Przeglądam swoje zdjęcia. Tysiące ich, setki tysięcy. A na nich jak mantra pojawiają się podobne zdjęcia – widoki miasteczek z góry, psiaki, ławeczki, strzelające w powietrze skały. I jeden motyw. Cyknięty niemal w każdym mieście, w każdej wiosce czy na środku pustyni. Coś czemu nie potrafię się oprzeć. Co nie tylko obcykam naokoło, ale jeszcze gdzie zatrzymam się na dłużej, często otwierając laptopa i zaczynając pracę. Panie i panowie – muszę się wam przyznać – ogarnia mnie kawiarniany fioł. Fioł pustych krzeseł i pustych stołów.
Co myślicie patrząc na te zdjęcia? Dla mnie takie sceny to metafora samotności. A fakt, że uwielbiam właśnie w takich pustych kawiarniach siadać, też ma dla mnie metafizyczny wymiar. Jakoś próbuję zapełnić pustkę. Nie moją, ale czyjąś. Pustkę zewnętrzną – nie mam pojęcia kogo.
“Empty chairs at empty tables” to tytuł piosenki z musicalu Nędznicy. Ale nie w tę stronę to poszło. Ja najpierw cykałam foty, potem zaczęłam sobie to uświadamiać, a dopiero na końcu znalazłam tę piosenkę. Jeśli myślicie, że tu pokazałam swojego bzika, to patrzcie tylko, co zrobiłam na swojej tablicy Pinterestowej. To dopiero zbiór 😉
P.S. W której z tych kawiarń usiedlibyście najchętniej?
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂