Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Ścieżka Kapuścińskiego na Polu Mokotowskim.

Nie przepadam za Polem Mokotowskim. Pędzące rowery, obskurne puby, wszędzie daleko. Nigdy nie byłam amatorką spacerów po tej okolicy, mimo, iż wielokrotnie, z sympatią, odwiedzałam Bibliotekę Narodową. Musiałam się jednak w końcu wybrać, by przejść się śladem ojca polskich reporterów. Będąc w liceum miałam okazję poznać Ryszarda Kapuścińskiego. Na jakimś spotkaniu z cyklu dowiedz-się-co-chcesz-robić-w-przyszłości. Zadawanie pytań wybitnemu dziennikarzowi, owszem, zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie, jednak z lekkim wstydem (teraz) muszę przyznać, iż nie wyryło to spotkanie głębokiego krateru w moim mózgu i nie zmieniłam planów na życie, które miałam od dziecka. Choć miałam krótki epizod z polonistyką, to archeologia zdominowała na lata moją istność.
A co znalazłam na Polu Mokotowskim?
Zobacz też: Osiedle Jazdów, zagubiona wieś w centrum miasta

Ścieżka Kapuścińskiego na Polu Mokotowskim.

Ścieżka zaczyna się na skrzyżowaniu Wawelskiej i al. Niepodległości. Jest to szlak, którym przez lata Kapuściński chodził na spacery, codziennie, jeśli tyko był w Warszawie. Na początku ścieżki, w krzakach na tyłach Biblioteki Narodowej stoi ruina domku. Nie jest to jednak TEN dom, w którym reporter jako dziecko mieszkał z rodzicami i siostrą. Ich adres to było osiedle 3, domek 6. Fińskie cuda na Polu Moko zostały rozebrane w latach 70. Spacer poranny, czyli wspomnienie pisarza tamtych czasów możecie przeczytać tu.

Wzdłuż całej ścieżki co jakiś czas wymurowane są cytaty z różnych dzieł mistrza. Wyczyszczone pole, jakby specjalnie dla tej ścieżki, przenosi nas w czasoprzestrzeni. Niegdyś znajdowały się tu liczne obskurne baraki, warsztaty samochodowe, a nawet (lubiany przeze mnie) supermarket arabski Samira (przeniesiony na Sadybę). Teraz oddycha się.

Wracając w kierunku Ochoty  googlnęłam  jeszcze dwie rzeczy i poszłam na ul. Prokuratorską, gdzie Kapuściński mieszkał aż do śmierci. (Wdowa mieszka tu nadal). To jest krótka ulica (tylko 11 domów). Ponieważ nie znałam dokładnego numeru, chciałam sfotografować wszystkie budynki i potem poszukać konkretu. Zrobiłam pierwsze zdjęcie, zagadałam pana z domu naprzeciwko, okazało się, że dobrze trafiłam. Jak się okazało, pan sam lubi robić zdjęcia i był tak miły, że zaprosił mnie do swojego okna, bym mogła lepiej złapać perspektywę. Kiedy wychodziłam z „gości” widziałam, jak żona pisarza wchodzi do domu, ale nie chciałam jej zawracać głowy, zresztą byłam do tego zupełnie nieprzygotowana.

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz też inne pomysły na spacer w Warszawie.

Exit mobile version