Ostatnio na blogu pojawił się tekst o najczęściej odwiedzanych przez polskich blogerów państwach i regionach 2014 roku. Miejscach, które zostały świetnie opisane w polskiej blogosferze podróżniczej, które jeszcze kilka lat temu były poza utartym szlakiem, a dzisiaj, dzięki ich promocji w internecie, są coraz popularniejsze.
Teraz wzięłam na warsztat najczęściej odwiedzane miasta. Postanowiłam skreślić z listy Bangkok czy Kuala Lumpur, które pojawiły się bardzo często, bo ich zwiedzanie wynika z odwiedzania całego kraju, a nie tylko miasta. Jedynym oddalonym od Europy wyjątkiem, który postanowiłam tu zostawić, jest Singapur. Zdaję sobie sprawę, że jego częste zwiedzanie wynika też z pobytu w Malezji czy Tajlandii, ale też jest popularnym miastem przesiadkowym. Jest też Nowy Jork. Do niego Polacy chętnie jeżdżą właśnie na city break i niekoniecznie zwiedzają przy tym większą część Stanów Zjednoczonych.
Aha, pozwoliłam sobie też na drobne nadużycie władzy. Równie często co niektóre z umieszczonych na liście miast, odwiedzano Wenecję i Paryż. Jednak miasta te tak głęboko są w turystycznej świadomości Polaków, że postanowiłam ich tu nie dodawać i oddać wolne miejsce dla mniej popularnych destynacji, o których trudniej znaleźć informacje – czy to w internecie czy w formie papierowych przewodników.
Metoda: przejrzałam kilkadziesiąt polskich blogów podróżniczych i spisałam, jakie miejsca blogerzy odwiedzili w 2014 roku. Posługiwałam się głównie notkami podsumowującymi ubiegły rok. Blogerów, którzy nie robią takich podsumowań, poprosiłam by wysłali mi w prywatnej wiadomości ich listę odwiedzonych miejsc. Wyszło, co następuje.
1. Budapeszt
Budapeszt w Polsce zawsze był w pewien sposób popularny. Jeszcze w czasach zza żelaznej kurtyny, był miejscem, do którego można było pojechać i który trochę odbijał sobą sławę Wiednia. Obecnie na równi z Pragą jest najpopularniejszą destynacją Europy wschodniej dla Amerykanów, którzy robią miesięczną wycieczkę po Europie. Dodatkowo Budapeszt jest częstą bazą przesiadkową, dla lecących Wizz Airem. Wszystko to sprawia, że miasto turystycznie radzi sobie świetnie, jest pięknie odnawiane i posiada znakomitą bazę hosteli. Jeśli jeszcze nie byliście, to może czas się tu wybrać na jakiś weekend.
O Budapeszcie znajdziecie sporo praktycznych informacji na blogu Hani plecakiwalizka.com.
2. Ateny
Wielkim zaskoczeniem jest dla mnie to, że tylu blogerów było w tym roku w Atenach. Co się stało? Jakieś promocje czy co? Co więcej, masa osób pyta o wskazówki i planuje tu jechać w tym roku. Zdecydowanie Ateny stały się gorącą destynacją dla Polaków.
Ateny, które zresztą są cudowne! Owszem, na pierwszy rzut oka kojarzą się z kupą kamieni na wzgórzu i brudem, i syfem pod wzgórzem. Ale ja pamiętam restauracyjki na ulicy, sprzedawane gdzieniegdzie kawałki kokosa (tam go jadłam po raz pierwszy), no i ta kupa kamieni naprawdę robi wrażenie. Polecam też muzeum archeologiczne.
W Atenach byli Karolina z Piotrem z bloga Ooopssidedown. Nie poznaliśmy się osobiście, ale sprawiają wrażenie ludzi z poczuciem humoru. Poczytajcie i obejrzyjcie ich filmiki.
3. Berlin
No w końcu przestajemy myśleć o Berlinie, jako o mieście, które jest tak blisko nas, że nie warto tam jeździć. Tak myślał mój tata, jak trzy lata temu powiedziałyśmy mu z mamą, że jedziemy na tydzień do stolicy Niemiec, by ją po prostu pierwszy raz w życiu zwiedzić. A mieszkamy tylko 300 km od niej. Dziś Berlin jest jednym z moich ulubionych miast, byłam w nim chyba z 6 razy i nawet współtworzyłam o nim przewodnik wydany przez Pascala, który już możecie znaleźć w księgarniach.
O Berlinie pisałam się już sporo, a teksty o nim znajdziecie tutaj. Polecam zwłaszcza „Powiedz mi kim jesteś, a ja Ci powiem, w której z berlińskich dzielnic powinieneś zamieszkać”.
4. Wilno
Popularne w tym roku zrobiły się kraje bałtyckie. To chyba kolejny trend z gatunku reodkrywamy Europę wschodnią. Wilno położone jest tak blisko nas, że aż jest przez nas ignorowane, bo w końcu czym może się różnić od polskich miast? Blogerzy wiedzą, że niesłusznie.
Wilno jest metropolią w miniaturze. Mamy tu kilka pięknych zabytków, mamy kulturę alternatywną, mamy oczywiście wiele polskich śladów. Ja sama z miastem mam bardzo miłe wspomnienia i zwiedzałam je głównie pod kontem polskiej literatury. Do dziś pamiętam, jak siedziałam w tamtejszym parku nad rzeką, piłam z kolegą whisky, paliłam cygaro, a w tle ktoś grał na saksofonie. Magicznie, prawda?
Wilno upodobała sobie Kamila z bloga Kami & the Rest of the World. Zajrzyjcie, bo ona zawsze pokaże miejsca spoza szlaku. Właśnie dzisiaj pojawił się na jej blogu kolejny tekst – tym razem o wileńskim street arcie.
5. Bruksela
Do Brukseli mamy naprawdę dużo tanich lotów i warto z nich zrobić użytek. Miasto jest świetne! Byłam w nim trzy razy, ale nie potrafię powiedzieć, że dobrze je znam. Na pewno polecam setki wyśmienitych belgijskich piw, na pewno miło się siedzi na rynku i na pewno warto odwiedzić Królewskie Muzeum Sztuk Pięknych. Ja się też załapałam na pokaz niemego filmu z akompaniamentem muzyki na żywo. Mam do tego miasta sentyment… ba! Mam do tego państwa sentyment.
Więcej o Brukseli na pewno wie Karolina z bloga Ethno Passion. Odsyłam was do jej bloga.
6. Stambuł
Stambuł jest egzotyką na wyciągnięcie ręki i jednym z najbardziej fascynujących miast, w jakim przyszło mi być. Nie myślcie o nim tak, że będziecie w Turcji i wpadniecie tu przy okazji na dzień lub dwa – to się w ogóle nie opłaca! Do Stambułu przyjedźcie na tydzień i zachwycajcie się jego kolejnymi skarbami. Miasto jest przyzwyczajone do turystów i niezależnie od tego czy zwiedzacie je samotnie czy w dużym towarzystwie – odnajdziecie się tam. Odwiedziłam je już czterokrotnie i na pewno odwiedzę dużo więcej razy.
O Stambule pisze dużo Gosia z bloga Rodzynki Sułtańskie. Co więcej, pisze o nim przewodnik turystyczny. Bardzo polecam do niej zajrzeć!
7. Nowy Jork
Miastem, do którego lubimy jeździć na tydzień, a które wcale nie jest w Europie, jest Nowy Jork. Nie wiem czy wiecie, ale co najmniej kilka razy w roku można znaleźć promocje, które pozwolą wam tu dotrzeć za mniej niż 1000 zł. Jeszcze tam nie byłam, ale podobnie jak inni, marzę by pospacerować ulicami znanymi z Przyjaciół, Seksu w wielkim mieście i dziesiątek innych dobrze znanych filmów i seriali. A słynny MET (Metropolitan Museum of Art ) jest na szczycie mojej listy muzeów, które chcę odwiedzić. Miasto, które jak żadne inne nadaje się do odwiedzin z najlepszą przyjaciółką.
Wśród blogerów, którzy w tym roku byli w Nowym Jorku jest Edyta z bloga Travelerka. Zajrzyjcie do niej, bo zdradza kilka porad, jak oszczędzić w tym – jakby na to nie patrzeć – dość drogim mieście. Przy okazji: Edyta właśnie jedzie samotnie rowerem przez Chile, o czym też warto poczytać.
8. Bolonia
Wracamy do Europy i naszego najczęściej odwiedzanego kraju na kontynencie – do Włoch. Odkryciem sezonu jest zdecydowanie Bolonia. Nie ma w niej tylu turystów, co w Rzymie czy Wenecji, a jest przepiękna i warta spędzenia w niej kilku dni. Więcej! Jest moim ulubionym miastem Włoch i nie wyobrażam sobie roku, by tam nie jechać. A nie jest to trudne – do Bolonii mamy bardzo tanie loty z większości polskich miast. W dwie strony często zapłacicie 80 zł. Koniecznie je zabukujcie, bo to miasto nie jest w stanie was zawieść.
Bolonia to moje ukochane miasto… być może ze wszystkich, które odwiedziłam. O niej też piszę przewodnik, który ciągle się tworzy, ale miejmy nadzieję, że na lato będzie dostępny. Póki co zajrzyjcie na moje teksty na jej temat. Polecam zwłaszcza zerknąć na tutejszy Street Art.
9. Ryga
W Rydze nie byłam, ale było wielu innych polskich blogerów. To kolejne miasto z krajów bałtyckich, które cieszy się rosnącą popularnością. Chętnie o nim czytam, bo wciąż jest dla mnie zagadką. Ciągle myślę, no nie – czas też na mnie. Trzeba w końcu tam przyjechać i grzecznie zwiedzić Łotwę i Estonię. Zobaczyć stare miasto Rygi, tutejszą secesję czy słynne nadbrzeże Jurmala. Mam do Rygi i pobliskiego Tallinna podejście, że jeśli trafię na jakieś tanie loty, to lecę.
Do tego czasu polecam przejrzenie innych blogów. O Rydze pisał między innymi Marcin z bloga wojazer.co. Zajrzyjcie!
10. Singapur
I wreszcie zapowiedziany we wstępie Singapur. Nie wiedziałam czy powinnam go umieścić jako miasto czy jako państwo, ale zdecydowałam się na to pierwsze. Singapur w tym roku świętuje swoją 50tą rocznicę niepodległości. Tu się miesza egzotyka z nowoczesnością, Chinatown z Little India i dzielnica kolonialna z olbrzymim zoo. Jedyne co mi tu przeszkadzało, to to, że była pora deszczowa i więcej czasu spędziłam na chowaniu się w galeriach handlowych niż na ulicy. No ale po prostu bądźcie ode mnie mądrzejsi i nie przylatujcie tu we wrześniu.
W Singapurze już nie raz była Emilka z bloga Emi w drodze. Dziewczynie udało się nawet popływać w słynnym Singapore pool, basenie znajdującym się na 55. piętrze hotelu.
To był drugi tekst z cyklu „Gdzie jechać na wakacje w 2015 roku?”. Pierwszy dotyczył krajów i regionów. Czekają nas jeszcze 3 inne. Przyjrzymy się miejscom w Polsce, rezerwatom przyrody i trasom wycieczek samochodowych. Jeśli nie chcecie ich przegapić, to dołączcie do fanów bloga na Facebooku.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂