Wyobraź sobie ciągnący się wzdłuż przepięknej rzeki stary, dworski park romantyczny. Urokliwe alejki drzew, z których wydobywa się takie trele, że aplikacja rozpoznająca głosy ptaków się zawiesza. Drewniany, piętrowy dom, pięknie zachowany, a tuż przy nim niewielki pomost na którym możesz sączyć wino podczas gdy dzieci bawią się na bezpiecznej plaży. Dworek nad Wkrą to miejsce gwarne i pełne życia, spotkasz tu ludzi, którzy w mig staną się Twoją rodziną.
Dworek nad Wkrą
Ja uwielbiam takie miejsca – agroturystyki z wyżywieniem w pięknych miejscach, kameralne, gdzie jest 4-5 pokoi pełnych rodzin z dziećmi. To dla mnie idealna opcja na efektywny odpoczynek – jestem zwierzęciem stadnym, uwielbiam ludzi, dzieci we mnie poszły i łatwo nawiązują przyjaźnie. Dworek nad Wkrą właśnie taki jest – Zosia i Karol, gospodarze, cudownie zachęcają do zdrowej, nienachalnej integracji. Tu historia aż pulsuje, i prosi się by dokładnie o wszystko wypytać. Na szczęście jest organizowane “zwiedzanie dworu”, podczas którego wypływają nieprawdopodobnie fascynujące anegdoty. Po ich poznaniu już wiemy, że jesteśmy w domu otwartym, który taki był odkąd go wybudowano w 1914 r.
Pokoi jest pięć, w tym jeden apartament – dla większej rodziny (my w nim mieszkaliśmy z moją przyjaciółką i jej synem). Jest bardzo przytulnie i miło – są stare meble, wygodne łóżka, ciepła pościel, przemyślane półki w łazience i moskitiery w oknach. Nie oszukujmy się jednak, w takim miejscu w pokoju jedynie śpi. Na zadaszonym tarasie stoi ekspres do kawy oraz kanapy i fotele, gdzie można rozmawiać, czytać lub pracować (jest wifi, bez szału, ale działa).
Posiłki w sezonie letnim są pod namiotem w ogrodzie – śniadania o 9:00, obiady o 14:00, kolacje o 19:00. Dla nas byłoby idealnie gdyby była obiadokolacja o 17:00. Z uwagi na organizację dnia i przejedzenie. 🙂 Ale rozumiem, że jeśli ktoś wypoczywa stacjonarnie na podwórku, to jest to dobra opcja. Jedzenie jest absolutnie fantastyczne!
Gospodarze zapewniają podczas pobytu atrakcje – poza swoim znakomitym towarzystwem organizują spływ kajakowy dla chętnych, rozpalają w saunie. Goście również mają pole do popisu – my zorganizowaliśmy turniej piłki nożnej z dzieciakami. Potworki (nie tylko moje, dom był pełen dzieci) budowali zamki z piasku na plażce i hasali po placu zabaw oraz trampolinie.
Co robić w okolicy?
Są tacy, którzy przyjeżdżają do Dworku nad Wkrą i… chodzą po ogrodzie za dzieckiem. To jest idealne miejsce na wakacje stacjonarne, bo teren jest duży i imponujący. I to jest bardzo OK, gdy dziecko jest na etapie nauki chodzenia i sensorycznego odkrywania świata. Z resztą – zawsze jest OK, jeśli ktoś to lubi. Krew płynąca w żyłach moich potworków jednak potrzebuje adrenaliny i płynie dość szybko, więc obczailiśmy parę fantastycznych miejscówek. Mój klucz był taki, że od śniadania do obiadu mieliśmy jakieś fajne aktywności. A po obiedzie już stacjonarnie bawiliśmy się na miejscu.
Spływ kajakiem po Wkrze
To zdecydowanie coś co trzeba zrobić. Kajaki są bezpieczną formą fajnej, rodzinnej aktywności. Dworek nad Wkrą ma swoje zasoby sprzętowe, Karol wywozi Was w górę rzeki (są opcje na dwie trasy – 3,5 godziny lub 1,5 godziny) i spływacie do domu. My wybraliśmy dłuższą trasę. Płynęłam w jednym kajaku z Sanią i Idą, Saszka dzielnie wiosłował na prostych odcinkach. Wkra na tym odcinku, ma zgoła inny charakter niż przy Pomiechówku, gdzie mnóstwo i plaż i przystani. Tu raczej płyniemy wzdłuż odrobinę wyższej, trawiastej skarpy.
Kapoki zapewnia zawsze organizator spływu. O czym musicie pamiętać?
- naładujcie telefony (mapa i kontakt)
- weźcie zapas picia i jedzenia
- pewnie przydadzą się klapki
- koniecznie krem z filtrem i nakrycie głowy
- bardzo fajnym gadżetem jest suchy worek żeglarski
Spływ pontonem po Wkrze
Skorzystaliśmy ze znanej już nam oferty firmy Everal, której usługi znamy wypadowo z Warszawy. Ponton to wspaniała opcja dla rodzin lub większej grupy osób, która nie chce się rozdzielać. Nie oszukujmy się – na kajakach nie da się płynąć cały czas razem. Więc jeśli stawiacie na integrację, lub macie więcej dzieci niż dorosłych – bierzcie ponton.
Na pontonie wiosłuje się pagajem, moim zdaniem jest to trochę bardziej wymagające niż wiosło. Na ponton można wziąć więcej rzeczy i mnie chlapie. Ale! Wkra nie ma wartkiego nurtu, to nie Dunajec, więc trzeba się namachać. Niemniej to fantastyczna opcja.
Jezioro Szczutowskie
Na kolejne pół dnia wybraliśmy do nad Jezioro Szczutowskie (30 minut jazdy). Plażowaliśmy w zajeździe Przystań, gdzie można wypożyczyć rowery wodne, jest czysty piasek, kąpielisko (niestrzeżone) i plac zabaw. Z kuchni ładnie pachniało, gdybyśmy nie byli przejedzeni dobrą szamą z Dworku, na pewno byśmy spróbowali.
Ja uwielbiam rowery wodne, bo wiadomo, że nogi są silniejsze od rąk, a kwadranse na wodzie niewiadomo kiedy mijają. Dzieciaki są zachwycone, ja miałam jeszcze opór, ale następnym razem kąpiemy się na środku jeziora! (W kapokach).
Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu
Dworek nad Wkrą znajduje się w bliskiej odległości od jednego z piękniejszych skansenów w Polsce. Jest zorganizowany w wyjątkowy sposób – bo to klasyczna ulicówka. Chałupy nie są rozproszone, jest odtworzony układ wsi. Dodatkowo nie brakuje tu wspaniałych inicjatyw edukacyjnych – można zobaczyć jak się wyplata wiklinę, kuje żelazo, szyje buty, czy piecze chleb. Dodatkową atrakcją jest bocian, który od lat uznaje, że w skansenie mu na tyle dobrze, że olewa Afrykę.
Muzeum Wsi Mazowieckiej doczekało się osobnego tekstu na blogu. Kliknij w podświetlony link.
Ścieżka ekologiczna w gminie Lubowidz
To fantastyczna kilometrowa ścieżka edukacyjna w lesie, z cudownym widokiem na rzekę. Są tablice informacyjne, plansze interaktywne, gigantyczne modele owadów. Jest też urokliwa skarpa i w ogóle zachwyciło nas to miejsce mocno. Przy parkingu na placu zabaw pobawicie się przednio, znosząc do samochodu dwie tony piachu. Są i zadaszone miejsca piknikowe ze stolikami.
Ścieżka znajduje się tuż przy drodze 541, jest wygodny parking. Można z wózkiem, ale nad rzekę będzie zejść ciężko (po schodach na pewno nie, od strony placu zabaw jest polny, wyboisty zjazd).
Jak Wam się podoba północ Mazowsza? Macie ochotę na taką wycieczkę?
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.