Wiadomo – dzieci najszybciej rosną w wakacje. Krótkie spodenki, czy gacie do pływania nie wymagają zakrywania kostek czy nadgarstków, a gdy przychodzą pierwsze chłody, okazuje się, że przy włażeniu na drzewa i na diecie owocowej prosto z leśnego krzaczka rośnie się jak na drożdżówkach. Fajnie jest móc kupić ubrania w przystępnych cenach, pięknych wzorach, o doskonałej jakości i w jednym miejscu, prawda? Dlatego dziś Wam polecam TuSzyte, firmę, która spełnia wszystkie obietnice z poprzedniego zdania.
TuSzyte – właśnie tu uszyte, zaraz koło domu (mojego)
Showroom znajduje się w najpiękniejszej części Żoliborza, na Kaniowskiej 40. Wąskie szeregowce wypełniają pierwszą linię zabudowy przy zboczu Cytadeli, więc idealnie jest połączyć zakupy z miłym spacerem, jeśli ktoś lubi stacjonarnie. Bardzo sobie cenię takie sąsiedzkie historie, w których można osobiście dotknąć pasji i misji.
A tu jest bardzo prosto – ma być wygodnie dzieciom. Dzieci jak mają ciepło i sucho, to mogą więcej. Nieraz się o tym przekonałam. Materiał musi się łatwo spierać, nie być bardzo cienki, by harce potworków go nie porozrywały przedwcześnie.
Po nitce do kłębka wszystko jest zamknięte w Polsce, cały proces produkcji. Materiały posiadają certyfikaty jakości, zapięcia, nadruki czy napy są funkcjonalne i bezpieczne.
Lubię w TuSzyte też to, że mają w ofercie absolutnie wszystko. Spodenki, sukienki, koszulki, bluzy, coś dla mamy, coś dla taty, pełną niemowlęcą wyprawkę. To serio super móc w jednym miejscu kupić dużo rzeczy, które mają też parę linii produkcyjnych. TuSzyte to też baza innych firm – ubranka, które wyszły spod ich igły, to brandy – MammaMia, Banana Kids, Elefunt, IgaBu, LuckyU, Malinami, Smile Kids, Ewa Collection, Ekoubranka i wielu innych. Każda metka ma swój styl, wszystkie łączy wysoka jakość.
Rozmiarówka się trzyma, nie jest zawyżona, ani zaniżona, jeśli Wasze dziecko ma 134 cm, to ubrania w tym rozmiarze będą ideolo. I to co uwielbiam – szyją do 146 (od 56)! Jesteśmy więc uratowani! Bo powoli traciłam nadzieję, na coś innego niż sieciówki dla Sani.
Co my mamy
Żadne z moich dzieci nie przepada za spodniami zapinanymi na guziki. Oboje to szparagi, są chude i długie, więc co zakrywa kostkę luzuje w pasie. Dlatego spodnie na gumkę to nasz pantalonkowy warunek.
Ida kocha leginsy, i właściwie chodzi głównie w nich, te w liski ujęły jej serce. To też fajne spodnie pod kombinezon, w który mój słodki zmarzluch wchodzi dość wcześnie. Tiszert w wisienki będzie pewnie grany jeszcze we wrześniu (liczymy na odrobinę babiego lata), a sukienka we flamingi już jest zapowiedzianym najlepszym przyjacielem na dżdżystą jesień i deszczową zimę.
Sania to klasyczny miłośnik Loyda z Ninjago, więc każdy zielony element garderoby jest w cenie. Dresiki są luźne i swobodne, mają kieszenie i wygodny krój. Tiszerty z kieszonką to jego ulubione bluzki, lubi też chłopak odważne zestawienia kolorystyczne. Wróżę mu surferską przyszłość! Wypuśćcie nas tylko za rok na Prasonisi! Ja jako matka jest również zauroczona bluzą, która jest cienka, więc chętnie ją chłopak nosi, i ma kaptur ze stójką (szyjunię zasłania). I wszyscy są szczęśliwi. Co nie? 🙂
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.