Spis treści
O tym, że grecka kuchnia jest najzdrowszym jadłospisem na świecie słyszałam wielokrotnie, i na logikę, ma to w sobie mnóstwo prawdy. Zwyczaje bazujące na prostocie i lokalnych przysmakach – warzywa, oliwa z oliwek, ryby i owoce morza. To dieta nie tylko idealnie dopasowana do dobrze funkcjonującego organizmu, ale również wspaniale współgrające z ciepłym klimatem – lekka, przyprawiona pachnąca porastającymi okoliczne wzgórza rozmarynem i tymiankiem. Kulinarnie Grecja jest samowystarczalna. W tym artykule dowiecie się gdzie zjeść na Alonissos. Wpadnijcie też na atrakcje na Alonissos oraz praktyczny przewodnik po wyspie.
Gdzie zjeść na Alonissos.
Alonissos to maleńka wyspa na Sporadach. 4 na 20 km daje jej statut zamieszkałej z pełną infrastrukturą zdrowotno-edukacyjną (prawie 3000 stałych mieszkańców). Jest jednak zarządzana bardzo mądrze – nie ma tu zagranicznych ogromnych hoteli, biznesy prowadzone są lokalnie, z ogromnym poszanowaniem natury i wielką świadomością kultury. Nie ma tu żadnego zakładu przemysłowego, nie hoduje się tu zwierząt na ubój, nawet oliwa z oliwek produkowana jest jedynie lokalnie – nie kupicie jej w sklepach. W menu są oczywiście wszystkie typowo greckie potrawy, również niewegetariańskie, ale ja z polecam Wam (jak mi lokalsi polecili) jeść ryby i owoce morza w portach. Wegetarianie nie będą mieli żadnego problemu z dostępnością atrakcyjnych produktów, weganie bazować będą na pysznych warzywach pieczonych na otwartym ogniu i cudownych pastach bakłażanowych, oliwkowych czy hummusowatych.
Pamiętajcie, że w Grecji jest sławetna koperta, czyli dwa eurosy za nakrycie, co nie jest napiwkiem, tylko swego rodzaju opłatą wstępną. W jej ramach dostajecie nie tylko talerze i sztućce, ale również pyszny chleb z oliwą, czasem próbki past kanapkowych, a czasem miniaturki lokalnych dań.
Port Patitiri – nasz wybór – AKTH restaurant.
W pierwszej lini, zaraz przy plaży (idealna opcja dla dzieci!) jest ciąg knajp, trzeba przejść przez kolejne, by dotrzeć do tych głębiej. Generalnie najlepiej jest zapytać się, co tam mają w kuchni do polecenia, zawsze szczerze podpowiedzą wcale nie to, co im zalega, ale to czym serio chcą się pochwalić. Nam na przykład doradę polecili z czystego serca, bo był piękny połów, i warto akurat dziś jej spróbować. U nas Sania jest fanatykiem owoców morza, za rybami nie przepada z racji ości (ja z tego powodu nie jadłam ryb przez 25 lat, więc nie naciskam). Były więc krewetki z makaronem, ale też przystawkowe w sosie pomidorowym. Ja bardzo lubię śródziemnomorskie wydanie owoców morza, bo tu nikt nie wali kilo chilli na talerz. Wszystko jest takie delikatne, przyprawy jedynie podkreślają smak, a nie go dominują.
Nie mogłam sobie też odmówić wizyty w Grecji i nie zjeść musaki, którą kocham i nawet czasem robię w domu. To piętrowa zapiekanka z mielonym mięsem, sosem pomidorowym, bakłażanem, a na górze korona w postaci grubej warstwy beszamelu (który ubóstwiam na równi z parmezanem).
No i pani baklawa.
Port Kalamakia – Maina.
Miejsce, w którym serio można utonąć z zachwytu. Droga wiedzie kawałek wyżej, port jest więc totalnie osamotniony. Jedna linia zabudowy domków na wynajem, zatoczka z kutrami, ciąg knajp – stoliki poustawiane wzdłuż wybrzeża, domowe koty wpatrujące się w talerze (nie mówcie Eduardowi, ale cichaczem dokarmiałam). No i w ogóle w tej Mainie wybraliśmy sardynki, grillowe ośmiorniczki i sałatkę grecką, a dostaliśmy jeszcze grillowane cukinie i talerz ryb w sosie pomidorowym. Gościnność z serca!
Beach Bar Eleonas na plaży Leftos Gialos.
Najbardziej “europejskie” miejsce. Ogromny beach bar w cieniu gaju oliwnego, wygodnie zorganizowane spoty z giga poduchami, leżakami i lampionami. Stoliki w kojącym cieniu z widokiem na szmaragdową zatokę. Tak trzeba żyć! Menu jest przekąskowe (na kolejnym tarasie jest restauracja). Wzięliśmy kanapkę z tuńczykiem, sałatkę z tuńczykiem, tosty i Sania cheeseburgera. Tuńczyk na bardzo warta polecenia ryba na Alonissos jest. Łowi jej się tu sporo, gotowana jest, nie puszkowana. A świeży tuńczyk ma zupełnie inne smak, niż marynowany. Jeśli pytanie jest gdzie zjeść na Alonissos, to tu bardzo tak!
Hora – The Castel – Grill House z pięknym widokiem.
Nasza jedyna wtopa żywieniowa na wyspie, ale napiszę, żebyście wiedzieli. Lokalna przewodniczka uczulała, by jeść w portach, ale my chcieliśmy być mądrzejsi, znaleźliśmy cudowny taras widokowy ze stolikami, zamówiliśmy pół karty i niestety się zawiedliśmy. Krewetki były wrzucone do garnka jak złowione. Z piachem i, ekhm, kupą. Frytki nie dosmażone podane na sam koniec, jak już wszystko skonsumowaliśmy. Warzywa były spoko, ale sos zbyt czosnkowy. Więc spacerując po Horze – kawa tak, drinki i soczki i tak, jedzenie niekoniecznie.
Nie gdzie zjeść na Alonissos, a w Wolos, ale warto i tu.
Szczególnie jeśli pójdzie w nasze ślady i wybierzecie drogę pociąg plus prom. Tawerna Ta Kymata jest pięć minut od naszego cudnego hotelu AEGLI przy promowej przystani. Wybraliśmy jak wariaci kulki serowe, sałatkę grecką, talerz mięs (bo przecież Tesalia z mięs akurat słynie) i umarliśmy prawie, choć chłopcy poprawili lodami.
Gdzie zjeść na Alonissos, a czym popić?
Narodowym dobrem Grecji jest oczywiście kawa frappe, mrożona, w dużej szklance z lodem. To nie jest cold brew (parzona na zimno) to kawa na bazie espresso, taka zimna americana z lodem. Zwykle jest gorzka, więc jeśli nie lubicie, to poproście o wersję z lodami (zawsze ciekawiej niż z cukrem). Kawy, szczególnie te duże, bardzo często podawane są w plastikowych kubkach. My mamy ukochane STOJO, Wam też polecamy!
Po grecku poproszę bez słomki, to będzie: parakaló, chorís áchyro! A po angielsku NO STRAW PLEASE!
Narodowym helladzkim piwem jest Mythos, który miał swój epizod ścisłej współpracy z Carlsbergiem, ale jakimś cudem się wyzwolił z kapitalistycznych macek i z powrotem jest 100% grecki. Produkowany w Salonikach, jasny browar, krytykowany przez wielu znawców trunków z procentami, ale ja lubię.
Grecka jest też lemoniada EPSA, jest wszędzie, jest smaczna – widomix – woda sodowa z cytrusami i cukrem.
No a aperol… Aperol to jest zawsze dobry pomysł! HAMAS!
Po Alonissos podróżowaliśmy we współpracy z lokalną organizacją turystyczną.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Zobacz też inne teksty o Grecji. Np. ten o wyspie Kos, kuchni na Krecie czy Grecji z dzieckiem.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.