Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Outdoorowe ubrania dla dzieci – nasz pełny niezbędnik

Możemy być z miasta, chodzić do szkoły, pracy i nie spać w hamakach zimą zawieszonych między sosnami. Ale w sercach mamy las. Każdą wolną chwilę spędzamy w naturze, oddychamy najchętniej na kampinoskich łąkach, jeśli nie możemy ruszyć dalej. Uczymy się doceniać każdą piękną chwilę, nie tylko te setki kilometrów od domu. Zaczyna się sezon jesienno-zimowy, i właśnie to jest nasz czas! Kochamy ogrzewać się herbatą z sokiem malinowym siedząc na powalonym pniu, wydłubywać rękawicami migdały ze śniadaniówki i testować outdoorowe ubrania dla dzieci naszej ukochanej Reimy.

Outdoorowe ubrania dla dzieci

Reima od 75 lat dba o to, by mniejsze i większe dzieci w każdą pogodę czerpały z sto procent z bycia blisko natury.

Zrobię Wam przegląd przez produkty. Będę podawać linki, są to aktywne linki afiliacyjne. Jeśli zdecydujecie się na zakup, dostaniemy grosz do podróżniczej skarbonki. To dla nas najlepsza forma zarabiania na blogu, bo jest wolnościowa. Dla Was cena jest ta sama, macie świetny produkt, a my wiemy, że szanujecie to co robimy i nas w tym wspieracie. Zatem:

Kurtki na zimę

Moje dzieci kochają śnieg, zimę i mróz. Mogą godzinami tarzać się, turlać, zjeżdżać z ośnieżonych pagórków. Kopać rowy i budować igla. Podstawą jest więc zapewnienie im ciepła. Dlatego kochamy gęsto nabite puchem kurtki, dłuższe z tyłu, z kapturem i pojemnymi kieszeniami. Dla Sani w tym roku wybraliśmy kurtkę puchową Martti. Wszystkie inne kurtki możecie wybrać tu. Sania w odpowiedniku Martti przeszedł dwa lata temu Mierzeję Wiślaną przy minus 10, zawsze po rozebraniu był lekko ciepły. Nigdy zmarźnięty czy zanadto zgrzany.

Spodnie zimówki

Nasz szalone neony, które nabyliśmy jak tylko Sania wyrósł z poprzednich no name’ów (nie kupujemy więcej ubrań niż jest to naprawdę potrzebne nam. Ida chodzi w ciuchach po Sani, nasze z których wyrosły dzieci puszczamy w kolejny obieg), to Reimatec Wingon. Lubię, kiedy dzieci są widoczne w naturze, bo zdarza im się pohasać gdzieś w dal.

Kombinezony dla dzieci

Sama bym chciała mieć. Do 4 lat tylko kombinezony są dla nas opcją. Potem dzielimy temat, w zależności od potrzeb (kombinezon/kurtka i spodnie narciarskie/sama kurtka). Wygodne, bo nie zawija się i to jedna warstwa do założenia. Ida ma Stavangera, to kombinezon, który zwyciężył w testach na wytrzymałość. Sania w tym roku postawił ultimatum, i musi ruszyć na stok, więc zamówiłam mu kombinezon narciarski Snofonn.

Buty zimówki

Nasza ubiegłoroczna miłość. Czymże by były outdoorowe ubrania dla dzieci, bez wygodnych butów? Idą do nas Laplandery. Uwielbiam opcję sznurowania na ściągacz, można idealnie dopasować but do nogi dziecka. W ubiegłym roku Sania miał bardzo pochodny model.

Kurtki przejściówki

Ten temat jest wbrew pozorom jednym z trudniejszych, bo właśnie zmienna i nierówna pogoda jest często najbardziej wymagająca. W tym roku wybraliśmy softshelle Vantti, i jest cud opcja!

Dodatkowe docieplenie

Czasem softshella trzeba dogrzać. Idealnie sprawdzają się niby polary. To super bluzy, ekstra ciepłe i wygodne. Mamy bluzę Havn, ale nie jest ona pierwsza.

Buty na wiosnę i jesień

Tu mamy aż trzy miłości. Za kostkę Patter Wash, są ekstra! Od 13 w dół, wygodne, ciepłe, swobodne, łatwe w założeniu. Na trochę cieplej i eleganciej Ida ma Aviare, a Sania Aerla.

Ubrania na deszcz dla dzieci

Kochamy szaleńczo! Zarówno kalosze Taika (jaki żal, że rozmiarówka sięga 38, a ja mam wielką 40), jak i klasyczne Lampi i ogrodniczki (koniecznie!) Losike. Ten zestaw trzech produktów to gwarancja cudownej zabawy.

Akcesoria

Czapki, rękawiczki najbardziej, ale też kominiary, szaliczki i inne. Naszą nową miłością są kominiarki Hirmu.

Obczajcie koniecznie: rękawiczki przejściówki, w których zakochał się Sania (mają antypoślizgową wewnętrzną powierzchnię).

Dziękuję Wam za wszystkie zakupy przez nasze linki, to nieoceniona dawka inspiracji i mocy dla mnie, kiedy wiem, że kupujecie porządne outdoorowe ubrania dla dzieci i chcecie nas wspierać. Niech las będzie z Wami! Codziennie!

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.

Exit mobile version