyński, Raczyński, Chłapowski. Tak samo z szacunkiem myślimy o Działyńskim, który osiadł w słynnym podpoznańskim Kórniku. To właśnie on – polski powstaniec i promotor nauki – kupił majątek dla swojego syna Jana, który wkrótce został ożeniony z Izabellą Czartoryską, córką Adama.

Co to była za kobieta! Żadne Paryże i Wersale jej nie straszne. Prowadziła Instytut Polski w stolicy Francji, podróżowała po całej Europie i Bliskim Wschodzie. Malowała, od młodości kolekcjonowała dzieła sztuki.

No i przeprowadziła się z mężem do Gołuchowa. Gołuchowa gdzieś na końcu świata, pośrodku niczego. I to jeszcze z facetem, którego nie kocha.

Chryste, jaka deprecha! Iza robi więc to, co każdy rozsądny człowiek na jej miejscu by zrobił. Zaczęła dekorować.

No i trochę ją poniosło.

Izabella Czartoryska zostawiła po sobie podniesiony z ruiny, kompletnie przebudowany zamek, który z powodzeniem mógłby stanąć nad Loarą. Wewnątrz urządziła muzeum sztuki, a sama z mężem zamieszkali w mniejszym budynku na skraju parku.

A sam park. O… Ten jej się udał! Park-arboretum ma niemal 160 hektarów. I rosną tu rośliny sprowadzone z całego świata!

Dla porządku historycznego dodam, że Czartoryska odkupiła Gołuchów od męża (spłaciła w ten sposób jego finansowanie powstania styczniowego) i w ten sposób zamek Czartoryskich pozostał w ich rękach do 2016 roku. Dopiero wtedy Zamek w Gołuchowie został sprzedany Państwu za 20 milionów złotych. Była zresztą z tego niezła afera, ale z tym odsyłam was do innego artykułu.

Gołuchów – zamek i jego zwiedzanie

Bardzo długo nie wiedziałam o jego istnieniu, a przecież jest przepiękny!

Zamek został odbudowany na zlecenie Czartoryskiej na wzór zamków francuskich. Choć Izabella zamierzała przywrócić jego renesansowy charakter, to zdecydowała się „otworzyć” jego dziedziniec, tak że dziś mamy na niego piękny widok z pobliskich ławeczek i punktu widokowego.

Niestety dziś nie możemy w zamku oglądać kolekcji Czartoryskiej – ta została rozproszona w czasie II wojny światowej.

Dziś w zamku znów jest muzeum, a w nim możemy oglądać zabytkowe wnętrza i dzieła sztuki. Niestety – w pandemii wejścia są mocno limitowane, a turyści wpuszczani na konkretną godzinę tylko po kilka osób. Nam nie udało się wejść.

zobacz też: Najlepsze muzea w Wielkopolsce. Nasz subiektywny wybór

Park w Gołuchowie

Ale co to jest za park!

Arboretum nie park! I to jedno z najstarszych i największych w Polsce.

Zapoczątkowane przez Działyńskich dzieło dziś kontynuowane jest przez Lasy Państwowe. W parku w stylu angielskim znajduje się 600 gatunków krzewów i drzew (razem 80 tysięcy sztuk). Przepiękny jest rosnący przy wodzie dąb – celowo ukształtowany tak, by był rozłożysty już w swoich najniższych partiach.

Tu was muszę uraczyć cytatem z Wikipedii, bo to po prostu super numerki:

„Wśród dziko żyjących organizmów stwierdzono tu 510 gatunków roślin naczyniowych, 275 gatunków grzybów wielkoowocnikowych, 131 gatunków porostów, 27 gatunków mchów, minimum 1500 gatunków owadów i kilkanaście gatunków pajęczaków (fauna owadów i pajęczaków poznana w sposób dalece niepełny), 7 gatunków płazów i 3 gadów, 76 gatunków ptaków mających tu swoje lęgi, w tym 75 chronionych, 13 gatunków nietoperzy i 15 gatunków innych ssaków (m.in. bóbr i wydra), w tym 7 chronionych. Za bogatą uznaje się awifaunę i chirofaunę.”

W parku w wielu miejscach rozstawione są ławeczki, a rzadziej stoły piknikowe. Nam zabrakło chociażby jednego placu zabaw. Co prawda jest mały punkt, w którym można skakać w dal i grać na leśnych instrumentach, no ale mało… Muszę powiedzieć, że gdyby nie piłka w wózku, to Kora by się ździebko nudziła.

Ostoja żubrów w Gołuchowie

Po półgodzinnym spacerze dochodzimy do pokazowej zagrody zwierząt. To teren w lesie, w którym swój wybieg mają nie tylko żubry, ale też koniki polskie, daniele i dzikie.

I tu duży plus – zwierzęta mają wcale niemały wybieg ALE na noc wypuszczane są na większy teren. Razem mają do dyspozycji 20 hektarów, więc w porównaniu do miejskich parków zoologicznych (i na przykład tego ile żubry mają miejsca w Lesznie) bardzo na plus.

Muzeum w Gołuchowie. Ale to drugie 😉

Nie poszliśmy do muzeum zamkowego. Ale do Muzeum Leśnictwa już tak.

I chyba bardzo dobrze że tak się stało, bo kto by się spodziewał, że jest ono tak świetne i przystosowane dla dzieci! Jeśli jesteście tu ze swoimi pociechami, to zdecydowanie musicie do niego iść.

Muzeum podzielone jest na trzy części. Pierwsza to tymczasowa wystawa sztuki – można, nie trzeba – zależy kto co lubi.

Na piętrze jest to co najlepsze, czyli interaktywna wystawa „Spotkanie z lasem”. W czterech salach poznajemy florę i faunę wielkopolskich lasów. Dla dzieciaków są ekrany, gdy, światełka i szuflady do otwierania. Oprócz tego oczywiście leśne dioramy i wypchane zwierzęta, które odkąd jestem mamą, widzę super często – to nasza czwarta wystawa w przeciągu roku (wcześniej w Krakowie, Mniszkach i pod Baranią Górą).

Dla kochającej książki mamy też znalazł się smaczek. To sala z księgami drzewnymi, czyli pustymi wewnątrz drewnianymi skrzyniami-książkami. Kolekcja została stworzona na początku XIX wieku.

Tylko w tej części z powodzeniem można spędzić z dziećmi dwie godziny. Warto więc mieć przy sobie przekąski, by potem niepotrzebnie nie skracać przygody.

Ostatnia część poświęcona jest maszynom leśnym. Mnie to zbyt nie grzało, ale co ciekawe – Korę bardzo. Podczas gdy oni z Piotrem opowiadali sobie o poszczególnych dziwactwach, ja podziwiałam architekturę budynku.

Zamek w Gołuchowie – dojazd

Gołuchów znajduje się pod Kaliszem i to właśnie z nim najlepiej połączyć swoje zwiedzanie parku. Choć od razu mówię, że bez sensu przyjeżdżać tu na dwie godziny. Przygotujcie się, że spędzicie w Gołuchowie cały dzień. My jeszcze byliśmy w ostrzejszym covidowym reżimie, ale na terenie parku znajduje się kawiarnia, a w okolicy jest pizzeria.

A jeśli po prostu jedziecie do Kalisza drogą nr 12 z Leszna lub Poznania, to po prostu się tu na chwilę zatrzymajcie. To jest po prostu po drodze. Nie musicie nigdzie zjeżdżać!

Inne atrakcje w okolicy Gołuchowa

Tak jak wspomniałam, wizytę w Gołuchowie możecie połączyć ze zwiedzaniem Kalisza. Ale jeśli nie macie ochotę na duże miasto, to w pobliżu znajduje się słynne Muzeum Ziemiaństwa w Dobczycy, Muzeum Dwóch Imperiów w Pałacu w Witaszycach (uwaga! Te dwa imperia to Napoleon i Gwiezdne Wojny!!!!!), a ciut dalej bardzo przeze mnie lubiany Jarocin, gdzie macie muzeum Spichlerz Polskiego Rocka i świetny szlak miejskich murali.

Przeczytaj też inne teksty o Wielkopolsce:

Exit mobile version