Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Apulia autem: Bari i wybrzeże romańskich katedr

 

Barletta Trani i Molfetta zwiedzanie Bari więcej o Apulii

Czytacie tekst, który jest trzecią częścią relacji ze zwiedzania Apulii samochodem. W pierwszej części pisałam o południu Apulii i półwyspie Solento. Druga została poświęcona okolicom Alberobello i Materze. Dzisiejszy, trzeci tekst będzie o miastach na północ od Bari i oczywiście – samym Bari.

Przyjeżdżamy do Barletty. Po czterech dniach w Materze i w interiorze Apulii stęskniłyśmy się trochę za Adriatykiem. Z zachwytem więc zrzucamy ciuchy i wchodzimy do morza. Kończy się nasz pobyt w Apulii. Ostatnie dni upłyną pod dwoma znakami: błękitnego morza i romańskich kościołów

Odwiedzone miejsca są opatrzone gwiazdkami od * do ***. * oznacza, że dane miejsce „można zobaczyć”, *** że jest obowiązkowe. Informacje praktyczne (te jeszcze bardziej praktyczne, niż cały tekst) umieściłam na końcu artykułu. W tekście znajdziecie linki do miejsc, w których spałam. Jeśli uznacie, że tekst wam pomógł, to proszę, zarezerwujcie swoje noclegi właśnie przez nie. Dzięki temu dostanę drobną prowizję, co pomoże mi utrzymać ten blog przy życiu. Przykładowy link znajdziecie tutaj. Cała seria składa się z trzech części. W pierwszej jedziemy wybrzeżem Adriatyku na półwysep Solento, w drugiej zwiedzamy interior Apulii, a w trzeciej zajmiemy się wybrzeżem na północ od Bari i samą stolicą regionu.

Nocleg. W Barlettcie śpimy w centrum starego miasta w przestrzennym mieszkaniu Il Purgatorio. Pomimo że trochę ciemne, miało dla mnie w sobie pozytywne wibracje. Jest jednym z moich ulubionych noclegów w czasie tego wyjazdu.

Dzień 9 – Barletta, Trani i Molfetta, czyli romańskie wybrzeże Apulii
W Barlettcie** zwiedziłyśmy muzeum miejskie, przepiękną romańską katedrę i imponujący zamek, w którym akurat odbywa się imponująca wystawa o Hanibalu (jeśli w czasie waszego pobytu jeszcze się odbywa, to koniecznie!).
Dodam jeszcze jedno. Barletta wydała mi się idealnym miastem na połączenie morza i atmosfery miejskiej. Zaraz pojedziemy do Trani – urokliwego miasteczka nad morzem, które uderza swoim spokojem. W Barlettcie jest inaczej. Wieczorami ulice tętnią życiem, główne ulice są pełne sklepów, a nawet jeśli w okolicy są turyści, to giną w tłumie miejscowych. Bardzo mi się tu podobało.

Wyprzedziłam fakty mówiąc, że jedziemy 15 km na północ – do Trani**, miasteczka, które darzę dużym sentymentem. Byłam już tutaj trzy lata temu, wraz z przesympatyczną parą, która podwoziła mnie na stopa do Ancony.
Trani znane jest ze swojej wspaniale położonej katedry romańskiej nad samym brzegiem morza. Oprócz tego posiada uroczy port i sympatyczną dzielnicę żydowską z wąskimi uliczkami, w których można znaleźć restaurację na obiad.


Po południu tego dnia pojechałyśmy jeszcze do Molfetty*, miasta które szczyci się dobrze zachowanymi murami miejskimi i kolejną – trzecią już dzisiaj – katedrą romańską. W porównaniu do Barletty i Trani wyszła niestety najsłabiej. Za to lody sprzedawali tu wspaniałe.


Wieczorem przyjechałyśmy do Bari, gdzie miałyśmy skończyć naszą wycieczkę.

Nocleg: Spałyśmy w małych mieszkankach na wynajem w centrum nowego miasta Bari, 5 minut na piechotę od starego miasta (w połowie drogi między dworcem i starówką). Wrażenie zrobiła właścicielka, która była przesympatyczna. Mieszkania zostały wynajęte przez AirBnb. Jeśli nie macie tam jeszcze profilu, to dzięki temu linkowi dostaniecie 20 euro na swoją pierwszą rezerwację!

Nie możesz się doczekać swoich wakacji w Apulii? Zajrzyj na fotograficzny post o tym regionie. Wybrałam w nim najpiękniejsze zdjęcia z wyjazdu. Klik! 

Dzień 10 – zwiedzanie Bari

Ostatniego dnia nie ruszałyśmy już samochodu. Po późnym śniadaniu poszłyśmy na spacer na stare miasto. Pośmiałyśmy się w porcie rybnym, pochodziłyśmy po murach miejskich i chowałyśmy się w kościołach przed ukropem.
Bari** ma złą sławę. Miasto słynie ze swojej mikroprzestępczości i absolutnie żadnych zasad panujących na jezdni. Pierwszeństwo ma tu zawsze odważniejszy. Stolica Apulii jest głośna, miejscami zaniedbana, nieuporządkowana i z pewnością nie ma w niej atmosfery wakacyjnego spokoju.

A jednak uważam, że Bari jest miastem niedocenianym. Posiada bardzo rozległą starówkę ze znanym kościołem św. Mikołaja, w którym pochowana została królowa Bona (tak! Ta od Zygmunta Starego). Miasta strzeże zamek podobny do tych w Trani czy Barlettcie, przepięknie oświetlony w nocy. A z kolei główny plac wieczorami tętni życiem i oferuje knajpy od pizzy na wynos, po najświeższe owoce morza.


Poza starym miastem szczególnie polubiłam główną aleję – Corso Vittorio Emanuele i przylegającą do niej Corso Cavour. Obie lśnią piękną odmianą włoskiej secesji.
No i na koniec – nie zapominajmy, że Bari to stolica regionu. Shopping wskazany. 🙂

Na blogu dostępny jest też przewodnik po Bari. Klik!

Spędziłyśmy tu półtora dnia i wróciłyśmy na lotnisko. Apulię można uznać za pobieżnie zwiedzoną. Zabrakło tylko półwyspu Gargano. Ale jego zostawiam na osobny wyjazd.

Wybierasz się do Apulii? Zajrzyj też na inne teksty, które napisałam o tym regionie. Wszystkie znajdziesz tutaj. A jeśli jesteś tu po raz pierwszy, a spodobał Ci się tekst, to dołącz do czytelników bloga na Facebooku. Tam codziennie nowe zdjęcia i relacje na żywo z wyjazdów.

Exit mobile version