Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Bibione zaskakuje – 7 sposobów na pożegnanie nudy na wakacjach

A więc utknęliście w Bibione.

I co dalej, myślicie. Macie hotel blisko plaży, macie na niej swój własny leżak. Macie w końcu piękną pogodę i warunki sprzyjające leżeniu bykiem przez najbliższy tydzień. Względnie w hotelu basen, w okolicy aquapark i Wenecja, do której trzeba się wybrać na jakiś jeden dzień by od tego słońca nie zwariować. Ale ogólnie jakoś to będzie. Przeżyjecie ten urlop.

Jak pierwszy raz napisałam na Facebooku, że jadę do Bibione, wielu z czytelników bloga zareagowało pytaniem „jak to?”. Do Bibione? A co tam ciekawego można szukać?

Nie znałam odpowiedzi. Wspominałam jednak moją ostatnią wizytę w Rimini. Jechałam tam jak na skazanie, a okazało się być jednym z najładniejszych miast Emilii Romanii. Bibione uznałam więc za wyzwanie – tu też coś znajdę. Na pewno znajdę! Odnowię to miejsce w oczach swoich i waszych!

 

I znalazłam… Materiał na co najmniej kilka notek. Okazało się, że Bibione reklamuje się ostatnimi czasy pod hasłem „Bibione is surprising”. Slogan jakby stworzony pod ten tekst. Oto 7 rzeczy, które mnie zaskoczyły w Bibione. I więcej niż 7 zdjęć.

 

  1. Laguna i kultura rybacka Mało turystów w Bibione wie, jak wspaniałe wycieczki łodzią organizowane są po tutejszej lagunie. W porcie położonym na zachód od centrum stoją przycumowane łodzie rybackie, które zapraszają na pokład swoich pasażerów. Wypływamy na lagunę i wtem… Tracę dech. Na horyzoncie rozpościera się niezwykła panorama Alp, konkretnie Prealp Weneckich. Takiego widoku się tu nie spodziewałam. Mogłam patrzeć całe minuty na piękne szczyty, które zaczynają się w otchłani wody po której pływam.Po kilkunastu minutach przypłynęliśmy też do małej osady rybackiej. Sieci niestety nie były porozstawiane, ale za to właściciel tutejszej agroturystyki (którą polecam!) oprowadził nas po swojej farmie. Nie chciało się wierzyć, że jesteśmy tak blisko Bibione. Przyjemna jest też latarnia morska i małe rybackie domki – casoni.

 

  1. Park przyrodniczy i obserwacja ptaków Bibione jest właściwie na wyspie. Od południa ma Adriatyk, dalej lagunę, kanały i park przyrodniczy Valgrande, do którego nie ma bezpośredniego dostępu, ale na który można zerknąć od strony mostu, który jest jednocześnie bramą do miasteczka. Będąc w okolicy, a także pływając po tutejszych kanałach udało mi się wypatrzeć kilka niezłych ptaszków. Jak się okazuje – nie powinnam być zaskoczona. Region słynie z występujących tu bogato czapli i szczudłaka zwyczajnego. Mój aparat nie był w stanie ich uchwycić, tak jakbym chciała, ale przez lornetkę wyglądało to bardzo przyjemnie. Tak że jeśli wybieracie się do Bibione – lornetkę spakujcie na pewno!

 

foro: szerenka, flickr.com, CC

  1. Kuchnia i owoce morza Oj jak mnie tu rozpieszczono! No dobra, moja opinia pierwszego dnia o jedzeniu mogła być przesadzona. Pędziłam tu przez 15 godzin, byłam zmęczona i głodna. Ale te krewetki, które dostałam! Te ośmiorniczki, kalmary i langusty! Chwilę potem fantastyczne ryby. Ojej. Ja jako bardzo owocomorzowa panienka byłam w kulinarnym raju. I to nie była tylko kwestia jednej restauracji i sekretów jednego kucharza. Na drugi dzień jadłam w zupełnie innym miejscu i znowu – zachwyt za zachwytem. Znad pierwszej kolacji napisałam chłopakowi smsa „warto było chociażby dla niej”.

 

  1. Sport, piłka plażowa i fitness Boicie się mimo wszystko w Bibione nudy i złapania urlopowego brzuszka? Zwłaszcza, że te pyszności o których piszę? Cóż, pamiętajmy, że jesteśmy w resorcie, który dba o swoją renomę i poświęca masę kasy, na utrzymanie jego atrakcyjności. Tylko w ten weekend odbywały się tu dwa wielkie wydarzenia: turniej siatkówki plażowej i naprawdę imponujących rozmiarów fitness na plaży. Nawet mnie, osobę tak bardzo niesportową, pochłonęła ta zabawa. Sprawdzajcie stronę www.bibione.eu, a odkryjecie, że tu zawsze coś się dzieje.

 

 

  1. Kultura rowerowa W większości hotelów znajdziecie rowery. Na całej długości ośmiokilometrowej plaży ciągnie się ścieżka rowerowa, no ale przede wszystkim dłuższe trasy ciągną się daleko za granice miasteczka, np. wzdłuż wspomnianej już wcześniej laguny i parku Valgrande. Zerwałam się na taką wycieczkę w niedzielę z samego rana. Skończyło się na tym, że żałowałam, iż nie zostaję w Bibione dłużej.Rada: W Bibione w informacji turystycznej można dostać bardzo fajny przewodnik po trasach rowerowych – „Bibione Cyclo Tourist Guide”. Polecam!

  1. Termy i naturalne kosmetyki Wylegiwanie się w wodzie termalnej cieszy mnie średnio, zwłaszcza jeśli na brzegu basenu nie ma śniegu. Lepiej już sauny, ale w sumie je mam też w Polsce. Warto jednak o nich wspomnieć, bo a) pewnie mało kto wie, że w pobliżu Bibione są termalne źródła i b) wyrabiane tu są ich własne kosmetyki, a takie małe miejscowe kosmetyczne produkty lubię najbardziej. Mamy tu kremy ekologiczne, wykorzystujące zioła, glony, sól morską i melony. Może warto zastanowić się czy nie kończy nam się balsam.

  1. Wycieczki po okolicy

    I wreszcie okolica. Wspomniałam już na początku, że najczęstszym wyborem jest pewnie jednodniowa wycieczka do Wenecji – możliwa nawet statkiem. Ale ja, lubiąc Wenecję głównie poza sezonem, polecam zerknięcie na miasteczka położone bliżej Bibione. Urzekło mnie Portogruaro, którego niestety nie zdołałam zwiedzić, ale przez którego centrum przejeżdżałam autobusem. Też kanały, portyki, urokliwa zabudowa. Włoskie miasteczko z tych co to tylko gazetę i kawę w kawiarni. To gdzie czas się zatrzymał.

foto: Dario in viaggio, flickr.com, CC

foto Cario con viaggio, flickr.com, CC

Do Bibione trafiłam na zaproszenie stowarzyszenia ABA i MM-one Group, którym serdecznie dziękuję. Ulokowali mnie oni w znakomitym hotelu Bibione Palace, w którym wspomniana wyżej kuchnia mnie tak zachwyciła, a taras wychodził na samo morze. Olbrzymie DZIĘKUJĘ! #bibioneblogtour

[wp_geo_map]

Jedziecie do Włoch? Zajrzyjcie do spisu pozostałych tekstów, które napisałam o tym kraju. A jeśli podoba wam się blog, to dołączcie do jego fanów na Facebooku. Rozmawiamy o podróżach, inspirujemy się zdjęciami i bierzemy udział w konkursach.

Exit mobile version