Jak zwykle ociężali wstajemy z łóżka. Odsuwamy szybko zasłony, by się nam łatwiej wstawało. Za oknem jezioro Garda powoli budzi się do życia. Podobnie jak nam, i jemu się nie spieszy. Wszak turyści w Rivie del Garda i Torbole nie po to pojechali na wakacje, by nastawiać budziki na 7 rano. A kto miał wyjść w góry już dawno wyszedł, pozostawiając wybrzeże leniuszkom.
Z jednej strony wspaniały widok zachęca do zbiegania na śniadanie i rozpoczęcia zwiedzania. Z drugiej, taras jest wymarzonym miejscem na leżak z książką. Jeszcze tylko kieliszek prosecco i można by tu się lenić cały boży dzień.
Przeczytaj o 10 rzeczach, o które warto wzbogacić swoje wakacje nad Gardą. Klik!
Ale nie z nami te numery. Jemy śniadanie, popijamy cappucino i wsiadamy do naszego wypożyczonego auta. Tym razem zamiast nad jezioro jedziemy w drugą stronę. Wzdłuż doliny Tenno.
Canale di Tanno – włoskie miasteczko z kamienia
Mijamy miasteczko o tej samej nazwie i już po 10 minutach jesteśmy u celu naszej wycieczki – w Borgo Medievale di Canale. Jednym z najśliczniejszych włoskich miasteczek.
Pewnego dnia na blogu spiszę rady dla turystów podróżujących po Włoszech. A jedną z nich będzie, byście przed każdą włoską wycieczką zaglądali na tę stronę. Znajduje się tam lista 500 najpiękniejszych miasteczek w kraju.
I to jest właśnie piękne, że ich tam jest nie 10, nie 50, a 500. Dzięki temu możemy być spokojni, że miasteczko nie będzie zasypane turystami, a ci rozejdą się w setce innych miejsc, dzięki czemu odwiedzane przez nas borgo będzie tylko dla nas.
Zwiedzanie Canale di Tenno
Parkujemy samochód przed jedną z bram do miasteczek. Wchodzimy do środka. Kamienna obronna wioska jest niczym wymarła. Jej puste ulice wskazują na to, że nie ma tu ani jednego sklepu. Nie ostał się nawet jeden bar, które przecież we Włoszech są na każdym rogu.
Pierwsze wzmianki o wiosce pochodzą z 1211 roku. Dotykam kamiennych murów i zastanawiam się czy od tego czasu się tu coś zmieniło. Czy ci nieliczni mieszkańcy wioski nadal żyją przede wszystkim z rolnictwa i nadal wyczekują inwazji. Inwazji kogo? Germanów? Lachów?
Po pół godzinie widzimy we wiosce grupę turystów. Tak. Niemiecką. Autobus wysadził ich przy pobliskim jeziorku i dziarskim spacerem weszli kilometr w górę – prosto do wioski.
20 osób. Tyle wystarczyło, by w ciasnych uliczkach Canale zrobiło się tłoczno. Wygrzewający się na murku kot pobiegł się schować, a jedyny tutaj sklep z pamiątkami otworzył swoje wrota. Okazało się, że jest też restauracja-klub jazzowy. Prowadzona przez młodych Włochów, serwująca rzemieślnicze piwa zachęcała do wieczornego powrotu na koncert. Wewnątrz prócz dwóch członków załogi siedział jeden klient. Czy to możliwe, że miejscowy? Że tu jednak ktoś mieszka?
Mijamy Niemców i przez tylną bramę schodzimy do jeziora. Po drodze tabliczki wyznaczają piesze szlaki. Stąd idzie droga do schroniska św. Piotra (Rifugio San Pietro) na Monte Calino. Patrzymy na siebie przez moment, ale to nie ten dzień. Trekking był wczoraj, trekking będzie jutro. Dzisiaj chcemy tylko odpoczywać.
Jezioro Tenno – na przekór Gardzie
Nad jeziorkiem Tonno jest dwóch rowerzystów. Ktoś spaceruje z psem. Kto inny łowi ryby. Małe górskie bajorko w niczym nie przypomina dostojnej Gardy. Tu zapomina się o splendorze wypoczynkowych miejscowości, których nie powstydziłby się ni Goethe ni królowa Elżbieta. Tutaj co najwyżej można wziąć psa i walizkę książek. Można przyszykować piknik i rozsiąść się brzegu. Można biegać dookoła, lub popływać w chłodnej górskiej wodzie. Przejechać tędy rowerem lub zostać na cały dzień.
Ale po to chyba Canale jeszcze istnieje. Ktoś tam w górze postanowił je zachować tu na końcu świata dla marzycieli. By zapomnieć o całym świecie. By malować krajobrazy, robić zdjęcia zachodom słońca, lub pisać powieść. By to co poeci znajdywali kiedyś nad Gardą, teraz móc znaleźć tu. Nad Tenno.
Jedziesz do Włoch? Zajrzyj do innych moich tekstów o tym wspaniałym kraju. Klik! A jeśli jesteś tu po raz pierwszy i chcesz na stałe związać się z blogiem, to dołącz do czytelników na Facebooku. Super jest. 🙂
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂