Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Kania Lodge: rzucili to wszystko i założyli restaurację z pensjonatem… na Kaszubach

Jeśli w najbliższym czasie będziecie błądzić po Kaszubskiej Szwajcarii (powinniście! Jest przepiękna!) i nabierzecie chęci, by posmakować odrobinę luksusu, koniecznie skierujcie swoje kroki nad Jezioro Białe nieopodal Kartuz. Tam na wzgórzu znajdziecie jeden z pierwszych w Polsce butikowych pensjonatów.

Zobacz też: Siedlisko Kaszubskie Klimaty. Przepyszna dzieciolubna agro i właściciele, którzy spełnili marzenie

Kania Lodge: ucieczka ludzi, którzy mieli dość

Historia właścicieli jest filmowa. John Borrell wychował się w Nowej Zelandii, ale najwłaściwiej byłoby powiedzieć, że jest człowiekiem międzynarodowym. Przez lata pracował jako korespondent wojenny, a potem także szef redakcji Time’a na Amerykę Łacińską i w końcu na Europę Wschodnią. Swoją żonę, Annę, poznał w Nigerii, gdzie on relacjonował lokalne konflikty, a ona wykładała sztukę na uniwersytecie.

Anna Borrell pochodzi z kolei z Gdańska. Na Kaszuby jeździła od dziecka. W końcu, przy okazji odwiedzin u rodziców, znaleźli pole nad Jeziorem Białym w Sitnej Górze. Mając dosyć życia w ciągłym biegu, John zrezygnował z pracy, opuścili swoje mieszkanie w centrum Wiednia i wspólnie zabrali się za budowę jednego z pierwszych w Polsce wiejskich hoteli butikowych. Był rok 1993. Chwila po reformie systemu i czasy, gdy nikomu się nie śniło, że Kaszuby staną się modne.

Kania Lodge – hotel na Kaszubach nad jeziorem

Kania Lodge to ekskluzywne miejsce, którego jednym z największych atutów jest odcięcie się od zewnętrznego świata. Jej teren jest na tyle duży, że spokojnie można tu przyjechać na weekend i nie ruszać się z ogrodów i znad jeziora. Można usiąść pod drzewem, przespacerować się między winoroślami, zejść nad jezioro – zrobi się z tego kilka kilometrów. Szczególnie fantastyczny jest moment wejścia do głównego budynku. Gdy przekroczymy próg, od razu widzimy wielkie okno (przy dobrej pogodzie otwarte) na taflę jeziora. Wywołuje to niepodważalny efekt WOW.

Ja sama wyobrażam sobie siebie siedzącą przy tarasowym stoliku z filiżanką kawy i książką. Byłby to nawet możliwe przy dzieciach – przy pensjonacie znajduje się zarówno plac zabaw, jak i pagórkowaty teren. A przecież wiadomo, że górki, kamienie, drzewa i winorośle, za którymi można się chować, są gwarantem dobrej zabawy.

Restauracja w Kania Lodge

Kania Lodge często kojarzona jest przede wszystkim z restauracją. Została wyróżniona w przewodniku Gault & Millau, a także przez stowarzyszenie Slow Food Polska.

Gdy patrzę na kartę dań widzę bardzo międzynarodowe menu. Są tu wpływy kuchni meksykańskiej, włoskiej i skandynawskiej. Pani Anna opowiada mi o niej. Karta zmienia się każdego dnia, by odpoczywający tu goście mieli codziennie inny wybór. Potrawy owszem, pochodzą z całego świata, ale ich serce jest jak najbardziej lokalne. Użyte zioła, pomidory czy liście zostały zerwane z ogrodu kilkadziesiąt minut przed podaniem na stół. Jajka pochodzą od sąsiadów, a po mięsa i ryby właścicielka sama jeździ na pobliskie targi.

Podobnie jak w Siedlisku Kaszubskie Klimaty, o którym opowiadałam ostatnio, tu również swoją popularność święci pokrzywa. Sama zamówiłam fritattę z pokrzywą. Ta pojawiła się także w zamówionych przez nas zupach. Leżała tam zaraz obok żółtlicy – niedocenianego w polskiej kuchni chwastu, które często rośnie w towarzystwie ziemniaków, a w Ameryce Łacińskiej często są razem łączone w postaci zupy – co zresztą wprowadziła w swojej kuchni również pani Borrell.

Gdy wybrałyśmy się z właścicielką na spacer przez zielnik, z wielkim uczuciem podawała mi kolejne kwiaty do powąchania i przedstawiała właściwości mijanych roślin. Płynnie przechodziła do tego, w jakich książkach mogę o nich przeczytać.

A wiecie co ujęło mnie najbardziej? Że ta oczytana, pełna taktu i klasy kobieta zaraz po pożegnaniu gości i rozmowie z nami, wzięła grabie i zaczęła sprzątać płatki kwiatów po weselu. Jakby jej rola właścicielki luksusowego hotelu i sprzątanie po imprezie w ogóle się ze sobą nie gryzły. I ma rację! To stereotypy, że się gryzą, są głupie!

Kuchnia kaszubska w Kania Lodge

Pytam właścicielkę czy w kuchni wprowadza potrawy lokalne. Odpowiada, że oczywiście, a ich dostępność zależy od sezonu. Teraz gdy zaczyna się jesień, na talerze wchodzi zupa brukwiowa. Będzie więcej dań z wykorzystaniem grzybów z pobliskich lasów, a także kaszubskiej żurawiny, która używana jest do mięs. W kaszubskiej tradycji kulinarnej jest przyrządzanie na święta gęsiny, co również pojawia się w menu Kania Lodge.

Winnica na Kaszubach

Pasją Johna są wina. Widać to tutaj na każdym kroku. Karta restauracyjna zawiera 250 win. Winorośl za oknem potulnie czeka na zbiory, choć jak mówi właściciel, nie da się produkować dobrych win na Kaszubach. Dla niego jest to hobby, nie biznes. Jednak z tych samych winogron powstaje też grappa, która jest butelkowana i wypuszczana na rynek. Z niej John Borrell jest dumny i tę chętnie serwuje swoim hotelowym gościom.

To nie koniec związków Borrellów z alkoholami. Wraz z synem produkują także rzemieślniczą wódkę Vestal, którą możecie kupić w paryskim Ritzu czy londyńskim Claridge, a sam prowadzi firmę importującą wina zza granicy. Nikt chyba nie powie, że Kania Lodge nie jest dobrym miejscem, by degustować alkohole, a ja dodam, że byłoby wielka szkoda tego nie robić, bo miejsce jest do tego stworzone.


Informacje praktyczne

Adres: Kania Lodge znajduje się w miejscowości Sitna Góra 10, 40 minut od Gdańska i 10 minut od Kartuz. Nr tel. +48 58 681 06 77, www 

Cena: ceny pokojów i apartamentów wahają się od 250 (pokój jednoosobowy) do 950 zł (apartament) w zależności od standardu. Każdy pokój jest inny, wszystkie wyróżnione na stronie. Przeciętna cena to 400-500 zł za pokój dwuosobowy. Wszystkie pokoje mają widok na jezioro.

Restauracja jest dostępna tylko dla gości hotelowych. Codziennie inna karta dań.

Exit mobile version