Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Ratunku! Koniec lata!

 

Dwa tygodnie temu wróciłam z Kazachstanu. I mimo że z rozkoszą rzuciłam się z kieliszkiem wina do wanny, a potem wtuliłam się w ukochaną poduszkę, to jednak coś mnie niepokoiło. Coś bolało, coś nie dawało spać. Nie będę udawać, że nie wiedziałam, o co chodzi. Wiedziałam aż za dobrze! Nie miałam planów na następną podróż!

Co roku staram się mieć co najmniej jeden dłuższy wyjazd. W tym roku był to Kazachstan, w zeszłym Izrael. Dwa lata temu spędziłam dwa miesiące na Bliskim Wschodzie, a trzy lata temu 2 miesiące we wschodniej Azji. Przygodę na ten rok zakończyłam 25 września.

Na szczęście zostały krótsze wyjazdy. Jeszcze w październiku pojechałam na kilka dni na szlak rowerowy po Polsce wschodniej – Green Velo. Za tydzień pojadę na swój jesienny wyjazd w Apeniny, by złapać ostatnie wybryki dobrej pogody. Ale mamy połowę października i nie mam pewności nawet co do tej pogody teraz. A co to będzie w listopadzie, grudniu i dalej aż do końca marca? Czy mam zapaść w pięciomiesięczny sen zimowy i siedzieć w swoim niedoświetlonym mieszkaniu w Krakowie?

Możecie się ze mnie śmiać, że mam problemy pierwszego świata, ale jak ktoś kocha podróżować, to 5 miesięcy, to naprawdę dużo.

Zaczęłam poważnie się zastanawiać, najpierw nad tym, co ja mogę robić, a potem ogólnie – jak można spędzić jesień i zimę na podróżowaniu, by nie wiązało się to z marznięciem, deszczem i chowaniem się po kawiarniach.

I nie mówię, że się nie da. Że nie można odwiedzić Pragi w listopadzie. Oczywiście, że można. Ale jest wiele ale: dzień jest za krótki, pogoda niepewna, kolory szare. W zeszłym roku w styczniu byłam na Sycylii. To w ogóle była tragedia – w hostelach nie grzali, na zewnątrz padało, a ja – mimo że w przepięknej Ennie – siedziałam w równie zimnej kawiarni i czekałam cały dzień na autobus. Spałam we wszystkich ciuchach na sobie, a dzień kończyłam o 18.00. Nie. Szkoda mojego czasu. Jestem zbyt wygodna.

Gdzie jechać zimą na wakacje? Jakie mamy opcje? 

1. Zimowy wyjazd na narty

Opcja wybierana bez wątpliwości przez największą ilość Polaków to narty. Sama jeździłam na nie kilkanaście lat, a wiele wskazuje na to, że w tym roku pojadę znowu. Narty są wyborem jakby oczywistym – jest zima, ma być śnieg! Na śniegu narty, snowboard, biegówki, czasem coś bardziej oryginalnego. Ulubiona destynacja, to oczywiście Alpy. Dla mnie osobiście ich włoska strona, gdzie prawdopodobieństwo słonecznej pogody jest dużo więcej. O moich ulubionych ośrodkach narciarskich napisałam już kiedyś tutaj.

 

2. Egzotyczne destynacje hen daleko

Nie każdy jednak lubi towarzyszące często narciarzom zimno. Wielu z nas cierpi na niedobór słońca, ciepła i w zimowe wakacje marzy przede wszystkim o stroju kąpielowym i idealnej plaży. Mi samej zima wydaje się najlepszą porą na wyjazd hen daleko. Latem w Europie jest po prostu za ładnie. Lato jest po to, by zwiedzać Polskę, Niemcy, Słowację i deszczowe wyspy brytyjskie. Tymczasem zimą można sobie pozwolić na ucieczkę w egzotyczne strony. Tajlandia, Malezja, Filipiny. W Afryce tajemniczy i intrygujący Zanzibar, a na zachodzie mapy wymarzone Wyspy Karaibskie. Mmm, rozmarzyłam się.

 

3. Szukanie zorzy polarnej

Skaczę z kwiatka na kwiatek – wiem, nie pierwszy raz. Ale w tym roku tyle się mówi o zorzach polarnych w Polsce, a ja nadal żadnej nie widziałam! Kolejną rzeczą, o której myślę, by zrobić zimą, jest wybranie się do Skandynawii, na daleką, najdalszą północ, by tam – w Norwegii czy Finlandii – poszukiwać tańczących barw na niebie. Choć potem koniecznie musiałabym rzucić się do sauny, bo mrozy to niestety nie dla mnie.

 

4. Destynacje raka – słońce cały rok

Mniej więcej na 30-tym stopniu szerokości geograficznej północnej jest kraina wiecznego słońca. Południowe Maroko, Wyspy Kanaryjskie, Madera czy Jordania. Egipt też gdzieś tam się kręci, choć jego od kilku lat bojkotuję. Jeśli nie mamy pieniędzy czy ochoty na długi lot samolotem do egzotycznych krajów, zawsze możemy wybrać się tutaj. Mnie kusi zwłaszcza Madera, ostatnio tak popularna wśród podróżniczych blogerów.

 

5. Jarmarki bożonarodzeniowe w Europie

I w końcu coś na weekend, ale też na road trip. Poznana kilka dni temu australijska blogerka postanowiła spędzić grudzień na wycieczce samochodowej po środkowej Europie. Cel? Jarmarki bożonarodzeniowe.

Sama też mam je w planach. Na początku grudnia prawdopodobnie będę błądzić po Saksonii i najpopularniejszych jarmarkach świata. W końcu trochę komercyjnej magii jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A na jarmark… czasem wystarczy się wybrać do centrum własnego miasta, wypić grzane wino, obejrzeć oryginalne zabawki na choinkę i zima od razu robi się piękniejsza 🙂

Zamierzacie zrealizować któryś z punktów? Ja wybieram jarmarki, narty i poważnie myślę o czymś cieplejszym. A jakie plany u was?

Jako że piszę o przyszłości, zdjęcia tym razem nie moje :(. Zdj 1: 150108_026 via photopin (license), zdj 2: DSC_0172 via photopin (license), zdj 3: Polarlicht-Reise 2013 – Tag09 – 22 via photopin (license), zdj 4: _MG_7788_DxO via photopin (license), zdj 5: Christmas market via photopin (license)

Exit mobile version