Znacie ten moment na wycieczce, że czujecie, że coś jest nie tak? Macie gorączkę, na skórze pojawia się dziwna wysypka, ledwo wstajecie z łóżka lub od kilku godzin wymiotujecie. Zwykle w Polsce poszlibyście do lekarza. Ale w Polsce nie jesteście.
Wyjechaliście na podbój Europy. To miała być dwutygodniowa przyjemna wycieczka, ale nie wyszło. Coś was pokarało i nici z przyjemnych wakacji. Leżycie w hotelowym łóżku i wysyłacie towarzyszy niewoli po aspirynę. Ci chcą was jednak zabrać do lekarza, ale mówicie „nie”. Dlaczego? Bo nie ubezpieczyliście się. Bo nie wyobrażacie sobie, ile to będzie kosztować. Bo po prostu boicie się, że wasz portfel tego nie wytrzyma. Wolicie więc przeczekać to 5 dni i pójść do lekarza już w Polsce.
Byłam w takiej sytuacji. We Francji złapałam paskudną wysypkę, która nie dość, że nie chciała zejść, to jeszcze sprawiała, że drapałam się do krwi. A problem polegał na tym, że nie wracałam do Polski za tydzień, ale za kilka miesięcy. Wygrzebałam więc z torebki moją kartę EKUZ i wybrałam się do pobliskiego lekarza. Czy się uda? Czy dam radę nie płacić za wizytę, tak jak mnie przekonują na prawo i lewo? To się miało okazać.
Czym jest i co daje EKUZ?
Zauważyłam, że pomimo tego, że karta EKUZ dostępna jest w Polsce od lat, wiele osób o niej nie wie pyta mnie o ubezpieczenie. Kiedy odpowiadam – „wyrób EKUZ, powinno wystarczyć” nie wiedzą, o co chodzi. Spieszę z wyjaśnieniem
EKUZ to Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, która przysługuje każdemu obywatelowi Unii Europejskiej i jest wydawana bezpłatnie. Jedyny warunek w Polsce jest taki, że musicie być ubezpieczeni w NFZ – czy to przez ZUS czy przez KRUS, czy przez fakt, że jesteście uczniami/studentami – nieważne.
W każdym kraju Unii Europejskiej, a także w Szwajcarii, Norwegii, Islandii i w Liechtensteinie macie takie same przywileje zdrowotne, jak obywatele tego kraju. Bez względu na to czy macie kartę EKUZ czy nie – macie takie same prawa do opieki zdrowotnej. Nie żartuję! Nie ma też żadnych kruczków. Gdziekolwiek jesteście, tam możecie umówić się do lekarza i być potraktowanym tak samo, jak miejscowi.
Karta EKUZ jest tylko dowodem, że ubezpieczeni jesteście.
Więc co się stanie, jeśli jej nie będziecie mieli przy sobie? Wtedy zależy od kraju.
Natalia, autorka bloga Zapiski ze świata, w Chorwacji pokazała paszport – wystarczyło. Wyszła od przystojnego lekarza, nie wyciągając nawet portfela. Jak sama mi napisała:
-Mam pecha, bo za granicą niestety często zdarza mi się chorować. Drugiego dnia pobytu w Chorwacji obudziłam się z potwornie spuchniętym i zaropiałym okiem, którego za nic w świecie nie mogłam otworzyć. Chociaż bardzo nie lubię jeździć po lekarzach, tym razem powiedziałam tylko: błagam, weźcie mnie do szpitala, bo zwariuję! Byłam zaskoczona, jak szybko i bezproblemowo zostałam przyjęta. Pani w rejestracji od razu skierowała mnie do odpowiedniego gabinetu, gdzie zajęła się mną dwójka lekarzy. Po opatrzeniu oka i przepisaniu zaleceń, poprosili tylko o paszport, żeby załączyć ksero do szpitalnych dokumentów.
Podobnie inna znajoma została normalnie przyjęta w Szwecji. Również – tak jak Natalia. EKUZ-a nie pokazywała, za wizytę nie płaciła.
Nie jest to jednak reguła. Często może się okazać, że musicie zapłacić za wizytę, a koszty zostaną wam zwrócone po powrocie do kraju. Dlatego osobiście polecam go zawsze przy sobie mieć. Wszak wyrobienie, to tylko chwila roboty.
Jak i gdzie wyrobić EKUZ?
Jak przystało na XXI wiek – online. Na stronie NFZ dostępny jest wniosek do druku, który wypełniamy i składamy – ja polecam osobiście, bo i tak będziemy musieli iść odebrać kartę, a ta jest wydawana od ręki.
Idziemy więc do oddziału lub delegatury NFZ w najbliższej okolicy (obojętnie jakiej – nie musi to być miejsce zameldowania. Lista placówek dostępna tutaj), składamy wniosek i dostajemy kartę, którą wkładamy do portfela podróżnego. Tylko do niego! Wszak musimy ją mieć na wyjeździe.
Powtarzam – nie ma żadnej opłaty za wyrobienie karty. Po prostu musicie poświęcić pół godziny i… załatwione.
EKUZ – czy wszędzie mam darmową opiekę zdrowotną?
No właśnie – gdzie mamy tę bezpłatną opiekę, a gdzie nie? Czy możemy na tym ubezpieczeniu jeździć na nartach i złamać nogę czy raczej nie? We Francji zwracają 70% kosztów wizyty lekarskiej. Na miejscu musiałam zapłacić 23 euro, a potem wypełniłam formularz i dostałam zwrot 70%. Więc jak widzicie za samą tylko wizytę u lekarza musiałam zapłacić. Niewiele – 7 euro, ale jednak. Biorąc pod uwagę fakt, że byłam na diecie 10 euro dziennie, to trochę to dla mnie było.
Ja tylko szłam do lekarza. Przypisał mi, co trzeba i błyskawicznie się wyleczyłam. Tymczasem mama Hani, autorki bloga Plecak i walizka, miała mniej szczęścia. Po wypadku na stoku narciarskim trafiła do szpitala. Tam spytali ją i o EKUZ i o prywatne ubezpieczenie. Okazało się, że europejskie ubezpieczenie zdrowotne gwarantuje darmową operację, ale koszty akcji ratunkowej i pobytu w szpitalu trzeba było zapłacić lub pokryć z ubezpieczenia prywatnego. Udało się idealnie. Ubezpieczenie gwarantowało zwrot 20 000 euro, a rachunek wyniósł 21 500 euro (w tym 6000 euro za operację). Jak zauważyła Hania – gdyby nie było EKUZ, rodzice musieliby dopłacać, nawet posiadając prywatne ubezpieczenie.
Nieszczęśliwą przygodę na stoku miał w tym roku też Łukasz na Słowacji. Łukasz jest współautorem bloga Złota proporcja. O wydarzeniu opowiadała mi jego partnerka, Natalia:
–Łukasz doznał na stoku kontuzji barku. Został przetransportowany karetką do szpitala, gdzie przeprowadzono niezbędne badania, w tym RTG barku oraz tomografię. Mieliśmy podwójne ubezpieczenie – prywatne narciarsko-snowboardowe oraz kartę EKUZ. W szpitalu skorzystaliśmy tylko z karty EKUZ. Ponieśliśmy jedynie koszt świadczenia ambulatoryjnego w zryczałtowanej wysokości 1,99 euro oraz musieliśmy zapłacić 20 euro za stabilizator. Za to dostaniemy zwrot z ubezpieczenia prywatnego. Pamiętajcie, że karta EKUZ nie obejmuje na Słowacji ratownictwa górskiego. W naszym przypadku wystarczyło okazanie ważnego skipassa, w ramach którego ratownicy udzielają pomocy na stoku.
Jeździsz na nartach? To może masz ochotę na Kaprun i Zell am See. Klik!
Obie historie wyraźnie pokazują różnice w funkcjonowaniu opieki zdrowotnej. Właśnie dlatego zawsze przed wyjazdem należy zajrzeć na stronę i upewnić się, co gwarantuje nam EKUZ. Niemal na pewno potrzebujecie dodatkowe ubezpieczenie w przypadku wykonywania w odwiedzanym kraju sportów. Jak widzicie Natalia z Łukaszem jakoś by przełknęli te 22 euro. Jednak w przypadku 16 500 euro rodziców Hani byłby już problem.
Pytałam kilku innych znajomych o ich doświadczenia z EKUZ-em. Olga trafiła do szpitala w Hiszpanii, Monika w Szwecji, Kasia wielokrotnie korzystała z usług medycznych w Austrii, a Olek wylądował na pogotowiu dentystycznym w Słowenii. Nigdy nie było żadnych problemów z pokryciem kosztów leczenia.
To może jedźmy się leczyć do Niemiec?
Pamiętajcie, że jako obywatele Unii Europejskiej mamy prawo iść do lekarza gdziekolwiek byśmy w Unii nie byli, ale nie mamy prawa do darmowego leczenia, jeśli specjalnie w tym celu pojechaliśmy za granicę. W innych słowach – jak jesteście na wycieczce w Niemczech, to tak – możecie iść do szpitala w związku z nieszczęśliwym wydarzeniem, ale nie możecie mieć tego wydarzenia w Polsce i specjalnie jechać do Niemiec, by tam dostać lepszą obsługę.
Do szpitala w Niemczech trafiła Iza, autorka bloga Love Traveling. Przebywając w Garmisch-Partenkirchen złapała jakieś przeziębienie, które było nietypowe z tego powodu, że cały czas łzawiła.
–Po kilku dobach płakania non stop stwierdziłam, że nie ma szans i trzeba jechać do szpitala. Szpital jest w Partenkirchen. Na początku był problem, jakieś papierki z uczelni, czy jestem ubezpieczona i bla bla bla, po czym wyciągnęłam w rejestracji mój ekuz i babki praktycznie podskoczyły z radości. Dostałam jeden papierek do uzupełnienia po angielsku z oświadczeniem, że nie byłam wcześniej chora i nie przyjechałam do Niemiec w celu leczenia się, tylko po prostu rozchorowałam się w czasie pobytu. Później bez problemów – spotkanie z lekarzem, od ręki seria badań włącznie z badaniem krwi, czekałam 30 minut na wyniki, po czym konsultacja z lekarzem, że to wirus i jednak nie umrę, dostałam recepty. Nie zapłaciłam ani grosza za wizytę. Nic. Wszędzie na papierkach był ten mój numer ekuz i tyle.
A ze strony szpitala w Polsce
Wreszcie wypowiedział się Piotr, który pracował na pogotowiu w Polsce:
-Pacjenci zagraniczni byli traktowani dokładnie tak samo, jak pacjenci polscy. Wystarczyło, że pokazywali kartę EKUZ, a szpital się potem rozliczał. – mówi autor bloga Podróże pana Szpaka. – A w ogóle, to o mojej pracy na pogotowiu mógłbym prowadzić drugiego bloga.
Chętnie bym go poczytała Piotrze. A póki co, na dzisiaj kończymy. Jeśli macie dodatkowe pytania dotyczące funkcjonowania karty, lub zdarzyło wam się jej użyć w podróży – podzielcie się swoimi myślami w komentarzach. Może się to przydać kolejnym osobom :).
Podobał Ci się ten tekst? Dzięki! Starałam się. 🙂 W innych też się staram. Dołącz do czytelników bloga na Facebooku i na bieżąco bądź informowany o nowościach na blogu.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂