Glinianki
Rozumiecie już więc, czemu mam tak ogromny sentyment do tego miejsca. Była to pierwsza z wielu mało odpowiedzialnych wypraw, które uskuteczniłam w czasie mojego żywota. I wyobraźcie sobie, z jak wielką ulgą oddycham teraz, gdy moje dzieci uważają, że najlepsze głupoty robi się z mamą, i wcale nie trzeba mi zwiewać. Ale przechodząc do meritum – Stara Cegielnia z dominującym nad okolicą, już odrobinę (dosłownie) nadszarpniętym kominem i dwa głębokie stawy to wielki dziki teren porośnięty krzakami. Gdzieniegdzie walają się śmieci. Latem zaszywa się tu lokalna młodzież, przez cały rok uwielbiają tu przychodzić na spacery psiarze. To teren fenomen – w okolicy działki chodzą w milionach, każdy centymetr jest osadzony mało gustownym bukszpanem, a tu taka dzicz! W 2018 powstał pomysł na rewitalizację terenu, na razie temat umarł.Stara Cegielnia
Historię Konstancina opisałam tu. Jedyne na Mazowszu uzdrowisku budowało się dość… nagle. Ogromna ilość cegieł sygnowana była trzema faktoriami – Chylice, Obory, Łubna. To tu wypalano solidne czerwone fabrykanty. Tutejsza gleba, mocno związana z meandrującym korytem Wisły, i Jeziorki jest bardzo bogata w iły i gliny. Liczne są więc w okolicy zarówno cegielnie, jak i piaskowe wydmy. Z racji wylanych przy wydobyciu glinianek i komina Stara Cegielnia w Chylicach jest najbardziej znana. Uważa się, że pierwsze cegły wypalono w okolicy roku 1896, gdy budowano pierwsze wille, jednak raczej mało prawdopodobne jest, by na ciągnącej się skarpie starorzecza Wisły od Słomczyna do Obór nie korzystano wcześniej.Współczesna wycieczka
Z jednej strony teren napawa smutkiem, szczególnie miłośników zorganizowanych parków, z drugiej brak tu jakiegokolwiek kiczu i nowoczesności. Stara cegielnia to oaza i my bardzo ją za to lubimy. Wyprawa z wózkiem jest możliwa, jednak dobrym, przystosowanym do jazdy lffroadowej sprzętem. Dla posiadaczy zwykłych parasolek polecam raczej chustę lub nosidło. Stawy są dwa, można je okrążyć ścieżkami w starych, nierównych jarach. Tembru nadały tu odkrywki. Jest więc bardzo różnorodnie. Nie ma parkingu, nie ma toalety, ani kawiarni. Samochód możecie zostawić na końcu jednej z drzewnych ulic – Modrzewiowej, Jałowcowej lub Jodłowej. Ewentualnie jest też możliwy wjazd od Chopina. Jeśli dotrzecie, koniecznie dawajcie znaka jak Wam się podobało!Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.