Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Stara Cegielnia w Chylicach – budowlana historia Konstancina

Zanim zacznę opisywać nasz wczorajszy spacer tak jak lubię najbardziej, czyli arcyciekawą historię okolicy przeplataną małymi dramatami moich dzieci, musicie posłuchać pewnej opowieści. Stara Cegielnia w Chylicach to miejsce niezwykłe, bo właśnie tu wybrałam się w wieku czterech lat, na pierwszą samodzielną wyprawę. Glinianki znajdują się paręset metrów od domu mojej babci. Upalnego lata roku 1987 zostały obrane za cel w mojej małej główce. Zabrałam misia (bez teczki), za rękę wzięłam młodszego o rok brata ciotecznego i udałam się w kierunku przygody. Już wtedy miałam doskonały zmysł topograficzny. Spacer zrobiliśmy, do domu wróciliśmy, ale niestety naszą nieobecność zauważono, szukało nas pół ulicy z księdzem proboszczem i babcią ze ścierą w ręku na czele. Zobacz też: Konstancin-Jeziorna: atrakcje w jedynym uzdrowisku na Mazowszu

Glinianki

Rozumiecie już więc, czemu mam tak ogromny sentyment do tego miejsca. Była to pierwsza z wielu mało odpowiedzialnych wypraw, które uskuteczniłam w czasie mojego żywota. I wyobraźcie sobie, z jak wielką ulgą oddycham teraz, gdy moje dzieci uważają, że najlepsze głupoty robi się z mamą, i wcale nie trzeba mi zwiewać.
Ale przechodząc do meritum – Stara Cegielnia z dominującym nad okolicą, już odrobinę (dosłownie) nadszarpniętym kominem i dwa głębokie stawy to wielki dziki teren porośnięty krzakami. Gdzieniegdzie walają się śmieci. Latem zaszywa się tu lokalna młodzież, przez cały rok uwielbiają tu przychodzić na spacery psiarze. To teren fenomen – w okolicy działki chodzą w milionach, każdy centymetr jest osadzony mało gustownym bukszpanem, a tu taka dzicz! W 2018 powstał pomysł na rewitalizację terenu, na razie temat umarł.

Stara Cegielnia

Historię Konstancina opisałam tu. Jedyne na Mazowszu uzdrowisku budowało się dość… nagle. Ogromna ilość cegieł sygnowana była trzema faktoriami – Chylice, Obory, Łubna. To tu wypalano solidne czerwone fabrykanty. Tutejsza gleba, mocno związana z meandrującym korytem Wisły, i Jeziorki jest bardzo bogata w iły i gliny. Liczne są więc w okolicy zarówno cegielnie, jak i piaskowe wydmy. Z racji wylanych przy wydobyciu glinianek i komina Stara Cegielnia w Chylicach jest najbardziej znana. Uważa się, że pierwsze cegły wypalono w okolicy roku 1896, gdy budowano pierwsze wille, jednak raczej mało prawdopodobne jest, by na ciągnącej się skarpie starorzecza Wisły od Słomczyna do Obór nie korzystano wcześniej.
Tam są ślady po najstarszych oborskich cegielniach, w postaci jarów, wąwozów i dołów, znaczących miejsca gdzie przed stuleciami wypalano cegły, w prymitywnych dołach. Metoda ta zresztą stosowana była, aż po wiek XX, bowiem dobrego materiału w dolinie Jeziorki i Wisły nie brakowało. Cegły wypalano na potrzeby budowli budynków gospodarczych w tutejszych wsiach jeszcze po II wojnie światowej.
Profesjonalne cegielnie organizowano gdy wjeżdżał projekt kościoła czy dworu. No i witamy na tapecie Obory, które były wystarczającym powodem już w XVII wieku. Najstarsza znana wzmianka dotycząca istnienia tutejszej cegielni pochodzi z roku 1745. Jak zapisano przeprowadzony wówczas „remament gospodarczy” wykazał w niej 1755 cegieł. Wiemy więc, że zaczęła się w Oborach, jednak każdy surowiec kiedyś się wyczerpuje (nawet ropa w Zatoce Perskiej), szukano kolejnych miejsc wydobycia, i tu dotarto do Chylic. Cegielnia działała do lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Cegły z wypalonym znakiem „Chylice” posłużyły do budowy wielu tutejszych domów, a także budynków powstających w dwudziestoleciu międzywojennym w Warszawie. Po II wojnie światowej z chylickiej cegły budowano bloki na osiedlu Grapa w Konstancinie.

Współczesna wycieczka

Z jednej strony teren napawa smutkiem, szczególnie miłośników zorganizowanych parków, z drugiej brak tu jakiegokolwiek kiczu i nowoczesności. Stara cegielnia to oaza i my bardzo ją za to lubimy. Wyprawa z wózkiem jest możliwa, jednak dobrym, przystosowanym do jazdy lffroadowej sprzętem. Dla posiadaczy zwykłych parasolek polecam raczej chustę lub nosidło. Stawy są dwa, można je okrążyć ścieżkami w starych, nierównych jarach. Tembru nadały tu odkrywki. Jest więc bardzo różnorodnie.
Nie ma parkingu, nie ma toalety, ani kawiarni. Samochód możecie zostawić na końcu jednej z drzewnych ulic – Modrzewiowej, Jałowcowej lub Jodłowej. Ewentualnie jest też możliwy wjazd od Chopina. Jeśli dotrzecie, koniecznie dawajcie znaka jak Wam się podobało!
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz też: Wzdłuż Jeziorki do Wisły: miły spacer z Konstancina
Exit mobile version