Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Co czyni hotel dobrym hotelem, albo jak powinien wyglądać hotel XXI wieku

Noszę się z zamiarem napisania tego tekstu już od dawna. Jak się możecie domyślać, dziewczyna której plecak nigdy nie jest do końca rozpakowany widzi wiele miejsc noclegowych. W zeszłym roku prawie połowę czasu spędziłam w hotelach, hostelach, wynajmowanych mieszkaniach, pensjonatach, namiocie czy w mieszkaniach couchsurfingowców i sponsorów wycieczek.

Rozpiętość hoteli była ogromna. Od tych gdzie brzydziłam się położyć na łóżku do luksusowych apartamentów w sycylijskich pałacach (o tym ostatnim jeszcze będzie, taki nocleg wymaga osobnego tekstu). Najciekawsze jednak zawsze są hotele cztero- i pięciogwiazdkowe. Wobec nich zawsze ma się największe oczekiwania. Ciekawi jak będzie wyglądała obsługa, jak pokój, jakie będzie śniadanie. Wreszcie jak hotel zaangażowany jest w promowanie kultury regionu, ekologię i zdrowie gości.

Bywało różnie. Było najgorzej i było najlepiej. Z obserwacji rozpiętości jaka była pomiędzy najsłabszym z nich, a tym najlepszym powstał pomysł na tę notkę. Porównam dwa hotele i postaram się odpowiedzieć na pytanie, jak powinien wyglądać hotel XXI wieku. Na warsztat idzie czterogwiazdkowy Hotel Niebieski z Krakowa i Aquamarine Sun Flower Resort z Taby w Egipcie, również ciesząca się czterema gwiazdkami.

Standard

Zaczynamy od tego, co oczywiste czyli od standardu. W pierwszym przypadku wchodzimy do nowoczesnego, designarskiego wnętrza. Po lewej stronie bar, po prawej recepcja. Na piętrach pokoje, niewielka siłownia i fikuśnie zaprojektowane centrum odnowy biologicznej, którym szczyci się hotel. Znajduje się nad samą Wisłą, więc połowa jego pokoi wychodzi na rzekę. Pokoje, a przynajmniej ten w którym byłam, urządzone są w jasnej tonacji, bardzo szerokie łóżko, równie szeroki telewizor plazmowy, a w łazience designersko zaprojektowane kosmetyki i wygodna wanna. Wnętrze minimalistyczne, sprawiające wrażenie bardzo czystego.

W drugim przypadku mamy do czynienia z położonym nad morzem resortem. Duży, choć nie największy, w jakim byłam, kompleks. Wnętrze imituje luksus… I tu mam pierwsze zastrzeżenie – imituje. Znajdują się tu gipsowe rzeźby i wykonane z wątpliwych materiałów kolumny. Wydaje mi się, że hotel który stara się o piątą gwiazdkę, powinien starać się też o autentyczność.

Przechodzimy do pokoju. Znany jest fakt, że w egipskich resortach próbują zawsze najpierw oddać gorsze pokoje, lepsze zachowując dla gości, którzy… mówi się, że dla tych, którzy są „z Zachodu”. Być może. Byłam w tym hotelu dwukrotnie, na początku i na końcu wycieczki. I było przerażająco. Pokoje brudne, brakowało ciepłej wody, w jednym nie donieśli ręczników, w drugim brakowało papieru toaletowego. Drzwi się nie domykały, a co druga lampa miała przepaloną żarówkę. Co więcej, rankiem wychodząc na wschód słońca – przepiękny, wschodzący prosto nad widzianą po drugiej stronie morza Arabią Saudyjską – na tarasie paskudnie śmierdziało szambem, które było akurat opróżniane jakieś 50 metrów ode mnie.

Pamiętam, że pomyślałam wtedy, że hotel musiał być luksusowy jakieś 20 lat temu. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że został otwarty jakieś 5 lat temu i obecnie stara się o jeszcze jedną gwiazdkę.

Jedzenie

W Niebieskim mieści się luksusowa restauracja Vanilla Sky specjalizująca się w kuchni fusion. Restauracja serwuje potrawy z bio certyfikatem, piecze własny chleb i zdecydowanie celuje we wrażenia wizualne. Tu jest po prostu pięknie!

Śniadanie jest niezwykle bogate i można by je nazwać idealnym polskim śniadaniem z ciepłymi posiłkami, wyrobionymi pastami, ekspresem, wieloma rodzajami kawy i świeżymi sokami. Z przyjacielem stwierdziliśmy, że moglibyśmy przy nim spędzić kilka godzin.

W Sun Flower nie powiem, smacznie. Ale napoje ograniczają się do rozpuszczalnej kawy, taniej herbaty, wody i napoi, które są zbyt kolorowe, żeby mogły być prawdziwe. Wybór potraw duży, jednak – o zgrozo – europejski. Będąc w Azji miałam nadzieję na spróbowanie tutejszych potraw. Owszem spróbowałam kilku ciast, ale kolacja opierała się raczej na pizzy i makaronie.

Obsługa

W Niebieskim raczej niewidoczna, co było na plus. Jako że na nieszczęście zachorowałam, spędziłam większość dnia w pokoju. Wywiesiłam tradycyjnie plakietkę nie przeszkadzać i miałam święty spokój przez cały pobyt.

Hotel prowadzi politykę ekologiczną, jeśli chodzi o sprzątanie pokoi. Wyszliśmy już z XX wieku, w którym oznaką luksusu była codziennie zmieniana pościel i ręczniki. Teraz w każdej łazience znajduje się plakietka, że jeśli gość życzy sobie zmiany, proszony jest o zostawienie ręczników na podłodze.

I ma to duży sens. W końcu w naszych domach i pierzemy pościeli codziennie, dlaczego mielibyśmy to robić w hotelu?

W Sun Flower z kolei obsługa była… zbyt widoczna. Spostrzeżenie pierwsze: tylko mężczyźni. Ciężko się dziwić, w końcu mówimy o Egipcie. Zmiany feministyczne, mimo że pożądane, powinny iść swoim tempem. Po drugie, każdy z mężczyzn pracujących w barze nieustannie flirtował z każdą panią. Znałam to już z podobnych hoteli w Turcji. Myślę, że mogę powiedzieć, że jest to niezwykle uciążliwe, gdy ty chcesz po prostu poczytać książkę przy drinku. Z tego się zresztą bierze seksturystyka w Egipcie.

A jeśli chodzi o sprzątanie: wózki do sprzątania były na każdym kroku. Były zresztą składowane pod niedokończonymi składami, widoczne dla każdego przechodzącego. Gdy pan sprzątacz zapukał do drzwi, a ja podziękowałam za sprzątanie, spotkałam się niemal z oburzeniem. Kilka razy pytał czy chociaż nie zmienić pościeli, chociaż ręczników. Skończyło się na tym, że zamknęłam mu drzwi pod nosem.

Atrakcje

Niebieski znajduje się na Zwierzyńcu, przy samej Wiśle. Wspomniałam już wcześniej o SPA i niewielkiej siłowni (nie przyzwyczajajcie się do niej, to naprawdę maleństwo). Dodatkowo można tu wypożyczyć rowery i kajaki. Hotel propaguje zdrowy tryb życia.

W Sun Flower baseny, oczywiście plaża z morzem i kort – zdaje się, że od dawna nieużywany. Ale nie baseny mnie interesowały. Ja pierwsze swoje kroki skierowałam poza teren resortu.

Wybrzeże pełne śmieci i niedokończonych robót. Zaraz po drugiej stronie ulicy osada beduińska(?) na najgorszym z możliwych poziomów. Gdy spytałam rezydentkę, gdzie tu można się przejść do jakiegoś miasteczka, usłyszałam, że cóż… Nie można. A przynajmniej nie mniej niż 5 km po to tylko, by zobaczyć kolejny hotel. Jesteśmy zamknięci na pustyni. Powiem wprost: gdybym miała spędzić w tym resorcie dwa tygodnie wczasów – pocięłabym się.

Główną atrakcją tak naprawdę jest impreza. Nad basenem leciał polski rap, a darmowy alkohol lał się strumieniami. W sumie dlatego sporo osób jeździ na wczasy. I nie chcę tego krytykować, sama w końcu jestem dość imprezowa. Ale jednak: no w jakichś warunkach!

Ekologia

W końcu ostatni punkt i odpowiedzialne podróżowanie. Wierzymy, że współczesna turystyka ma pomagać, nie szkodzić. Zarówno odwiedzającym, środowisku i lokalnej ludności. W Niebieskim mamy informację na stronie internetowej: „Ekologia nie jest dla nas sloganem. To wytyczna naszych działań w poszukiwaniu komfortowych dla Gości i przyjaznych dla środowiska rozwiązań. (Mamy własny system zmiękczania i uzdatnia wody, system inteligentnego budynku BMS, który steruje oświetleniem, ogrzewaniem i wentylacją, a nasza restauracja oferuje potrawy wykonane ze składników z BIO certyfikatem).” Wspomniałam też o możliwościach aktywnego wypoczynku.

W Sun Flower niszczymy rafę koralową, która znajduje się u samego brzegu hotelu i mamy niemal zakaz kontaktowania się z ludnością spoza hotelu. O rozwiązaniach ekologicznych nie ma tu mowy. Tu po prostu się o nich nie myśli.

Można pomyśleć, że „no tak, ale to resort”. Nie do końca. Znana jest polityka luksusowych hoteli Six Senses, które starają się łączyć luksusowy wypoczynek z zakosztowaniem lokalności i z pomocą lokalnej ludności. Trzeba tylko chcieć. No i przede wszystkim musi być popyt. To my musimy tego szukać.

Exit mobile version