Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Dolina Szwajcarska, park przy czterech ambasadach

Mimo, iż warszawskie Śródmieście jest betonowe, gwarne i zakurzone ma na swojej mapie zielone plamy. W dzielnicy ambasad, budynków rządowych i hipsterskich knajp zagubiona jest Dolina Szwajcarska. Niegdyś olbrzymi park, dziś rozmiarem bardziej przypomina większy skwer. Ulokowana między al. Róż, a ul. Chopina doskonale wpisuje się w klimat miejsca i stanowi zielony przedsionek do Parku Ujazdowskiego i Łazienek.

Park przy czterech ambasadach.

Ogród powstał w 1786r. i pierwotnie ciągnął się do ul. Pięknej, czyli zajmował teren dzisiejszych ambasad Rumunii, Finlandii, Norwegii i Węgier. W parku wybudowano pawilony kawiarniane w stylu szwajcarskim, stąd prawdopodobnie nazwa parku. W 1874r. otworzono Nową Szwajcarię, czyli wielki plac zabaw dla dzieci. Co ciekawe olbrzymią popularnością cieszyły się organizowane w Dolinie występy magików i połykaczy ognia, a zimą znajdowała się tu ulubiona ślizgawka Warszawiaków. Z czasem pawilony zostały zastąpione letnią salą koncertową, a kolejnym etapem degradacji salonu Warszawy w tanią rozrywkę, było założenie tu Cyrku Letniego.
Atrakcyjna lokalizacja nie pomagała w utrzymaniu granic parku, który po kawałku parcelowano. W 1939r. nikt w tą okolicę się nie zapuszczał ze względu na bliskość siedziby Gestapo (al. Szucha). Podczas powstania Dolina Szwajcarska uległa zniszczeniu. W latach 50. na ocalałych tarasach umieszczono fontannę projektu Z. Stępińskiego i J. Dworakowską oraz socrealistyczne rzeźby wykonane zostały przez R. Łukianowa. Przy parku wybudowano mały dom partii, w którym stacjonował Komitet Warszawski PZPR.
Obecnie w Dolinie Szwajcarskiej rzadko bywają tłumy, w niczym nie przypomina swej dawnej rozrywkowej świetności. I niewątpliwie działa to na plus.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca rodzina.
Zobacz też: Pumptrack w parku Księcia Janusza
Exit mobile version