Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Rzym w czasach koronawirusa: wywiad z Barbarą Kamińską

Życie codzienne we Włoszech w czasach koronawirusa to cykl rozmów z mieszkańcami różnych części Włoch. Obecnie w mediach tradycyjnych i w Social Mediach krąży bardzo dużo plotek i pół-prawd o sytuacji na Półwyspie Apenińskim. Wiele z nich jest krzywdzących dla Włochów, a niektóre powodują panikę wśród mieszkańców Polski.

Cykl ma na celu pokazanie, jak wygląda prawdziwe życie w różnych częściach Włoch. Pierwszą rozmowę przeprowadziłam z Aleksandrą Carollo z Trapani na zachodniej Sycylii. Można ją przeczytać tutaj: Koronawirus na Sycylii.

Moją dzisiejszą rozmówczynią jest Barbara Kamińska. Basia od 13 lat mieszka w Rzymie. Jest licencjonowaną przewodniczką po mieście, regionie Lacjum i Watykanie. Posiada stronę internetową Rome Planet. Na swoim profilu na Facebooku Polka zamieszcza codzienne relacje z kwarantanny w Ostii – nadmorskiej dzielnicy Rzymu.

 

Koronawirus w Rzymie

Cześć Basiu. Dziękuję, że zgodziłaś się na rozmowę. Powiedz nam proszę, ile na dzisiaj w Rzymie jest zakażonych koronawirusem osób. Czy są jacyś zmarli?

Dzisiaj (14 marca) widziałam raport wydany przez Spallanzani – szpital zakaźny w Rzymie. Według niego w Rzymie jest 99 zarażonych osób. 17 pacjentów jest podłączonych do respiratora w stanie stabilnym, 13 pacjentów znajduje się w szpitalu na obserwacji. W całym regionie Lacjum, czyli odpowiedniku naszego województwa, zmarło 11 osób.

Ostatnio rozmawiałam z Olą w Trapani. W porównaniu do czterech chorych osób w jej mieście, liczba 99 wydaje się dużo wyższa, jednak wciąż nie przerażająca – zwłaszcza że mówimy o stolicy kraju. Czy ty osobiście znasz kogoś, kto zachorował? Albo czy w Twojej okolicy są przypadki choroby?

Nie. Nikt z moich znajomych nie jest nosicielem wirusa, ani nie jest podejrzany. Mieszkam w 10. dzielnicy Rzymu, w Ostii i kilka dni temu pojawiła się informacja, że jeden z mieszkańców jest zakażony. Na szczęście, po przeprowadzeniu badań, okazało się to nieprawdą.

 

Życie codzienne w Rzymie

Obecnie obowiązuje was kwarantanna. Z domów możecie wychodzić tylko do sklepów, z psem lub do lekarza. A co z pracą? Czy prywatne firmy i zakłady pracy są otwarte?

To zależy. Sklepy, które nie sprzedają produktów pierwszej potrzeby, są zamknięte. Podobnie lokale gastronomiczne. Oczywiście osoby tam zatrudnione obecnie nie pracują. Najwięcej osób w Rzymie pracuje w turystyce, a ten sektor też nie funkcjonuje. Nie pracują osoby zatrudnione na lotnisku, przewoźnicy, piloci czy biura podróży.

Ale to nie jest tak, że wszystkie firmy są zamknięte i gospodarka stanęła. Zakłady produkcyjne czy przemysłowe mogą pracować, jeśli przestrzegają zasad higieny. Pracownicy muszą mieć maseczki, rękawiczki i zachowywać między sobą metrowy dystans.

A jak z zakupami? Czy w sklepach brakuje produktów? Słyszałam o długich kolejkach – czy to znaczy że w sklepach są tłumy klientów?

Do supermarketu, warzywniaka czy apteki możemy pójść w każdej chwili. Godziny otwarcia pozostają niezmienione. Tak, kolejki są, ale nie w sklepie, a przed nim. Wtedy osoby, które czekają, oddalone są od siebie na odległość przynajmniej jednego metra. Wiele osób zachowuje nawet większą odległość. Niektóre osoby są w maseczkach.

Kolejki wynikają z tego, że sklep wpuszcza 3-4-5 osób jednocześnie, a apteka jeśli jest mniejsza, to tylko jedną lub dwie osoby.

To nieprawda, że w sklepach są puste półki. Niczego nie brakuje, a zapasy są stale uzupełniane. Czasami jednego dnia nie ma jajek, ale następnego już są, innego dnia nie było maki i pieczywa tostowego.

Jedyne czego brakuje w Rzymie od tygodni to maseczki i środki dezynfekujące.

 

Jak wygląda Rzym w czasach koronawirusa?

Rzym zawsze był dla mnie bardzo głośnym i zakorkowanym miastem. Jak teraz wyglądają ulice stolicy Włoch?

Rzym zrobił się bardzo pusty, wyludniony. Jest trochę miastem widmo. Ponieważ mamy kwarantannę nie jeżdżę do centrum, ale widzę to, co publikują na Facebooku moi koledzy i koleżanki w rożnych dzielnicach miasta.

A czy na ulicach Rzymu znajdują się patrole? Czy widać wojsko?

Do dzisiaj sądziłam, że nie. Większa ilość patroli na rzymskich ulicach pojawiła się po zamachach w Paryżu w listopadzie 2015 roku. Wtedy zostały wprowadzone dodatkowe patrole policji i armii, przede wszystkim przy atrakcjach turystycznych, przy ambasadach i instytucjach publicznych. Ten stan trwa już ponad cztery lata. Jak już mówiłam, nie bywam teraz w centrum i nie wiem czy pod atrakcjami turystycznymi są dzisiaj – gdy nie ma turystów – patrole. Być może tak.

Sądziłam, że w związku z kwarantanną nie zostały zaangażowane żadne nowe siły. Jednak dosłownie przed chwilą pod moim blokiem przejechały dwa policyjne samochody. Jechały bardzo wolno, wyraźnie patrolując okolicę. Nigdy wcześniej nie widziałam na tym, bardzo spokojnym, osiedlu policji. Więc zdaje się, że jednak pewne zmiany są, jednak na co dzień ledwo dostrzegalne.

 

Szpitale w Rzymie

Czy masz informacje, jak wygląda w tym momencie sytuacja w szpitalu zakaźnym? W Polsce słyszymy, że włoska służba zdrowia jest przeciążona – czy dotyczy to Rzymu?

Nie jest tajemnicą, że system zdrowia we Włoszech jest zdecydowanie lepszy na północy niż na południu kraju. Najlepszy jest w Lombardii i Toskanii. Rzym znajduje się miedzy północą a południem, ale szczęśliwie nie mamy tu bardzo dużej liczby przypadków i póki co sytuacja jest stabilna.

Jak wspominałam wcześniej, w szpitalu Spallanzani znajduje się obecnie 30 osób, a razem zostało do niego skierowanych 99 osób.

Wydaje mi się, że nie ma potrzeby by przystosowywać inne szpitale do udzielania pomocy osobom zarażonym.

 

Samotność w czasie kwarantanny i koncerty balkonowe w Rzymie

Opowiedz mi jak sobie radzicie z kwarantanną. W Polsce ciągle nie zostały zabronione spotkania towarzyskie, choć władze nawołują, by ich unikać. U was spotykać się po prostu nie można. Czy doskwiera wam samotność?

Tak, trochę nam doskwiera. Włosi to naród, który bardzo lubi się spotykać. Wszyscy razem wychodzą, spotykają się w barach i restauracjach. Są też bardzo rodzinni. Oczywiście, że gdy tego wszystkiego zabrakło, to mocno to odczuliśmy.

Ale staramy się czymś zająć. Moje znajome nadganiają zaległości lekturowe, robią na drutach, wykonują prace artystyczne. Ćwiczymy aerobik, uprawiamy jogę, zwiedzamy wirtualnie muzea.

No i dzięki nowym mediom nie straciliśmy ze sobą kontaktu. Ja bardzo dużo dzwonię do mojej rodziny i przyjaciół, rozmawiamy przeze Skype’a czy messengera.

Nagrywam też swoje relacje i wrzucam na Facebooka, no i daję wywiady. Staram się informować Polaków, jak to u nas jest. Robimy wszystko, by nie zwariować.

Powstała bardzo fajna inicjatywa flash mob. W Rzymie rozpoczęła się w piątek – wtedy na Facebooku pojawiły się apele, że o 18.00 wychodzimy na balkony i śpiewamy. W moim otoczeniu ludzie jeszcze tego do końca nie załapali – śpiewało kilka pojedynczych osób, ale w niektórych dzielnicach odbywają się całe balkonowe dyskoteki!

Wczoraj już jeden pan z bloku naprzeciwko otworzył okno i puścił głośno muzykę. Młodzi ludzie wyskoczyli na balkony z garnkami, śpiewali, gwizdali – powoli to ruszyło.

Chyba brakuje nam na osiedlu muzyka-prowodyra, ale możliwe że się znajdzie i liczę, że wkrótce tu też będziemy mieć balkonowe koncerty. Nie mogę się doczekać, bo to wspaniała zabawa w czasach koronawirusa.

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia. Oby liczba chorych w Rzymie tylko malała.

Codzienne relacje z Basi z Rzymu możecie zobaczyć na jej profilu.

Exit mobile version