Czytacie tekst, który jest trzecią częścią relacji ze zwiedzania Apulii samochodem. W pierwszej części pisałam o południu Apulii i półwyspie Solento. Druga została poświęcona okolicom Alberobello i Materze. Dzisiejszy, trzeci tekst będzie o miastach na północ od Bari i oczywiście – samym Bari.
Przyjeżdżamy do Barletty. Po czterech dniach w Materze i w interiorze Apulii stęskniłyśmy się trochę za Adriatykiem. Z zachwytem więc zrzucamy ciuchy i wchodzimy do morza. Kończy się nasz pobyt w Apulii. Ostatnie dni upłyną pod dwoma znakami: błękitnego morza i romańskich kościołów
Dzień 9 – Barletta, Trani i Molfetta, czyli romańskie wybrzeże Apulii
W Barlettcie** zwiedziłyśmy muzeum miejskie, przepiękną romańską katedrę i imponujący zamek, w którym akurat odbywa się imponująca wystawa o Hanibalu (jeśli w czasie waszego pobytu jeszcze się odbywa, to koniecznie!).
Dodam jeszcze jedno. Barletta wydała mi się idealnym miastem na połączenie morza i atmosfery miejskiej. Zaraz pojedziemy do Trani – urokliwego miasteczka nad morzem, które uderza swoim spokojem. W Barlettcie jest inaczej. Wieczorami ulice tętnią życiem, główne ulice są pełne sklepów, a nawet jeśli w okolicy są turyści, to giną w tłumie miejscowych. Bardzo mi się tu podobało.
Wyprzedziłam fakty mówiąc, że jedziemy 15 km na północ – do Trani**, miasteczka, które darzę dużym sentymentem. Byłam już tutaj trzy lata temu, wraz z przesympatyczną parą, która podwoziła mnie na stopa do Ancony.
Trani znane jest ze swojej wspaniale położonej katedry romańskiej nad samym brzegiem morza. Oprócz tego posiada uroczy port i sympatyczną dzielnicę żydowską z wąskimi uliczkami, w których można znaleźć restaurację na obiad.
Po południu tego dnia pojechałyśmy jeszcze do Molfetty*, miasta które szczyci się dobrze zachowanymi murami miejskimi i kolejną – trzecią już dzisiaj – katedrą romańską. W porównaniu do Barletty i Trani wyszła niestety najsłabiej. Za to lody sprzedawali tu wspaniałe.
Wieczorem przyjechałyśmy do Bari, gdzie miałyśmy skończyć naszą wycieczkę.
Dzień 10 – zwiedzanie Bari
Ostatniego dnia nie ruszałyśmy już samochodu. Po późnym śniadaniu poszłyśmy na spacer na stare miasto. Pośmiałyśmy się w porcie rybnym, pochodziłyśmy po murach miejskich i chowałyśmy się w kościołach przed ukropem.
Bari** ma złą sławę. Miasto słynie ze swojej mikroprzestępczości i absolutnie żadnych zasad panujących na jezdni. Pierwszeństwo ma tu zawsze odważniejszy. Stolica Apulii jest głośna, miejscami zaniedbana, nieuporządkowana i z pewnością nie ma w niej atmosfery wakacyjnego spokoju.
Poza starym miastem szczególnie polubiłam główną aleję – Corso Vittorio Emanuele i przylegającą do niej Corso Cavour. Obie lśnią piękną odmianą włoskiej secesji.
No i na koniec – nie zapominajmy, że Bari to stolica regionu. Shopping wskazany. 🙂
Na blogu dostępny jest też przewodnik po Bari. Klik!
Spędziłyśmy tu półtora dnia i wróciłyśmy na lotnisko. Apulię można uznać za pobieżnie zwiedzoną. Zabrakło tylko półwyspu Gargano. Ale jego zostawiam na osobny wyjazd.
Wybierasz się do Apulii? Zajrzyj też na inne teksty, które napisałam o tym regionie. Wszystkie znajdziesz tutaj. A jeśli jesteś tu po raz pierwszy, a spodobał Ci się tekst, to dołącz do czytelników bloga na Facebooku. Tam codziennie nowe zdjęcia i relacje na żywo z wyjazdów.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂