Choć to maleńka sprawa (dosłownie), to nie mogę nie powiedzieć dwóch słów. Bo cała się czuję grupą docelową i uważam, że taka “Kawka na ławkę” powinna być wszędzie! Pisałam już kiedyś o placach zabaw na Żoliborzu, na Muranowie, czy na Starówce. Zawsze z kontekstem kawy. Bo to szalenie ważne, by matka, która często po nieprzespanej nocy, lub obudzona o godzinie, o której istnieniu niektórzy nawet nie wiedzą, mogła napić się kawy.
Kawka na ławkę w Parku Żeromskiego
Najsłynniejszy plac zabaw w Warszawie. Jest mega, Sania go zna od urodzenia, jesteśmy tu parę razy w tygodniu, i zawsze wychodzi stąd z żalem. Bo mógłby zjeżdżać godzinami, bawić się w pirata na statku, wspinać, przesypywać piasek. Zawsze musiałam kombinować, by wyciągnąć go do Prochowni, przekupywać obietnicami i zapewnieniami, że to tylko na chwilę, że zaraz wrócimy. W Żeromie i tak źle nie jest, bo dobre kawiarnie są w bliskiej odległości od parku. Gorzej np. z Ogrodem Krasińskich, czy Łazienkami. Pustynie!
Kawka na ławkę znajduje się przy samym placu zabaw, w maleńkiej budce ochroniarza. Widziałam, że coś tam knują dwa tygodnie temu, i szczerze bałam się, że kolejny sezon będzie z dmuchanym zamkiem za 10zł za 8 minut. A tu taka niespodzianka!
Kawka na ławkę to filia śródmiejskiej Cophi. To doskonała rekomendacja, bo w matce na Hożej na kawie się znają jak mało kto. A dobrze jest pić świadomą kawę. W Kawce serwują neutralną, stabilnie dobrą mieszankę 50/50 robustę z arabicą. Uważam, że to dobrze, bo kawa jest równa, a w tym metrażu ciężko dawać szeroki wybór. Na Hożej można sobie za to powybierać.
Jeśli ktoś lubi kawę z mlekiem, w ofercie są też roślinne.
Po za kawą w ofercie są inne napoje i lody naturalne z Melody. W planach będą też przekąski – kanapki i kubki z warzywami/owocami. To też świadczy dobrze o organizatorach tego miłego przedsięwzięcia. Bo nie cukrem, a z witaminami będzie można faszerować dzieci po udanej zabawie. Kawiarnia będzie otwarta dopóki pogoda pozwoli (czyt. woda nie zamarznie). Oby zatem złota polska jesień trwała aż do wiosny!
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.