Bardzo trudno mi ostatnio wybierać książki dla Sani. Jest bardzo mądrym czteroletnim chłopcem, patrzącym na literaturę jak… w obrazek. Utożsamia się z głównymi bohaterami, szuka spraw i cech łączących go z głównymi bohaterami. Ma już na koncie całe Muminki, właściwie również Astrid, z małymi wyjątkami. Trafić na coś zupełnie nowego, dopiero co napisanego, żeby było empatyczne, dobre i do tego ładnie wydane? Ostatnio do nas przyszła taka świeża bułeczka. Słoń Eriki.
Zobacz też: Najlepsze książki dla trzylatki – notowane skrupulatnie dzień po dniu przez rok!
Słoń Eriki.
Książkę napisała Sylvia Bishop, angielska pisarka młodsza ode mnie pewnie o dekadę, ale z wyobraźnią jak stąd do Władywostoku. Słoń Eriki to jej książkowy debiut. To szalenie empatyczna opowieść o dziesięcioletniej dziewczynce wychowywanej przez wuja lekkoducha (podróżnika, który się ulotnił do Azji).
Gdy Erice kończą się pieniądze, dostaje osobliwą przesyłkę – słonia. Jako odpowiedzialna i rozsądna osoba, początkowo jest sceptycznie nastawiona do pomysłu wspólnego mieszkania (ze względów finansowych, a nie gabarytowych), jednak okazuje się, że kasę przeskoczyć łatwiej. Zarabiają na sensacji, czyli na słoniu. Oglądanie za trzy, przejażdżka za sześć. Szybko kasa leci. I byłoby dobrze, gdyby nie ludzie i papierki.
Najbardziej spodobała mi się lekkość historii, bo choć jest intryga i zło, to jest to podane w taki sposób, że nie ma skrajnych emocji i chowania się pod kołdrą ze strachu (jak to bywa w przypadku klasyków w stylu Buki). Wyłuszczone jest za to ciepło i dobre fluidy.
Czy to wszystko?
Jeśli się wsłuchać, to można zrozumieć wszystko co ma do powiedzenia Słoń, mówiący jedynie TRĄB. Może jestem jakaś nadwrażliwa, ale ja pod tego Słonia będę podstawiać jak leci. Od wycofanych dzieci, przez niepełnosprawnych, uchodźców, starszych ludzi. Różnice pokoleń, no i zwierzęta. Można studiować emocje, które są takie miękkie. Pod Erikę również. Słoń może być wyimaginowanym przyjacielem dziecka, które jest ciche/głośne/chorowite (niepotrzebne skreślić) przez co ma utrudniony kontakt z rówieśnikami. Słoń i Erika to książka o pozorach, o ukrytej trosce i o tym, że czasem ktoś jest dla nas miły, ale to nie jest szczere.
Pewne zdania natomiast nadają się do druku na ścianę:
“Erika chciała odpowiedzieć, że nie jest pewna, czy to ona dostała Słonia, czy raczej Słoń dostał ją”.
“Przepraszam, że nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby Cię o to zapytać”.
Jest tu nawet krótki traktat o zakończeniach i środkach. I ciekawostki o słoniach.
Sania po ostatniej stronie powiedział: „wspaniała książka, tyle stron a w ogóle nie było się czego bać”.
Książka Słoń Eriki
wydana jest przez wydawnictwo Zielona Sowa. Autorką jest Sylvia Bishop, ilustracje wykonał Ashley King. 170 stron tekstu dużą czcionką, ilustracje co parę stron. Myślę, że tekst jest na tyle duży, że starsze dzieci mogą spokojnie próbować czytać samodzielnie. Sugestia wiekowa jest 6+, ale ogarnięty czterolatek się zachwyci.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.