Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Termy Maltańskie: czy warto odwiedzić cudowne baseny w Poznaniu

Kiedy Sania był malutki, a moje życie to było ciągłe włóczenie się z nim po Żoliborzu, chciałam założyć profil na Facebooku „Warszawska Beza” i recenzować ulubiony deser w różnych miejscach. To pozostało tematem żartów, ale mocno się zastanawiam, czy za chwilę nie będziemy w miejscu, w którym baseny, aquaparki i termy nie staną się naszym tematem przewodnim. Termy Maltańskie nas oczarowały totalnie, to miejsce w którym można zarówno się z relaksować, jak i poszaleć.

termy maltańskie w poznaniu

Termy Maltańskie: Ogromna atrakcja Poznania

Nad okolicą Jeziora Maltańskiego pisałam już w listopadzie, gdy spędziliśmy cudowny weekend z atrakcjami dla dzieci w Poznaniu. Wtedy niestety Termy Maltańskie były covidowo zamknięte. Ta wyjątkowa część stolicy Wielkopolski, to ogromne centrum sportowe, co i rusz odbywają się tam zawody i mistrzostwa sportowe. Jesienią w Hotelu Park była kadra Europy w kajakarstwie, i my. 🙂

Termy to ciepłe źródła, i te właśnie są podstawą basenów. Gorąca woda i rzeki najlepiej wchodzą zimą, gdy świat jest zmrożony, ale dla mnie osobiście zupełnie spoko również jest latem. Baseny zewnętrzne nie są bardzo ciepłe, a w zjeżdżalniach temperatury wody nie parzy.

Termy Maltańskie

Malowniczo znajdują się nad samym jeziorem. To ogromny kompleks basenów i zjeżdżalni, w których każdy znajdzie coś dla siebie. My jesteśmy na etapie totalnych szaleństw, więc zaliczyliśmy (prawie) każdą zjeżdżalnię. Ida przyklejona do mnie śmigała nawet z kamikadze, Sania zupełnie sam. Duże zjeżdżalnie są w dwóch punktach – zamknięte wyjeżdżają ze środka i są wolniejsze (fajna jest opcja z pontonem). Te otwarte, szybsze – na zewnątrz i tu już prędkość daje satysfakcję.

Samych basenów jest kilkanaście, dzięki czemu każdy znajdzie zakątek odpowiadający jego potrzebom. Jest wydzielona strefa saun z opcją bez dzieci (dla nas ból, bo potworki kochają, ale rozumiem).

Termy Maltańskie dla dzieci

Co tu robić z maluchami? Już takie ledwo chodzące dzieci będą usatysfakcjonowane. Jest brodzik i maleńkie zjeżdżalnie, fontanny i trzymadełka. Widziałam też kobietę z niemowlakiem, która leżała na totalnym chillu na drewnianym leżaku i karmiła bąbelka.

 

Dla dzieci 2-4 letnich jest ogrom atrakcji – basen z placem zabaw w wodzie (małe zjeżdżalnie, wodotryski, domki). Jest bezpieczna, szeroka zjeżdżalnia. Na zewnątrz znajduje się wodny plac zabaw z mgiełkami i fontannami. Jest też plaża, a przy niej tradycyjny wybieg dla dzieci bez wody. Większe zjeżdżalnie są podzielone na 8+ i 14+, młodsze dzieci mogą na tych dla ośmiolatków zjeżdżać pod pilną opieką dorosłych.


Napisałam przewodnik “Wielkopolska z dzieckiem”!

 

Interesują Cię kompleksowe informacje o Wielkopolsce? Jakie są najlepsze atrakcje dla dzieci w Województwie? Gdzie w pobliżu jest plac zabaw? Jak znaleźć dzieciolubną restaurację? Czy w muzeum są udogodnienia dla dzieci? Przejechałam całą Wielkopolskę, by zebrać dla was te wszystkie informacje. Powstała z tego książka. Na jej 200 stronach znajdziecie ponad 80 opisanych i ocenionych atrakcji dla dzieci. Od parków rozrywki po parki… pałacowe. Zainteresowani? Teraz w cenie przedpremierowej!

KUP PRZEWODNIK “WIELKOPOLSKA Z DZIECKIEM”

 

 


Jedzenie w Termach Maltańskich

Spodobało mi się to, że można płacić za wszystko czipem z szatni, a potem rozliczyć sprawę przy wyjściu. Jest parę punktów gastronomicznych – wewnątrz stanowisko z lodami, na zewnątrz dwa bary, w tym jeden z hot dogami, burgerami i w ogóle ofertą, choć wciąż fast foodową, to jednak wykraczającą po za zapiekanki i gofry. Można więc podczas paru godzinnego pobytu w Termach coś przekąsić.

Ile czasu potrzeba w Termach Maltańskich?

Standardowy bilet jest na trzy godziny, nam by starczyło bez problemu, gdybyśmy nie odkryli plaży. Gdy po dwóch i półgodzinie szaleństwa na zjeżdżalniach glebnęłam na leżaku, a dzieci dalej śmigały po piasku, tylko poczucie obowiązku i wielka chęć spaceru po poznańskim Starym Mieście wygnała mnie z terenu basenów.

Z0bacz też:

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca rodzina

Exit mobile version