Zupełnie nagle, z małego brzdąca, co pragnie zostać leśnikiem (taką wersję przyszłości Sania deklaruje, odkąd zaczął mówić), pojawia się w domu wielki chłop, który po godzinach, weekendowo, będzie zajmował się medycyną. No bo na co dzień lasem. I wszystkie moje uwagi i podszeptywania “najważniejsze kochanie, byś był sobą” są ignorowane. Mamy teraz na tapecie ciało. Więc (jak zwykle) posilamy się książką. Jak to działa? Ciało człowieka. Wciąż ostatnio zaglądamy.
Zobacz też: Najlepsze książki dla trzylatki – notowane skrupulatnie dzień po dniu przez rok!
Jak to działa? Ciało człowieka.
Zainteresowanie wnętrzem było zawsze, z odpowiedziami raczej sobie dobrze radziłam. Utknęłam, gdy Sania zaczął mnie przekonywać, że jego żołądek jest taaaaaaaki wielki, że zaczyna się przy stopach, a kończy na szyi. Względnie czubku głowy, gdy idzie o deser. Szukałam więc czegoś co podejdzie mu i wyjaśni (na serio) jak ciało człowieka działa. Coś po służy nam dłużej, a nie tylko zamydli oczy. Jak to działa? Ciało człowieka to trochę (znowu) książka na wyrost (ostatnio mamy do nich szczęście), ale jak na razie jedyne co mi nie przeszło przez gardło to wyjaśnienie zapłodnienia, bo to temat, który akurat Sani nie interesuje, więc nie widzę powodów, by kłopotać się tłumaczeniem zawiłości sperm i plemników. Na to przyjdzie jeszcze czas.
Nowość Naszej Księgarni ma format atlasowy. Jest duża rodzina i bardzo ciekawska Klara, która wszystko chce wiedzieć. Książka jest podzielona na części – o rodzinie, zmysłach i mózgu, zdrowym trybie życia, jest wizyta u lekarza. W każdej części są plansze, podrozdziały, ciekawostki i krótki komiks. Treść jest zróżnicowana, informacje rzetelne. Dziecko dostaje masę informacji, które można rozwijać, eksperymentować. U nas najfajniej wychodzi smakowanie na języku, zrobiliśmy sobie test z zamkniętymi oczami i różnymi próbami – kwaśną, gorzką, słodką, ostrą.
Idą wakacje, to idealny czas na tą książkę, bo nauka najlepsza jest właśnie przez zabawę. Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.