Choć już wiedzieliśmy, że szlaki piesze w Słowińskim Parku Narodowym są podmokłe, i nie damy rady przejść przez to piękne i wyjątkowe torfowiska, wieś Kluki i skansen Muzeum Wsi Słowińskiej pozostały na liście must-see. Będąc w Łebie, czy Rowach wybierzcie się tu koniecznie. Kultura i zwyczaje słowińskie fascynują, skansen bardzo różni się od wszystkich nam znanych z polskich terenów.
Zobacz też: Pomorze Środkowe: 8 miejsc na fajne wycieczki.
Kluki – słowińska osada nad jeziorem Łebsko.
Słowińcy to wyjątkowa grupa etniczna, będąca odłamem tradycji kaszubskiej, zamieszkująca na Pomorzu, nad jeziorami Łebsko i Gardno. Mieli oni swój język, wyznaniem był luteranizm. Nasz spacer ze Smołdzińskiego Lasu to bite sześć kilometrów, najpierw przez łąki, a potem, tuż za bramą Słowińskiego Parku Narodowego – las. Idąc suchą szosą w porywającym wietrze, obserwowaliśmy ze zdumieniem podmokłe torfowiska i drzewa które wypadły z ziemi wraz z całym systemem korzennym. Biorąc pod uwagę nowość szosy i starość wsi na której ona się kończy, można uznać, iż tereny te były szalenie mało gościnne. Położone nisko nad poziomem morza, blisko rzek i jezior były często zalewane przez powodzie. Deszcze również nie są na tych terenach rzadkością. Te warunki często uniemożliwiały zebrania siana, zboża, czy torfu. Trudna była również przeprawa przez podmokłe tereny do innych osad.
Kluki, jak całe Pomorze, od połowy XVII w. należało do Prus, również mieszkańców uważano za Niemców, niestety zmiany na mapie nie uwzględniały zgłębienia narodowości etnicznej ludności. Państwo polskie postanowiło Klaków wysiedlić, a na ich miejsce wprowadzić dotychczasowych mieszkańców Kresów Wschodnich. Od 1947 r. stopniowo wywożono rodzimych Kluczan do Niemiec. Ich sytuacja była dramatyczna, dla Niemców byli Polakami, dla Polaków Niemcami, szykanowani, prześladowani i wyśmiewani. W 1976 r. ostatni Słowińcy wyjechali z Kluk. I niestety wtedy również zapadła karkołomna decyzja o wyburzeniu ich domów. W 1967 r. został utworzony Słowiński Park Narodowy w którego obszarze znalazła się wieś. Grunty rolni i łąki zostały pozostawione więc przyrodzie. Dziś Kluki to maleńka wieś na końca świata zamieszkana przez ok. stu mieszkańców. Jest chętnie odwiedzana przez turystów – jej sercem jest skansen.
Skansen Muzeum Wsi Słowińskiej.
Pierwsza zagroda w Klukach została otwarta w 1963 r. Ekspozycja miała część historyczno-opisową oraz wnętrzarską. Była esencją słowińskich wiosek. Po wyjeździe ostatnich rdzennych mieszkańców poszerzono Muzeum Wsi Słowińskiej. Odtwarzana ono układ przestrzenny XIX wiecznej wsi Kluki. Aż trzy zagrody znajdują się in situ, to rzadkość, zwykle są ono przenoszone i organizowane na nowo.
Pierwsze co się rzuca w oczy przy zwiedzaniu, szczególnie jeśli po niejednym skansenie się chodziło, to przestronność chałup. Słowińcy się nie ściskali trzypokoleniowo w jednej izbie. Było ich parę, wszystkie ciepłe. W zagrodzie Reimannów, witającej są sale poświęcone historii i kulturze Słowińców. Historia Pomorza, liczne mapy, ludność z ich wiarą, zwyczajami i ubiorami.
Pozostałe zagrody to klasyczne odtwarzanie życia – ciekawy jest magazyn rybacki doskonale ilustrujący główny temat życia dawnych mieszkańców. Idka (oczywiście) nie chciała odejść od owieczek, tym bardziej, iż akurat były maleństwa na cycusiu.
W budynku dawnej szkoły działa Galeria Pomorskiego Malarstwa Plenerowego otwarta w 2013 r. Dobrym obiektem jest też karczma, aktualnie organizowany jest dzierżawca, więc być może do wakacji sytuacja się wyklaruje.
Kluki – Czarne Wesele.
Muzeum Wsi Słowińskiej organizuje na przełomie kwietnia i maja imprezę inauguracyjną sezon, która w tradycji nazywa się Czarne Wesele – Schwarze Hochzeit. To słowiński zwyczaj kopania torfu, który służył miejscowej ludności do opalania chat. Kopanie odbywało się wspólnie, na zasadzie kooperatywy sąsiedzkiej, po kolei dla każdego gospodarstwa. Kopanie torfu było zajęciem dla mężczyzn, kobiety na takiej samej zasadzie przygotowywały posiłki podczas zbiorów. Ten dla którego dawnego dnia pracowano wyprawiał ucztę. Co ciekawe, najważniejszym daniem była jajecznica, uważana przez Słowińców za rarytas. Dobrze też polewano wódkę i piwo.
Pora kopania nie jest dostosowana do weekendu majowego, naprawdę to była najlepsza pora do zbierania torfu. W tym momencie poziom wód gruntowych obniża się na tyle, że można rozpocząć prace. To też czas, gdy nie łowi się ryb i można oddać się innym zajęciom.
Muzeum Wsi Słowińskiej otwarte jest przez cały rok. Bilet normalny kosztuje 14 zł, ulgowy 10 zł.
Wybrzeżem województwa pomorskiego idziemy we współpracy z PROT. Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
W okolicy zobacz też Słowiński Park Narodowy i Skansen w Swołowie. Fajny nocleg polecamy w Domu w Trawach w Smołdzińskim Lesie.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.