Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Zamek Branitz i piramidy, czyli ogrodowa fantazja Pucklera

Osobliwości sprawiają, że świat jest piękny, a historia porywająca. Planując zwiedzanie Cottbus na pierwszym miejscu listy (całkiem słusznie) jest Zamek Branitz. Czyli rezydencja z mistrzowsko zaplanowanym, fantazyjnym ogrodem. Ta architektoniczna siostra Parku Mużakowskiego, również wyszła spod kreski ogrodowego mistrza. Zapalonego podróżnika i trochę awanturnika księcia Hermana von Pückler-Muskau, którego w dalszej części będę poufale nazywać Pucklerem.

Zamek Branitz, muzeum lokalnych fascynacji

Jeśli harmonogram Was goni, to przyjedźcie samochodem, ale najbardziej polecam opcję dotarcia tu kolejką wąskotorową (odjazd ze stacji Cottbus, Sandow), wkroczycie wtedy powoli w zupełnie inaczej płynący czas. Leniwych popołudni przy herbacie z konfiturą, nieśpiesznych spacerów i powolnych podróży przez odmęty historii po Oriencie. A opowieści, które usłyszycie zostaną z Wami na długo i poruszą Waszą wyobraźnią.

Zamek Branitz to ogromny obiekt muzealny, w którym eksponowane są pamiątki życia pana na włościach, projektanta przestrzeni podwórkowej, człowieka wielkich marzeń i konsekwentnie realizowanych pasji. Puckler urodził się w 1785 r. w Mużakowie nad Nysą Łużycką. Część dzieciństwa spędził w zakładzie wychowawczym dla trudnych dzieci, gdzie zaznajomił się dość dokładnie z kielnią. Nie był pokorny ani jako student prawa, ani żołnierz. Umiłowany w hazardzie i pojedynkach, odziedziczył po ojcu nie tylko rodzinną posiadłość w Mużakowie, ale również okoliczne wsie oraz grube hajsy. Podjął się planowania wielohektarowych parków w Mużakowie i Branitz, co (z przerwami na piękne podróże) zajęło mu resztę życia.

Spacerując powolnym krokiem po wnętrzach zamku odkryjemy zakamarki życia tej fascynującej postaci, poznamy kobiety które kochał, miejsca do których jeździł. Wystawa to zarówno klasyczny dom muzeum, jak i nowoczesne, multimedialne plansze podsumowujące odległe geograficznie tematy.


Kobiety ekscentrycznego żywota

Powiedzieć, że do niego lgnęły, to mało. Jakoś tak jest, że płeć piękna lubi dziwaków, tak było i tym razem. Puckler szukał ideału, a znalazł idealne rozwiązanie. Silną, starszą o dziewięć lat rozwódkę Lucię Annę Wilhelminę von Pappenheim oraz… jej dziewiętnastoletnią w momencie ślubu wychowanicę Helminę. Małżeństwo trwało teoretycznie 9 lat, ale układ dużo dłużej. Rozwód był tylko pretekstem, do znalezienia bogatej następczyni, która pomogłaby ukochanym w znalezieniu ratunku dla kończącego majątku. plan jednak nie wypalił, Puckler wyjechał w kolejną podróż do Afryki, skąd przywiózł kupioną na targu niewolników dwunastoletnią Mahbubę. Pełniła ona rolę jego towarzyszki, mieszkała z Lucią w jednym domu. Jednak kiedy miarka się przebrała, starsza pani wyjechała do Berlina, a Puckler podążył za nią. Mahbubę wkrótce zaatakowały europejskie choróbska i zmarła w samotności.

Park Branitz – z miłości do zielonych łąk i piasku pustyni

W temacie architektury krajobrazu Puckler nie był żółtodziobem. Napisał wiele publikacji, o tym jak komponować przestrzeń, a jego realizacje są bardzo zgrabne. Branitz jest założeniem mniejszym od Muskau, ale na pewno turystycznie łatwiejszym. Ta powierzchnia daje się poznać podczas spaceru, a nie wycieczki rowerowej. Krajobrazu ciągnę w kierunku angielskich parków, ogromne połacie idealnych trawników zapraszają na piknikowe przyjemności, urocze mostki to fotogeniczne instaspoty.

Znakiem rozpoznawczym są trzy piramidy, dwie na wodzie, jedna na lądzie. W jednej z nich spoczywają zwłoki zmarłego na grypę hulaki. Podczas II wojny światowej na park spadła bomba, warto poszukać porośniętej dziś trawą wyrwy w ziemi.

Zamek Branitz znajduje się na przedmieściach Chociebuża, po parku najlepiej spacerować w ostatnich słonecznych godzinach dnia, gdy złota godzina magicznie szaleje.

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. W Brandenburgii byliśmy na zaproszenie Lokalnej Organizacji Turystycznej.

Zobacz też: Gdzie zjeść w Cottbus (w Chociebożu)?

Exit mobile version