Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Minęło 10 dni. Tydzień w jako takim systemie.
Interesuje was jak wygląda sytuacja na wolontariacie w Lesznie?
Zaczęło się od grupy na Facebooku i strony www. Grupę założyła Weronika, a ja zupełnie przypadkiem dołączyłam do niej i zaczęłam współadministrować, jak miała zaledwie 100 członków. Teraz ma 6500. Dziś adminujemy ją w pięć osób i jest to totalny dream team!
Tak też poznałam Karolinę Łączek – kobietę torpedę, która przez tydzień zrobiła więcej dobra niż ja przez pierwsze 30 lat życia. Współpraca z nią to wejście na zupełnie inny poziom. Zawsze mówiłam, że lubię pracować całkiem sama, ale z tą kobietą rozumiemy się bez słów!
Jeszcze tego samego dnia postawiłam stronę www.lesznodlaukrainy.org.pl. W szlifowaniu wyglądu pomógł Marcin Hałupka, za co bardzo dziękuję. W pierwsze dni miała po 900 wejść. Potem się to uspokoiło i dziś cieszy się stabilnym 300-400 wejściami dziennie.
Strona jest w trzech językach i jest agregatem wszystkiego, co się dzieje w Lesznie. Czuwa nad nią zespół tłumaczy-wolontariuszy i SEOwiec, który pomaga nam z Ukrainy. Wow wow wow!
Życie przewróciło się do góry nogami, co nawet głupio mi pisać w sytuacji, gdy ja ciągle mam dach nad głową. Od 6 do 24 czuwam nad postami na grupie, prywatnymi wiadomościami i mailami. Telefon się urywa, a messenger rozpala do gorączki – to on tu się okazał głównym narzędziem pracy i kontaktów. Po co komu numer telefonu, jak można dzwonić przez niego.
Od wtorku chodzę też codziennie do Stacja Biznes, w której zorganizowano Punkt Pierwszej Pomocy dla uchodźców. W pierwszym tygodniu pomogliśmy 402 osobom, z czego 202 to dzieci! Osoby, które do nas przychodzą, mogą liczyć na pomoc w znalezieniu lokum, dostają bony na 14 dni na obiady, na paczki żywnościowe, oraz są zapraszane do magazynu wydawczego z ubraniami, zabawkami i tekstyliami. System działa! Jak wszystko co powstaje z dnia na dzień, codziennie jest udoskonalany, ale zdecydowanie działa.
Wszystko rękoma wolontariuszy ze wsparciem wyznaczonych pracowniczek i pracowników miasta. Którzy zresztą też przychodzą w weekendy jako wolontariusze.
Czy są u nas miejsca dla nowych przyjezdnych?
Well…
Powiedziałabym, że nie. Że mieszkania się kończą i mega ciężko jest nam cokolwiek znaleźć. Dlatego bardzo proszę leszczyńskie firmy – spójrzcie krytycznie na swoje pomieszczenia. Czy nie dałoby się tam urządzić lokum?
Leszczyniacy, spójrzcie na swoje domki letniskowe. Czy czasem się nie kurzą przed latem?
A nie w Lesznie tylko okolicy?
Ale z drugiej strony:
Gdy czytam relacje z Warszawy, Wrocławia i Krakowa, to muszę powiedzieć: u nas nie jest źle! U nas skończyły się mieszkania, a nie miejsca na hali!
Więc głośno i wyraźnie – niech uchodźcy się kierują do miast powiatowych i miejscowości gminnych. Tylko w ten sposób ocalimy miasta wojewódzkie.
Kto dwa tygodnie temu by powiedział, że będziemy pomagać obcym ludziom wydostawać się z bombardowanych miast? Kto by powiedział, że stanę z nimi twarzą w twarz i będę rozmawiać. Że będą do mnie pisać na prive? Co ja mam im powiedzieć? Mówię, gdzie można wymienić hrywny, pytam, jaki jest ich zawód, gdzie można czegoś poszukać do pracy. Dzieciom przekazuję książeczkę, misia, kolorowankę. Dla kobiety w ciąży idę po witaminy do apteki.
No i powtarzam jak mantrę: Putin – idi na chuj!
Exit mobile version