Spędziłyśmy pół dnia nad jeziorem Sevan. Powiedziałabym, że wręcz myknęłyśmy jego brzegiem, by dostać się do, w naszych głowach owianego już legendami, Erywania.
Właściwie myknęłyśmy przez całą Armenię. Okazało się, że planując wyprawę nie byłyśmy przygotowane na jedno: granica turecko-ormiańska jest granicą zamkniętą. Informacja, która w sumie nie powinna dziwić, ale po prostu w domu, przyzwyczajone do Schengen i śmigania po Europie na dowodzie, nie pomyślałyśmy o tym.
I co? I w konsekwencji zamiast tygodnia w Armenii, mogłyśmy sobie pozwolić jedynie na cztery dni. Wystarczająco żeby zahaczyć o góry, jezioro Sewan i stolicę. Za mało, żeby zapuścić się na – podobno najciekawszy w tym kraju – południowy-wschód.
Żebyście nie popełnili tego błędu co my, proponuję byśmy usiedli na brzegu tego, zajmującego 5% Armenii, pięknego jeziora Sewan i na spokojnie przejrzeli materiały dostępne w Polsce. Co, wybierające się do Armenii, wiedzieć i zakupić możemy?
LOTY
Bezpośrednie loty do Erewania ma w swojej ofercie Lot. Oprócz tego możecie zakupić wersję studencką, czyli polecieć Wizzairem do Kutaisi i dalej marszrutką albo stopem do Armenii. Podobna możliwość jest z azerskiego Baku, jednak w tym przypadku nie dość, że bilety są droższe, to jeszcze potrzebujemy wizy (wiza do Armenii została zniesiona na początku 2013 roku).
PRZEWODNIKI I LITERATURA PODRÓŻNICZA
Przewodniki właściwie te same co po Gruzji. Tak się składa, że wydawnictwa namiętnie wrzucają Gruzję, Armenię i Azerbejdżan w jedną okładkę. Tak zrobił polecany przeze mnie Pascal (Gruzja, Armenia i Azerbejdżan. Przewodnik praktyczny i Gruzja, Armenia i Azerbejdżan. Przewodnik ilustrowany) oraz Wydawnictwo Bezdroże (Gruzja, Armenia oraz Azerbejdżan. Magiczne Zakaukazie). Jeśli ktoś woli pozostać w angielskich klimatach, to może zakupić Lonely Planet, którego pozycja Pascala jest tłumaczeniem.
Istnieje również przewodnik wydawnictw Księży Młyn i Piątek Trzynastego (Armenia. Przewodnik turystyczny). Nie miałam go jednak w rękach, wypowiadać się więc nie będę.
Jeśli chodzi o literaturę podróżniczą, mamy trochę pozycji do wyboru, choć większość dotyczy większego regionu, jakim jest Zakaukazie. Armenia jest bohaterką reportaży Wojciecha Góreckiego Toast za przodków, Ryszarda Kapuścińskiego Kirgiz schodzi z konia i Mieczysława Lapeckiego Sowiecki Kaukaz. Podróż do Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu. Z pozycji bardziej literackich warto zwrócić uwagę na prozę poetycką Osipa Mandelsztama Podróż do Armenii oraz na obsypane pozytywnymi recenzjami eseje Podróże do Armenii i innych krajów z uwzględnieniem najbardziej interesujących obserwacji przyrodniczych Krzysztofa Środy.
INTERNET
A co o Armenii może nam powiedzieć Internet? Będąc blogerką, przed wyjazdami czytam przede wszystkim blogi. Jednak nie ma to, jak opinia człowieka z krwi i kości, któremu zawsze można wysłać maila czy który wprost napisze “co to Lonely Planet znów pierdoli”.
Niewielka ilość blogów tylko podkreśla nieobecność Armenii na turystycznym rynku. Możecie zajrzeć na Go2Armenia czy na lepszy, choć bezosobowy, Armenia. Blog o turystyce. Do Armenii zawitał blog Z mapą i piwem i Plecak i walizka.W anglojęzycznym necie znajdziecie co nieco na Urban Travel Blog i Travellerspoint.
Ale tym razem przede wszystkim polecę coś, co odkryłam dopiero przy pisaniu ostatniej notki: Armeniopedię. Fantastyczną bazę turystycznych informacji o tym kraju. Poczytajcie sobie, a ja w tym czasie dokończę sevańskiego pstrąga – rybkę, którą złowić można tylko tutaj. Zaraz jedziemy do ormiańskiej metropolii i zdaje się, że jedynego miasta w tym kraju – Erewania.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂