Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Chcę cofnąć czas i studiować w Cambridge!

 

 słynne collegia  inne atrakcje Cambridge nocleg na angielskiej wsi praktykalia

Ledwo wyszliśmy z pociągu, ledwo zrobiliśmy kilkadziesiąt kroków w stronę centrum, już byliśmy zafascynowani. Po intrygujących, ale jednak pozostających w tyle w kwestii nowoczesności i czystości, miastach Włoch i Francji przylecieliśmy do Wielkiej Brytanii. Do Cambridge. Zwiedzić atrakcje jednej z najpiękniejszych miejscowości, jakie widziałam.

Przeprowadzana właśnie ankieta nie pozostawia wątpliwości. Kojarzycie mnie z Włochami, głównie Sycylią. Wcale mnie to nie dziwi. Spędzam we Włoszech ok. 50 dni w roku, nawet połowa nowych tekstów traktuje o tym kraju.
A ja zawsze lubiłam różnorodność. Zawsze się dużo przeprowadzałam, zawsze lubiłam poznawać nowe. 

Nic więc dziwnego, że gdy kupiłam bilety do Londynu na targi turystyczne, to od razu sprawdziłam na mapie, jakie małe miejscowości są blisko lotniska w Stansted. I wiecie, co się okazało?
Miasteczka w pobliżu Stansted to: Chelmsford, Braintree, Harlow i… CAMBRIDGE!

Jak dojechać do Cambridge? 
Cambridge oddalone jest tylko o 50 km od lotniska w Stansted. Jeśli widzicie, że Ryanair rzucił tanie loty, ale w Londynie już byliście i nie macie na niego ochoty, to Cambridge jest wspaniałym pomysłem na weekend. Stacja kolejowa znajduje się przy samym lotnisku i co ok. 2 godziny ruszają pociągi w kierunku Cambridge. Za przejazd w jedną stronę zapłaciliśmy 10 funtów (ok. 53 zł)

Uniwersytet w Cambridge – uczelnia noblistów

Wszyscy kojarzymy Cambridge z jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów świata. Nie będę obalać tego mitu. Jak tylko opuszczamy dworzec, od razu orientujemy się, że jesteśmy prawie najstarsi na ulicy. Cambridge ma 120 000 mieszkańców, a tylko na dwóch największych uniwersytetach studiuje 60 000 osób. Pogrzebałam trochę w statystykach i słuchajcie tego: 41% mieszkańców ma dyplom odpowiadający naszym magistrom!


No i oczywiście po ulicach chodzi duch wielkich naukowców, pisarzy, filozofów i przełomowych odkryć. Z Uniwersytetu w Cambridge wyszło 95 noblistów (sic!).

Najsłynniejszym bywalcem jest z pewnością Isaak Newton. Właśnie tutaj uderzyło go słynne jabłko (choć podobno historia jest nieprawdziwa i Newton sam ją wymyślił). Ponadto w murach uniwersyteckich przechadzali się Erazm z Rotterdamu, Krzysztof Marlowe, Francis Bacon, Charles Darwin, Ludwig Wittgenstein, Vladimir Nabokov, no i patronka bloga – Virginia Woolf.

A jednak nie miałam wrażenia, że spacerując po Cambridge nie potykam się o tych wszystkich wielkich. Gdy zamykam oczy, widzę Cambridge, jako miasto przede wszystkim wspaniałej architektury i pięknego połączenia kultury z naturą. To drugie doświadczenie udało mi się przypadkiem. Spędziliśmy bowiem weekend na farmie rektora.

Nocleg na farmie rektora

Wyobraźcie sobie idealny ceglany dom na angielskiej prowincji. Dom urządzony w starym stylu, z biegającymi wokół końmi. Z wiewiórkami skaczącymi po drzewach, świecącymi się lampami przy wygodnych fotelach i z ogrodem angielskim. I oczywiście – to najważniejsze – z dużym bay window. Typowo angielskim oknem, które wystaje z elewacji, tworząc przytulny kąt do czytania książki.


Taka była właśnie Farma rektora czyli Rectory Farm – jeden z najprzyjemniejszych pensjonatów, w jakich spałam. Przyjechaliśmy tu miejskim autobusem, ale następnego dnia na zwiedzanie miasta szliśmy na piechotę. Do Cambridge prowadzi wąska ścieżka przez pola i zagajniki, aż na tyły uniwersytetu czyli the Backs – ogrody na tyłach najważniejszych uniwersyteckich kampusów. I chociaż początkowo przeklinaliśmy fakt, że zamieszkaliśmy tak daleko od miasta, to jednak możliwość poznania go, właśnie od strony „wsi” była bezcenna i co złe, tego nie pamiętamy.

 Szukasz sprawdzonego noclegu? Opisany pensjonat jest idealny. Kliknij i zarezerwuj!

Cambridge – zwiedzanie głównych atrakcji

Co zwiedza się w większości europejskich miast? Kościoły, muzea i ścisłe stare miasto, prawda? No, ewentualnie jakiś zamek.
W Cambridge na pierwszym miejscu są budynki collegiów. Imponujące, nierzadko będące arcydziełami architektury, z prywatnymi kaplicami, bibliotekami i salami jadalnianymi.

King’s College – To najsłynniejsze, widokówkowe miejsce Cambridge szczyci się jedną z najpiękniejszych kaplic angielskiego gotyku.


St. John’s College – kaplicę ma mniej imponującą, ale za to same budynki i olbrzymia przestrzeń robi o wiele większe wrażenie. Jednym z najsłynniejszych miejsc jest tu Most westchnień, wzorowany na tym, który podziwiamy w Wenecji. 

Trinity College – Tu z kolei wchodzimy głównie ze względu na słynną bibliotekę, w której przechowywany jest rękopis Chatki Puchatka (bo przecież to ona wszystkich interesuje, a nie listy Newtona ;))

Źródła podają też, że warto odwiedzić Queen’s College. Jednak my po czterech collegach mieliśmy już dosyć.

Ceny wstępu do collegiów w Cambridge

Czemu czterech, skoro wymieniłam trzy? Cóż, by odpowiedzieć na to pytanie, muszę wam wyznać, że coś mi się w tym zwiedzaniu diabelnie nie podobało. Wstępy były strasznie drogie!
Niestety Cambridge nie stworzyło czegoś na kształt visit card, dzięki której płacilibyśmy raz i mieli wstęp do wszystkich atrakcji w mieście. Zwiedzanie kolejnych collegiów w Cambridge kosztuje ok. 10 funtów każde. Pod koniec dnia robi się ładna suma.


I pół biedy, jeśli za tę cenę możesz zwiedzać wszystkie kampusowe budynki. Niestety. Do zwiedzania udostępnione są głównie kaplice i dziedzińce. A jeśli przypadkiem trafiliście na czas egzaminów, będzie jeszcze gorzej – nie wejdziecie wtedy prawie nigdzie.


Dlatego po drodze z jednego super zabytku do drugiego zdecydowaliśmy się wejść do Clare College. Budynki nie tak imponujące, jak u swoich sąsiadek, ale za to nikt nas nie gonił, że wchodzimy nie tam, gdzie trzeba. Ostatecznie trafiliśmy do tutejszej kafeterii i razem ze studentami jedliśmy tu lunch.

W informacji turystycznej zaproponowano nam wykupienie wycieczki po collegiach. Nie chcieliśmy wydać za dużo, więc podziękowaliśmy. Teraz wiemy, że był to błąd. Z przewodnikiem weszlibyśmy w miejsca zamknięte dla indywidualnego turysty, a cena wcale nie byłaby taka wyższa. Przykładową wycieczkę zarezerwujecie tutaj.

Czy coś jeszcze? Inne atrakcje w Cambridge

Jeśli ktoś mnie spyta, co mi się najbardziej w Cambridge podobało, to odpowiem jedno: atmosfera. Tam się po prostu dzieje po mojemu. Gotycka architektura przeplata się z budynkami XXI wieku. Tradycyjne angielskie puby są obok susharni i kawiarni, w których oczywiście wzięłam sobie dużą smakową kawę (kawy w Anglii kosztują nie dużo więcej niż w Polsce). Natura po prostu wchodzi do miasta, a fakt, że wieś oddzielona jest od uniwersytetów łąkami (właśnie słynne the Backs) jest rewelacyjny.

Poszłam w Cambridge do muzeum. Te w Wielkiej Brytanii często są darmowe, a muzeum w Cambridge jest gratką dla wielbicieli malarstwa. Niestety nie płynęłam łodziami po rzece Cam, co pewnie jest najpopularniejszą atrakcją w Cambridge, ale spędziłam kilkanaście minut na obserwowanie ludzi, którzy w łodziach, przykryci kocami piją herbatę z termosu.


-Czemu tu nie studiowaliśmy? – spytałam Piotra.

-No, bez sensu to było – odpowiedział niemal natychmiast.
Wielka Brytanio. Zakochaliśmy się w Tobie na zabój. I jak tylko przyjdzie wiosna, wracamy!

Informacje praktyczne

Nocleg w Rectory Farm: Opisany w tekście hotel to marzenie! Idealny pomysł na romantyczny, niespieszny weekend. Za pokój dwuosobowy zapłaciliśmy 57,75 funtów (308 zł). Zarezerwujesz go tutaj.
Inne noclegi w Cambridge znajdziecie tutaj. Jeśli ten tekst się wam przydał, to proszę, zarezerwujcie swój hotel przez jeden z tych linków. Wy zapłacicie tyle, co zwykle, a ja dostanę małą prowizję. 🙂

 

Dojazd do Cambridge: Dojazd z lotniska opisałam tutaj. Jeśli jedziecie z Londynu, macie do wyboru autobus lub pociąg. Polecam ten drugi. Zarezerwujcie bilet wcześniej przez stronę Crosscountry trains. Wtedy będziecie mieli najtańsze przejazdy.

Poruszanie się po Cambridge:
Jeśli poruszacie się tylko po centrum Cambridge, to prawdopodobnie nie będziecie potrzebować taksówek czy transportu publicznego. Jednak, gdy tak jak my zdecydujecie się na nocleg poza miastem, polecam kupno dziennych biletów autobusowych. Kosztuje 4,10 funta (ok. 22 zł).

Podobał Ci się ten tekst? Niedługo napiszę też o Londynie. Dołącz do czytelników bloga na Facebooku, by nie przegapić blogowych nowości.

Exit mobile version