Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

10 rzeczy, które musicie wiedzieć, zanim wybierzecie się na wakacje w Bory Tucholskie

Jedziemy przez las. Droga już dawno nie przypomina asfaltowej krajówki, a my pokonujemy kolejne nierówności licząc na to, że za zakrętem będzie już koniec. Nawigacja podpowiada, że mijamy jeziora – te większe z plażami i mniejsze, do których co najwyżej można znaleźć dzikie wejście. W końcu dojeżdżamy. Przed nami gospodarstwo, kilka drewnianych domków i sala restauracyjna. To agroturystyka Ściernisko, w której spędzamy tegoroczne wakacje. Tam w dole przepływa przepiękna Brda. A wokół rosną bory. Nie byle jakie. Bory Tucholskie.

W artykule:

Zobacz też: Wdzydzki Park Krajobrazowy: atrakcje w czasie wakacji w dziczy

Bory Tucholskie: atrakcje regionu. 10 punktów, o których musicie wiedzieć

Długo zastanawiałam się, jak skonstruować ten artykuł. W ciągu kilku dni w Borach Tucholskich liznęliśmy niesamowitą ilość tematów, a jeszcze nie starczyło nam czasu. Pamiętając, jak bardzo polubiliście zeszłoroczny tekst o Beskidzie Niskim (również z czerwcowych wakacji) postanowiłam, że i tym razem zrobimy artykuł w punktach. Będzie to 10 atrakcji, ciekawostek i nowin, które warto znać przed wakacjami w Borach Tucholskich. To zresztą jedno z 10 nieoczywistych miejsc, które w 2023 roku polecam na wakacje z dziećmi w Polsce.

1. Bory Tucholskie to kraina jezior. A ja znalazłam najpiękniejszą plażę

Większość osób jeździ w Bory Tucholskie nad jeziora. I faktycznie, tak było też w naszym przypadku. Choć mieszkamy na Pojezierzu Leszczyńskim, to i tak postanowiliśmy spędzić te kilka dni wśród innych jezior, by w dzień zwiedzać i chodzić na szlaki, a pod wieczór korzystać z kąpieli.


Największe i najsłynniejsze jest Jezioro Charzykowskie – od południa graniczy z Charzykowami z najsłynniejszą plażą nad jeziorem (dużo ludzi, duża infrastruktura), a od północy z Małymi Swornymigaciami (!!!!). Ta druga miejscowość bardzo przypadła mi do gustu. Są tu domki, które niemal dotykają jezior, ale też parku narodowego.


Najpiękniejsza plaża, na jakiej byliśmy jest z kolei w Bachorzach. Kameralna, na wpół dzika, niezwykle malownicza plaża w Bachorzach – no cudo. Jestem w stanie powiedzieć, że to najpiękniejsza znana mi plaża w Polsce.

półroczna plażowiczka

2. Park Narodowy Bory Tucholskie ma super ścieżkę dydaktyczną

Odwiedzając Bory Tucholskie możecie wybrać dwa „parki”. Park narodowy – na północ od Chojnic i wschód od Jeziora Charzykowskiego – i park krajobrazowy – pomiędzy Chojnicami i Tucholą. Nasze wakacje spędziliśmy na terenie tego drugiego, ale do pierwszego wybraliśmy się na ponad dziesięciokilometrowy trekking.

Kora w chwilach słabości w nosidle Coccolare

Szlak i ścieżka edukacyjna rozpoczyna się przy parkingu leśnym na północ od Bachorza. Stąd droga wiedzie przez typowy, ale jednocześnie piękny, bór, a w końcu skręca na kładki pomiędzy niewielkimi jeziorkami. W końcu wychodzi przy pomniku przyrody Dąb Bartuś. Stąd można skręcić z powrotem do auta, albo iść do Małych Swornychgaci na obiad. My wybraliśmy opcję numer 2. Na 10 minut przed ulewą.

3. Agroturystyka w Borach Tucholskich – możecie spać w domkach w środku borów

Uwaga polecajka: mamy dla was bardzo dzieciolubną agroturystykę w środku lasu. Do tego nad rzeką!

Agroturystyka Ściernisko to domki rozmieszczone wokół sporego placu zabaw. Prócz nich znajduje się tu sala śniadaniowa, taras z zabawkami, hamaczki, zwierzęta, a nad rzeką wigwamy. Właściciele urządzają warsztaty dla dzieci i tematyczne turnusy. Można wybrać się też na spływ kajakiem po Brdzie. My się nie zdecydowaliśmy ze względu na półroczną Różę, ale potem – po rozmowie z właścicielką – bardzo żałowałam.

Powiem wam, że odkąd jesteśmy rodzicami, był to pierwszy taki pobyt w ośrodku typowo pod rodziny. Z zainteresowaniem obserwowałam, jak Kora nabywa znajomości i jakie jest to dla niej ważne. Z tego powodu każdy dzień zaczynaliśmy później i zjeżdżaliśmy do bazy wcześniej, ale przecież… byliśmy w środku Borów Tucholskich. 🙂

Miejsce w Agroturystyce Ściernisko zarezerwujecie tutaj. Wyżywienie można kupić osobno. W domkach znajdują się aneksy kuchenne. Dostępna jest też pralka.

4. Brda – rzeka, która płynie przez Bory Tucholskie

Ależ to jest piękna rzeka!
Z zachwytem spacerowałam po jej brzegu przy naszej agroturystyce, czy w Rewalu. Cudnie wygląda też, gdy przepływa przez Swornegacie i wpada do jezior. Nic dziwnego, że Brda jest popularnym celem kajakowiczów.
Kajaki widać w okolicy niemal na każdym kroku. Możecie kupić mapę i przewodnik kajakowy po Kaszubach i Borach Tucholskich, możecie kupić też mapę samej rzeki Brda.

Płynąć możecie… chociażby z naszego Ścierniska. Rzeka jest bardzo spokojna i właścicielka agroturystyki zachęca nawet rodziny z najmłodszymi dziećmi.

5. Chojnice to całkiem przyjemne miasto, które umie w gry miejskie

Zawsze gdy zwiedzamy jakieś miejsce, staram się zaczynać od informacji turystycznej. Potem – po wyjściu – głośno ją z Piotrem komentujemy, dając nasze własne gwiazdki. Tej w Chojnicach dajemy najwyższą notę!

Chojnice opowiedziano nam jako niezwykle ciekawe niewielkie miasto z zabytkowym Rynkiem, pozostałościami murów miejskich, parkiem i dwoma okazałymi kościołami. Co więcej – Kora dostała dwie fantastyczne gry miejskie, dzięki czemu przez pół miasta przeszliśmy biegnąc za naszą trzylatką, która koniecznie musiała rozwiązać kolejną zagadkę w kościele. Całej imprezie towarzyszyły lody, ciacha i włoska restauracja z dużym pokojem zabaw dla dzieci.

Chojnice nie są najpiękniejsze na świecie. Ale są wystarczająco ładne, by spędzić w nich kilka godzin. A już na pewno są świetną bazą wypadową i bardzo prodziecięcą miejscowością.

gra miejska Chojnic

6. Przez Bory Tucholskie przeszła wichura. Pozostały miejsca pamięci

Ten temat przewija się tam cały czas. Z 11 na 12 sierpnia przez Bory Tucholskie przeszła nawałnica. Zginęło 5 osób, a w niektórych nadleśnictwach (w tym w Rytlu, w którym mieszkaliśmy) zniszczona została połowa lasu!
Dziś gdy z Rytla jedziemy do naszej agroturystyki, mijamy przede wszystkim ściernisko. 5 lat temu cały czas byłyby tu drzewa.

okolice Ścierniska dziś. Przerzedzone? No trochę.

Znajomi mieszkają w okolicy Tucholi. Mają widok na jeziorko. 5 lat temu go nie widzieli. Był las.

Kolejna napotkana osoba pracuje przy naprawie Grodu Raciąż. Zniszczony, bo nawałnica.

Wspomnienia mieszkańców są niezwykle żywe. Każdy opowiada o tej strasznej nocy i każdy ją bardzo dobrze pamięta. Dziś bory są porządkowane, duża część powraca do życia. Jednak pozostawiono kilka miejsc pamięci, w których nie uporządkowano zniszczeń nawałnicy. Miejsce, gdzie można poczytać o wydarzeniu i z wieży widokowej zobaczyć ogrom zniszczeń, znajduje się zaraz przy drodze 22 z Chojnic do Rytla (jakieś 5 km od tego drugiego). Bardzo polecam się zatrzymać i wejść na wieżę. Tu nie będzie pięknie. Będzie przejmująco.

7. Akwedukt w Fojutowie jest ciekawszy niż brzmi

Akwedukt, to nie jest coś, co mnie specjalnie kręci, no ale wszyscy dookoła o nim mówią, to pojechaliśmy go zobaczyć. I muszę powiedzieć, że tak! Jego okolica zrobiona jest naprawdę świetnie i polecam wam tu zajrzeć.


Najpierw mijacie koszmarek – tutaj, w sercu Borów Tucholskich, postawiono olbrzymi kompleks hotelowy – Zajazd Fojutowo. Pewnie się niejednemu narażę, ale w porównaniu z naszą agroturystyką, miejsce wydało mi się potworne. Olbrzymie, pełne komercyjnych atrakcji i totalnie nieprzystające do tego, co rozumiem przez „bory”.


Ale oto sam akwedukt – a wokół niego ścieżki spacerowe, punkty widokowe, z których można się przyjrzeć konstrukcji, ławeczki, ścieżki edukacyjne i tablice informacyjne. Jest też wieża widokowa.

Naprawdę fajnie zaaranżowana przestrzeń, która zachęca do spędzenia tu kilku godzin na pikniku. My byliśmy godzinę i cały czas gdzieś chodziliśmy, coś oglądaliśmy. A przecież to miało być tylko skrzyżowanie rzek. Coś, co już w kilku miejscach widziałam (np. w Wielkopolsce w Wągrowcu) i co raczej rzadko robi wrażenie.

8. Tuchola to miasteczko, które swoją świetność ma za sobą

Od niej Bory Tucholskie wzięły swą nazwę i to ona jest kulturową stolicą regionu. A jednak w porównaniu do Chojnic jest miejscowością zupełnie nieciekawą. Jest co prawda przestara – prawa miejskie dostała już w XIV wieku, rynek i okolice wyraźnie wskazują na stary układ urbanistyczny, ale nic specjalnie pupy nie urywa. Pospacerowaliśmy trochę po miasteczku, zjedliśmy lody. Bardzo chciałam iść do Muzeum Borów Tucholskich, jednak niestety zamykane jest dość wcześnie i nie zdążyliśmy.
Spodobał mi się mural przy dworcu i miło spędziliśmy czas w kawiarni Zakryś (jest kącik dla dzieci!). Jednak gdybym miała wam doradzić – możecie ominąć miasteczko.

9. Gród Raciąż to miejsce nie z tego świata

Ło matko, co to za historia z tym grodem!
Zacznijmy od faktów. Gród Raciąż to nie byle co. W XIII wieku ta – dziś na końcu świata – wyspa, była na szlaku prowadzącym z Wielkopolski do Gdańska. Co za tym idzie stanowiła ważny ośrodek handlowy i przystanek dla podróżnych. Był jednym z potężniejszych grodów na okolicznych ziemiach, a odwiedzali go najważniejsi piastowscy książęta (i zdobywali!).

Tak było do XIV wieku, kiedy na znaczeniu urosła Tuchola. I co? Dziś Tuchola jest miasteczkiem – niewielkim bo niewielkim, ale jest – a Raciąż jest położonym w środku lasu kawałkiem ziemi, odkrytym przez archeologów wcale nie tak dawno temu. To niesamowite, jak historia potrafi zapominać o całych dużych ośrodkach.

Przejdźmy do naszego pobytu. Wszystkie informacje po drodze mówią, że grodzisko Raciąż jest zamknięte dla zwiedzających. Postanowiliśmy pojechać i tak – jeśli nie zwiedzimy, to chociaż zobaczymy.

Po drodze spotkaliśmy idącego na boso, z długimi włosami i nożem u pasa, człowieka. Spytał czy go podwieziemy i powiedział, że się spotkamy na miejscu.
No wcale nie byłam pewna, że mam się czuć bezpiecznie.

Przedstawia się jako Szaman i od razu wciela się w rolę przewodnika (podobno licencjonowanego). Ze szczegółami, z nienaganną, a wręcz piękną polszczyzną, opowiada nam historię miejsca, a jeszcze bardziej historię swojego życia. Ma być weteranem wojennym, jego żona ma być doktorką teologii, ma mieszkać na pobliskiej wyspie, miał być człowiekiem, który znalazł zabitą przez wichurę harcerkę, miał przebywać w ośrodku psychiatrycznym na leczeniu.
Ma obecnie żyć w zgodzie z naturą, korzystać z jej darów, leczyć się ziołami, medytować i być szczęśliwy. Tak wygląda jego historia.

Z kolei Michał z portalu Nasze szlaki, pisze wprost, że to miejscowy bezdomny, który niejako zawłaszczył sobie Raciąż. Michał napisał że „zwiedzanie pod okiem Waldka psuję atmosferę tego miejsca.”. Powiedziałabym, że jest dokładnie na odwrót. Nawet jeśli wszystko, co Szaman mówił, to ściema, to właśnie on sprawił, że będziemy pamiętać Raciąż na lata.

10. Zrobiliśmy za mało! Podpowiadam, jakie atrakcje w Borach Tucholskich nam zostały

Wreszcie powiedzmy to wprost – te kilka dni, które spędziliśmy w Borach Tucholskich nie wystarczyło, by zrobić wszystko, co zamierzaliśmy.

W Borach Tucholskich znajdują się wioski tematyczne. Podobno jest to świetna atrakcja dla dzieci. Każda z wiosek skupiona jest na jednym temacie – jest wioska górnicza, kwiatowa, chlebowa. Niestety poza sezonem działają w weekendy, no a my się nie wstrzeliliśmy.

Nie odwiedziliśmy niestety Kręgów kamiennych w Odrach. A bardzo chciałam! To największe skupisko tego typu kamieni w Polsce. Prawdopodobnie był to kalendarz, lub cmentarzysko Gotów. W okolicy jest też podobno ciekawa ścieżka edukacyjna.

Czuję, że my po prostu Brdy nie zrobiliśmy! Ta rzeka totalnie mnie uwiodła. W tych miejscach, gdzie ją widzieliśmy, była przepiękna. Jeśli w tym momencie, miałabym wybrać w Polsce miejsce na spływ kajakowy, postawiłabym właśnie na Brdę.

No i stąd jest już niedaleko do Wdzydz Kiszewskich. To już co prawda Kaszuby, ale o mieszczącym się tu skansenie słyszałam tyle dobrego, że szkoda było nie podjechać. No ale nie udało się – trudno. Następnym razem.

Zobacz też: Wdzydzki Park Krajobrazowy. Atrakcje w dziczy

Exit mobile version