Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Dwa miesiące temu byłam na granicy z Białorusią

Granica z Białorusią

Mamy sierpień 2021 roku. Ze swoją rodziną podróżuję po Polesiu. Zatrzymujemy się w gospodarstwie agroturystycznym (18 km od granicy z Białorusią), zwiedzamy wstrząsające i bardzo dobre muzeum obozu zagłady w Sobiborze (8 km od granicy z Białorusią), spacerujemy po Sobiborskim Parku Krajobrazowym (3 km od granicy), zwiedzamy Włodawę (500 metrów od granicy), w końcu odwiedzamy trójstyk granic Polski-Białorusi-Ukrainy. Na granicy!

Dwa miesiące temu to była normalna turystyczna wycieczka. Jedynie w muzeum w Sobiborze musieliśmy mieć na twarzy maseczki.

Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy o ludziach przekraczających granicę. Nie wiedzieliśmy o działaniu Łukaszenki. Nie wiedzieliśmy, jaka będzie odpowiedź Polski.

Dziś nasza sierpniowa wycieczka jest niemożliwa. Włodawa i Sobibór znajdują się w strefie stanu wyjątkowego.


Granica z Białorusią: Po pierwsze: nie bądź obojętny

Ten artykuł będzie pewnie chaotyczny. Nie mam na niego pomysłu. Jednak wiem, że nie mogę milczeć. Przez pięć lat studiowałam polonistykę. Jej duża część była poświęcona tematyce zagłady. W każdym semestrze miałam zajęcia poświęcone obozom koncentracyjnym, wywózkom, współpracy z oprawcami, a w końcu fantastyczny fakultet u dr Romy Sendyki o nie-miejscach pamięci, czyli o miejscach, gdzie dawniej dużo się działo, a dziś spacerujemy po nich i nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Po co poświęciłam tyle godzin swojego życia na rozmowy i lektury o holokauście? By móc siebie, swój kraj i swoją cywilizację chronić przed jego ponownym przyjściem! By w porę go rozpoznać.

Drogi czytelniku. Dzisiaj na granicy polsko-białoruskiej, po obu jej stronach, ma miejsce zbrodnia przeciwko ludzkości. Każdy, kto jest wobec niej obojętny, jest współwinny.

Co dziś się dzieje na Granicy?

Według informacji z różnych źródeł na Granicy znajduje się na pewno ponad 10 000 osób. Ich pochodzenie jest bardzo różne. Są to osoby z Syrii, Iraku, Afganistanu, Jemenu, Pakistanu, nawet z Indii Przyjechały, ponieważ Białorusini otworzyli im „drogę do Europy”. Uruchomili masowe loty, otworzyli „biura podróży” i za opłatą reklamują łatwą drogę do lepszego życia. Przekonują ich, że ta droga jest łatwa, można na nią brać dzieci (stąd tak dużo dzieci na granicy), a migrantów czeka maksymalnie tydzień w lesie.

Tymczasem podróżni wożeni są na granicę i zachęcani/zmuszani do przejścia przez drut kolczasty.

Po drugiej stronie granicy oczywiście nikt na nich nie czeka. Znajduje ich polska straż graniczna i przerzuca z powrotem na Białoruś.

Białoruska straż graniczna bije, zabiera sprzęt (również śpiwory, kurtki), niszczy karty sim i zmusza do przejścia z powrotem do Polski.

I tak codziennie. Każdego, kogo się uda straży i wojsku znaleźć.

Na pasie do 3 km od granicy ustanowiono w Polsce strefę stanu wyjątkowego. Nikt kto nie mieszka w tym pasie lub nie jedzie tam w celach zawodowych czy urzędowych (jest jeszcze kilka wyjątków) nie może tam przebywać. Nie mogłabym odwiedzić Sobiboru czy Włodawy, jak jeszcze w sierpniu.

Ale oczywiście te miejscowości tam nie zniknęły. Mieszkają tam ludzie, którzy codziennie niosą pomoc. Chodzą po lasach, po polach, przynoszą jedzenie i śpiwory. Ta pomoc jest legalna (zresztą jakby nie była, to co z tego – jest ludzka!).

Oprócz tego wolontariusze z Fundacji Ocalenie i Grupy Granica przeszukują tereny graniczące ze strefą. Przecież mowa tylko o kilku kilometrach – w normalnych warunkach taką odległość robi się w pół godziny. Wielu moich rozmówców mówi „jak oni chcą pomagać, jak nie mają dostępu do tych ludzi?”

Mają! Do większości pewnie nie. Nie widzą też co się dzieje bezpośrednio przy drucie granicznym, ale mają. Dlatego pomoc im – finansowa, rzeczowa, prawna, wolontariacka jest absolutnie niezbędna.

Wolontariusze codziennie chodzą po polach, lasach i ratują życie! Nie w przenośni, nie na wyrost. Ratują naprawdę!

Dlaczego tak mało jest o Granicy w mediach?

I tu zaczynają się schody. W polskich mediach jest zadziwiająco mało o tym, co się dzieje. Dlaczego? Prawdopodobnie z braku pomysłu, jak sobie radzić z tą sytuacją. Wywózki za granicę (tzw. pushbacki) zdają się z punktu widzenia politycznego najlepszym rozwiązaniem. Nie tylko dla PiSu. Dla Unii.

Prawdopodobnie dlatego temat Granicy nie jest na pierwszych stronach gazet i jako główne newsy w programach informacyjnych. Uświadamianie społeczeństwa, jaka tam się rozgrywa tragedia, byłoby szkodliwe z punktu widzenia obrony stabilności kraju i wspólnoty.

Ale ja mam to gdzieś!

Ja tu widzę pojedyncze osoby, które zostały perfidnie okłamane i które w tym momencie umierają. Czy pomogłabym umierającej osobie na chodniku przed domem? Tak! Dlaczego? Bo ją zobaczyłam.

Social Media pozwalają mi widzieć też osoby na Granicy. Im też muszę pomóc.

Skąd czerpać informacje o Granicy?

Przede wszystkim z fanpage’y i kont instagramowych organizacji charytatywnych i z profili konkretnych osób, które działają na granicy.

Fundacja Ocalenie
uchodźcy.info
Homo Faber
profil Mirosława Miniszewskiego
profil Witka Szabłowskiego
Instagram:
Homo Faber
globalna wioska
Fundacja Ocalenie
medycy na granicy (!!!) 
Salam Lab

Istnieje też fantastyczna grupa na Facebooku, do której każdy powinien dołączyć. Jest bardzo merytoryczna, przesyłane są tam liczne newsy, relacje i informacje o akcjach/zbiórkach. To Rodziny bez granic. To jest też miejsce, gdzie sami możecie się zaangażować w pomoc. Codziennie są szukani ludzie do działania.

W końcu polecam to co robi Oko.press. Publikuje wywiady i dzienniki bezpośrednio z Granicy. Tu wszystkie artykuły o uchodźcach i migrantach.

Np:

Ja już tak ustawiłam swoje socialmediowe algorytmy, że widzę tylko informacje z Granicy.

Jak możesz pomóc?

Po pierwsze: nie bądź obojętny!

  1. Najłatwiejszym sposobem jest wsparcie zaufanej zbiórki. Zbiórka Grupy Granica wydaje się bardzo dobrą opcją.
  2. Wiele osób nie lubi wpłacać pieniędzy. Możecie więc zbierać rzeczy. Potrzeby są codziennie inne, ale są. Jeśli czytają mnie podróżnicy, a zakładam, że tak, to bardzo potrzebny jest wszelki sprzęt survivalowy. Obecnie np. śpiwory na minusowe temperatury. Ciemne!
    Nie zbierajcie bawełnianych ubrań. Nie nadają się do tych warunków. Ale jeśli macie spodnie narciarskie, bieliznę termiczną, kombinezony dla dzieci, wełniane(!) ubrania – jak najbardziej tak!UWAGA: jeśli zastanawiasz się czy lepiej wpłacić czy kupić, to wpłać! Nie stracisz pieniędzy na kuriera czy dojazd do punktu zbiórki, a działacze najlepiej wiedzą, co trzeba kupić.
  3. Informuj! Tak jak piszę w tym tekście – skandalem jest to, że tak mało osób o tym wie. Już teraz porozmawiaj o tym co najmniej z jedną osobą. Zagadaj ekspedientkę w sklepie (ja tak wczoraj zrobiłam: „ale nam pogoda się popsuła. A ci biedni uchodźcy dzisiaj spali w -10 stopniach w lesie”. Ona może tego nie wiedzieć i się dzięki temu dowie). Zrób nawet tę głupią nakładkę na zdjęcie na Fb. Twój znajomy ją zobaczy i sobie przypomni, że jest temat. A wydaje się, że przypominanie. Codzienne przypominanie jest bardzo ważne.
  4. Zaangażuj się. Ponownie odsyłam do grupy Rodziny bez granic. Nie sugeruj się nazwą – to grupa dla wszystkich, którzy chcą pomóc. Tam po przejrzeniu wątków szybko znajdziesz możliwość zaangażowania się. Ktoś poprosi o poszukanie sprzętu w sklepach internetowych, ktoś o przetłumaczenie, o zrobienie grafiki. W końcu – poszukaj ludzi i zorganizujcie wspólnie akcję na mieście. Rozdajcie ulotki, rozklejcie na słupach zdjęcia zaginionych dzieci z Michałowa. Zróbcie manifestację. Idźcie do szkół i miejsc spotkań i zróbcie spotkania informacyjne. Opowiedzcie innym, co się dzieje w ich kraju!

///Artykuł napisałam szybko według mojej obecnej wiedzy. Nie czuję się ekspertką w temacie. Śledzę go uważnie, ale mogę się w czymś mylić. Jeśli są w nim błędy merytoryczne, proszę o nich mi napisać przez fanpage, Instagram lub na maila zaleznawpodrozy @ gmail.com. Sprawdzę i poprawię.///

P.S. Jeszcze dzisiaj zbieram rzeczy w Lesznie. Zbiórka i lista dostępna jest tutaj. Jeśli chcesz je mi podrzucić, to kontaktuj się przez Facebooka.

Exit mobile version