Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Jadą w podróż poślubną dookoła świata! Dzisiaj!

 

Rok temu przeczytałam w internecie artykuł o tym, że para blogerów wybiera się w podróż poślubną dookoła świata. Zainteresowało mnie to głównie z jednego powodu – tydzień wcześniej napisali świetny tekst o zaręczynach w Bolonii, czyli – dobrze to wiecie – w moim ukochanym mieście. Dwa miesiące później się poznaliśmy i od tego momentu niemal codziennie rozmawiamy ze sobą w internecie. Drodzy czytelnicy, przedstawiam wam autorów bloga Tropimy przygody i ich niekończącą się podróż poślubną (never ending honeymoon).

zdj. R. Zieliński

Cześć Karola, cześć Bartek. Kiedy publikuję ten wywiad na blogu, jesteście już w samolocie. Na wstępie musicie obiecać, że pomachacie nam z wysokości.

Karolina: Obiecujemy, machamy ostatnio na pożegnanie dużo, to i z samolotu możemy

Świetnie! Łapówka przekazana, możemy zaczynać wywiad. Karolina i Bartek to autorzy kultowego już bloga podróżniczego Tropimy przygody, a przy tym moi dobrzy przyjaciele. Niestety, zaprzyjaźniłam się bezsensownie. Już w dzień poznania wiedziałam bowiem, że Bartek Karoli się oświadczył, a w po
dróż poślubną bierze ją… dookoła świata! No ale… dookoła świata czyli gdzie?

Bartek: Cóż plan jest dosyć ogólny, bo i im dłuższa podróż, tym trudniej przewidzieć co los przyniesie. Bardzo wstępny plan zakłada lądowanie w Panamie, stamtąd przez Kolumbię, Ekwador, Peru, Boliwię, Paragwaj, Argentynę i Chile podróż do Ziemi Ognistej. Tam być może uda się coś fajnego, coś o czym jeszcze boimy się mówić, żeby nie zapeszyć, więc póki co ciiiiii. Dalsze plany obejmują Australię, Nową Zelandię, wyspy pacyficzne i Azję Południowo-Wschodnią. Generalnie jesteśmy bardzo otwarci na to, co los podczas podróży przyniesie, więc jest to “wersja robocza” podróży.

zdj. tropimyprzygody.pl

I to wszystko w ramach najciekawszej podróży poślubnej, jaką kiedykolwiek realizowała polska para. Wow! Rozumiem, że otwieracie się na to, żeby wam towarzyszyć w czasie wycieczki? Jak możemy “być tam z wami”?

Karolina: Dziękujemy za miłe słowa Faktycznie, nasza podróż poślubna będzie dość nietypowa, bo nigdy się nie skończy A odbywać ją z nami można na kilka różnych sposobów. Pierwszym i podstawowym jest oczywiście blog, gdzie będziemy pisać o naszej podróży i przygodach, które na nas czekają. Ale nie samym blogiem człowiek żyje. Na Instagramie można śledzić Never Ending Honeymoon, czyli nasze wyjątkowe poślubne zdjęcia, niepublikowane nigdzie indziej – ale więcej póki co zdradzić nie możemy, zobaczycie sami śledząc nas tam. Do naszych stałych czytelników, którzy wyrazili taką chęć, wysyłać będziemy List z Podróży, w którym zdradzamy (pierwsze listy już za nami, Ci co dostali z pewnością potwierdzą) nieco więcej niż na blogu, pokazujemy zdjęcia, których nie można zobaczyć nigdzie indziej. Tam będziecie mogli być “najbliżej” nas i naszego miesiąca miodowego. Będziemy też kręcić filmy, jesteśmy obecni w social mediach, głównie na Facebooku, więc będzie na co patrzeć, obiecujemy!

Czytelnicy pewnie zastanawiają się teraz, gdzie znaleźć takiego wariata, taką idealną drugą połówkę, która zdecydowałaby się pojechać na niekończącą się podróż poślubną. No to podpowiedzcie: jak się poznaliście? I kto kogo zaraził pasją do podróży?

Karolina: Ta moja druga połówka to się sama przypałętała. Poznaliśmy się w radiu studenckim (jak jeszcze kilka naszych znajomych szczęśliwych par – swego czasu śmialiśmy się, że to radio matrymonialne ;)). A kto kogo zaraził podróżowaniem? Chyba oboje nawzajem się zaraziliśmy. Pamiętam, że dość szybko podjęliśmy decyzję o naszych pierwszych wspólnych wakacjach i, oczywiście, była ona podyktowana promocją na bilety lotnicze. Wtedy okazało się, że wspólne podróżowanie nam bardzo odpowiada i tylko zaostrzyła nasz apetyt.

zdj. tropimyprzygody.pl

Czyli rozumiem, że macie duże doświadczenie we wspólnym podróżowaniu i nie musimy się bać, że związek tego nie zniesie. Ale wyciągnijmy trochę brudów – co was w podróżowaniu poróżnia? W jakich sprawach musicie chodzić na kompromis i, no właśnie, czy chodzicie?

Karolina: Haha, właśnie to jest w naszym podróżowaniu najfajniejsze, że my się wtedy świetnie dogadujemy i nie kłócimy. Naprawdę! Jak chcesz trochę brudów, to pytaj o to jak się dogadujemy “nie w podróży” – w domu. Z tym że nie obiecuję, że odpowiemy.

Bartek: Jest dokładnie tak, jak Karolina mówi. W podróży zgadzamy się w 100%, a jedyne zgrzyty do jakich dochodzi w domu, pojawiają się wtedy, gdy za długo z niego nie wyjeżdżamy

Z Karoliną i Bartkiem poznaliśmy się trochę przez Couchsurfing – spali wtedy u mnie w Krakowie. Na ich blogu znaleźć można wiele pozytywnych tekstów o społecznym podróżowaniu. Wiem, że poznawanie nowych ludzi jest dla was w podróży bardzo ważne. Dlaczego? I czy w zbliżającej się wyprawie chcecie kontynuować dotychczasowe doświadczenia i stawiać na interakcje z miejscowymi? Jeśli tak, to jak planujecie to robić?

Bartek: Poznawanie ludzi podczas podróży to jeden z głównych powodów, dla których wyjeżdżamy. Na samym początku naszych wyjazdów wpadliśmy w pułapkę odhaczania w ekspresowym tempie kolejnych miejsc. Szybko dotarło do nas, że takie podróżowanie nie sprawia nam tyle frajdy, ile by mogło, z wyjazdów wracamy bardziej zmęczeni niż przed nimi, a wspomnienia z kolejnych zwiedzonych zabytków z pierwszych miejsc przewodnikowych rankingów nie są tymi, które jakoś najbardziej chcielibyśmy w głowach zatrzymać. To fantastyczni ludzie, których podczas podróży spotykaliśmy dawali nam energię i motywację do kolejnych wyjazdów. Również wspomniany przez Ciebie Couchsurfing poza oczywistym wymiarem ekonomicznych ma tę fantastyczną zaletę (która jak dla mnie jest najważniejsza), że daje Ci możliwość już na wstępie w bardzo prosty sposób nawiązać kontakt z miejscowymi poprzez hosta i ew jego znajomych. Wydaje mi się, że tylko ktoś, kto poznał miejscowych, rozmawiał z nimi, spędzał czas, wspólnie jadał czy uczestniczył w lokalnych wydarzeniach może powiedzieć, że (przynajmniej w części) poznał odwiedzane miejsce. Budynki i nazwy nie przekazują dobrej energii, robią to ludzie.

zdj. tropimyprzygody.pl

Nawiązując do niechęci do “odhaczania miejsc”. Na blogu pisaliście też o bliskiej wam filozofii Slow Travel (wolnego podróżowania). Czy w takim razie w czasie podróży chcecie zatrzymywać się w kolejnych miastach czy wioskach na dłużej? Wyobrażacie sobie wynająć gdzieś mieszkanie i np. zostać na miesiąc lub dwa?

Karolina: Oczywiście. Takie właśnie jest założenie, żeby zostawać w niektórych miejscach dłużej, pomieszkać w nich, poznać smak tamtejszej rzeczywistości i traktować też jako “bazę wypadową” do poznawania bliższej czy trochę dalszej okolicy. Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce, ale liczymy, że właśnie takie wolne podróżowanie pozwoli nam lepiej poznawać mieszkańców i doświadczać lokalnego życia.

Na zakończenie pytanie, które ciekawi pewnie wielu czytelników: a co z finansami? Taka podróż musi kosztować fortunę. Bartek by wybrać się w podróż rzucił pracę, Karolina też decydując się na wyjazd musi zrezygnować z kilku form dochodu. Jakie rady macie dla osób, które chcą iść w wasze ślady? Jak długo oszczędzaliście? Z czego zrezygnowaliście? Jakie mieliście alternatywne drogi zdobywania środków finansowych i w końcu – czy chcecie pracować w podróży?

Karolina: Haha, wiedziałam, że to pytanie się pojawi. Taka podróż nie kosztuje fortuny – nie kosztuje więcej niż, na przykład, wkład własny w kredyt na mieszkanie lub porządny samochód – to tylko kwestia wyboru i własnych priorytetów. Jak młode małżeństwa biorą kredyt na mieszkanie i mają trochę oszczędności na wkład, to nikt ich nie pyta, skąd mają na to pieniądze. Wszyscy wiedzą, że zapracowali. Tak jest też z nami. Pracowaliśmy, oszczędzaliśmy, rezygnowaliśmy z wydatków, które bez decyzji o podróży byśmy na pewno ponieśli (chociażby kolejny “niezbędny” ciuch w mojej szafie). Od półtora roku wszystkie decyzje finansowe i zawodowe (np. branie przeze mnie zleceń, na które niekoniecznie miałam ochotę) podporządkowaliśmy jasno wyznaczonemu celowi: podróży. Nie zamierzamy też ukrywać, że dodatkowym zastrzykiem na podróż były prezenty ślubne, aczkolwiek wcale nie większościowym. Mamy też wyznaczony niezbyt wygórowany budżet dzienny, aby nie pozbyć się wszystkiego w pierwszych dwóch tygodniach i będziemy pracować w podróży – to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Jakie mamy rady? Wyznaczyć sobie cel i podporządkować wszystkie decyzje finansowe jemu – a czy będzie to przez skrupulatne oszczędzanie czy dodatkową pracę – to nie ma znaczenia, ważne, żeby wytrzymać w swoim postanowieniu i umieć się oprzeć pokusom, które kosztują – czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo!

Bartek: Zresztą tymi i innymi radami dzielimy się na naszym blogu z tymi, którzy chcieliby temat finansów pogłębić.

zdj. tropimyprzygody.pl

Pozostaje mi życzyć wam wspaniałej podróży i wielu zdarzeń. Wielkie dzięki za wywiad i trzymamy za was kciuki!

Bartek: Nie dziękujemy, żeby nie zapeszać. Zapraszamy wszystkich do wirtualnego śledzenia podróży na blogu i w kanałach społecznościowych, a tych którzy będą przypadkiem gdzieś w pobliżu do kontaktu i wypicia gdzieś w świecie wspólnej kawy, yerby czy sake

Karolina: Tak właśnie, do zobaczenia gdzieś w świecie!

Pamiętajcie, że Karolinę i Bartka śledzić należy na Facebooku (jestem pewna, że dzisiaj opublikują obiecane pozdrowienia ;)), na Instagramie i – przede wszystkim – na blogu. Polecam! Ludzie z nich naprawdę rewelacyjni!

Exit mobile version