Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

z serii najlepsze hotele ever: jak bardzo można być eko?

To była pierwsza taka niedziela. Wjechaliśmy do Niemiec otoczeni zielonymi łąkami i rozkwitłymi drzewami. Słońce świeciło nad naszymi głowami obwieszczając oficjalny koniec zimy. Najwyższy czas. W końcu mówimy o maju.

W Parku Mużakowskim tętniło życie. Parkingi były pełne aut, a ścieżki zapełnione rowerzystami. Morda śmiała mi się na widok wielopokoleniowych rodzin z dziećmi i spacerujących kobiet w ciąży. Widać, że całe Lubuskie postanowiło ten dzień spędzić na świeżym powietrzu.

Jechaliśmy dalej, by dotrzeć na popołudnie do Havelland – powiatu w zachodniej Brandenburgii – i naszego hotelu Landgut Stober, gdzie byliśmy umówieni z właścicielem, by ten opowiedział nam o swoim przybytku.

[wp_geo_map]

Z ręką na sercu powiem wam – nie podobało mi się to. Już kilkanaście razy w życiu zwiedzałam hotele i zwykle wiązało się to z tragiczną nudą. Tym bardziej nie rozumiałam swojego zakwaterowania, bo było w miejscu, gdzie… no, nie było nic innego.

-Dlaczego więc tutaj? – zastanawialiśmy się głośno z Piotrem. – Dlaczego w miejscu, gdzie nie zajrzy pies z kulawą nogą?

I co się okazało? Że dzisiaj, dwa miesiące później, siedzę w kawiarni i piszę artykuł w całości poświęcony właśnie temu hotelowi! Nie dlatego że muszę – absolutnie nikt tego ode mnie nie wymagał. Mogłam równie dobrze napisać o okolicznych jeziorach czy Brandenburgu nad Hawelą.

Przeczytaj też o innych nietypowych atrakcjach pod Berlinem. Klik! 

A jednak to hotel okazał się szczególnie interesujący. I przez ponad godzinę zwiedzaliśmy go z szerokimi oczami.

Historia Landgut Stober

Opowieść o posiadłości, w której dziś znajduje się hotel, warto zacząć od 1866 roku. Wtedy do niewielkiej wioski nieopodal Nauen (na zachód od Berlina) przyjechał wielki pan – August Borsig.

August Borsig w tym czasie należał do najważniejszych berlińskich przedsiębiorców. Sam urodził się we Wrocławiu, gdzie spędził pierwsze lata życia. W latach trzydziestych otworzył w Berlinie fabrykę maszyn i już niedługo potem zaczął produkować to, co przyniosło mu międzynarodową sławę – lokomotywy.

Imperium Borsigów rosło w potęgę. W Polsce otworzyli kopalnię i hutę w Biskupicach i zainicjowali utworzenie Osiedla Borsig – przepięknego założenia mieszkalnego w Zabrzu, które miałam okazję zwiedzać rok temu przy okazji poznawania województwa śląskiego.

Ten sam człowiek, który odpowiadał za osiedle – Albert Borsig – zaangażował się właśnie tutaj. Postanowił stworzyć najbardziej nowoczesne gospodarstwo rolne w tej części świata. Pomogły mu w tym maszyny parowe, które sam produkował. Dzięki niemu cała okolica tętniła życiem aż do II wojny światowej.

Nowe życie Landgut Stober

W czasach powojennych posiadłość powoli ale konsekwentnie zamieniała się w ruinę. Aż do 2000 roku. Wtedy na scenę naszej opowieści wszedł Michael Stober – właściciel ekskluzywnej firmy remontującej zabytkowe wnętrza. Właśnie wtedy postanowił wycofać się z liczącej 500 osób działalności gospodarczej i prowadzić spokojniejsze życie pod Berlinem jako właściciel małego hotelu.

Czy mu się to udało? Nie. Okazało się, że hotel, jaki stworzył na wsi nie jest ani taki mały, ani taki łatwy w zarządzaniu. Jak sam mówi, dzisiaj jego ekipa nie przekracza 100 osób, ale pracy ma o wiele więcej niż za czasów dawnej firmy.

Dla Michaela przywracanie ruinom życia nie jest niczym nowym. Przysiadł do pracy i wkrótce pozostałości farmy stały się jednymi z najpiękniejszych wnętrz pod Berlinem. Dziś znajdują się tutaj dwa budynki hotelowe (jeden zabytkowy, drugi nowo wybudowany), nad jeziorem budynek organicznej restauracji, kilka sal okolicznościowych – np. na wesela i kilkanaście sal konferencyjnych. Oprócz tego sale, w których zachowały się pamiątki z poprzedniej epoki, na przykład…

sala ślubna z widokiem na jezioro

Zwiedzanie Landgut Stober

…Stara maszyna parowa czy pracownia linorytu. Ta ostatnia szczególnie przypadła nam do gustu

Jeśli pracujecie w dużej firmie, to wiecie, że na konferencje niekoniecznie jeździ się ze względu na wykłady i szkolenia. Prawdopodobnie ważniejszy jest pobyt w fajnym miejscu, w luksusowym hotelu, zjedzenie wykwintnego obiadu, impreza czy… atrakcje dodatkowe. Jeśli wyjazd służbowy jest fajnie zaprojektowany, to właśnie te ostatnie tworzą najlepsze wspomnienia. Super atrakcją w Landgut Stober są właśnie warsztaty linorytu, czyli techniki druku wypukłego. Dostajecie dłutek i dłubiecie w linoleum, a następnie pokrywacie rysunek tuszem i odbijacie na kartce papieru. Pamiętam, że miałam takie zajęcia jako dziecko w pracowni plastycznej i uwielbiałam to. Dziś, w wieku prawie 30 lat, pewnie sprawiałoby mi to równie dużą frajdę. Wszak niekoniecznie człowiek ma codziennie okazję podłubać w czymś innym niż w nosie ;).

pracownia linorytu

Najbardziej ekologiczny hotel w Europie

Do wszystkiego tego o czym napisałam dochodzi lokalizacja. Jest to niby hotel pod Berlinem, ale zupełnie nie czuć w nim bliskości niemieckiej stolicy. Landgut Stober znajduje się nad brzegiem jeziora, nad którym rosną ponad stuletnie drzewa. Okolica się zwyczajnie sielska – nic tylko wypożyczyć rower i spędzić tutaj weekend na powolnym odpoczynku. Jednak to nie koniec atrakcji. Przede wszystkim hotel jest znany, jako najbardziej ekologiczna placówka tego typu w Europie. Tytuł potwierdzony nagrodami!

Na ekologiczność składa się tyle składników, że trudno mi zacząć od jednego. To nie są głupiutkie kartki w łazience „dbajmy o naszą planetę! Wymienimy Twój ręcznik tylko wtedy, gdy rzucisz go na ziemię. Dzięki temu świat zaoszczędzi 10 litrów wody.”, które widzimy (słusznie) w coraz większej ilości hoteli.

Zacznijmy od pokojów hotelowych. Pierwsze na co często zwracamy uwagę to łóżko. Jakość materaca to w Landgut Stober filozofia! Zrobione są przez firmę COCO-MAT, która produkuje materace z połączenia drzewa kokosowego, wodorostów i organicznej bawełny. Uważane są za jedne z najlepszych i najwygodniejszych na świecie. Wiecie, jeśli macie fioła na punkcie materacy, to widzicie COCO-MAT i myślicie „o kurcze, Ferrari!”. Skakało się po nim wyśmienicie.

Przechodzimy do łazienki. Tam oczywiście kosmetyki tak eko organiczne, jak tylko się da: mydełko, szampon, żel, balsam. Ręczniki i pościel również wykonane z organicznych materiałów.

A co we wtyczkach i rurach? Pokoje hotelowe pozbawione są internetu. Wiem, dla większości to ciągle minus. Jednak mam nadzieję, że wiedza o elektrosmogu, jego wpływowi na nasz organizm i jakość snu, jest coraz bardziej powszechna i wiemy, że wyłączanie wszelkich fal Wi-fi, telefonicznych i radiowych w miejscu, w którym śpimy, jest jak najbardziej wskazane. Internet tylko w części wspólnej.

Jeśli chodzi o energię elektryczną, to hotel produkuje jej więcej niż zużywa! Wszystko to za sprawą solarów. Podobnie z ogrzewaniem – hotel na drewnie nagrzewa się sam. A jeśli chodzi o toaletę, to po spuszczeniu wody widzimy deszczówkę.

Padło pytanie, jak to się przekłada na koszty. Otóż właściciel hotelu wyliczył, że dzięki ekologicznym rozwiązaniom pobyt gościa w hotelu jest tańszy o kilka euro za noc. Oczywiście poniósł koszty instalacji innowacyjnych rozwiązań przy budowie budynku, ale już teraz głównie na nich oszczędza.

Da się? Da się!

Czy w Brandenburgii jest kultura jedzenia lokalnie (Eat local!)?

Przejdźmy do kuchni, bo to osobna bajka. Czy w Brandenburgii istnieją małe gospodarstwa ekologiczne, które oferują nam najlepszą jakość jedzenia? Nie! Brandenburgia to, podobnie jak Wielkopolska, masowe rolnictwo, które jest przygotowane na wielkie supermarketowe rynki. Nikt tu nie chce produkować mało i ekologicznie. Chcą dużo i tanio! Michael opowiedział nam, że szukanie okolicznych rolników, którzy mieliby własne produkty i używali do tego jak najmniej chemii, graniczyło z cudem.

Ale się udało. Większość osób które znalazł nie ma drogich badań i certyfikatów. Są to drobni rolnicy, których uprawy i zwierzęta do tej pory miały służyć tylko do domowych potrzeb, ewentualnie zaopatrywać sąsiadów. Nagle okazało się, że średniej wielkości hotel chciałby otrzymywać stałe dostawy. Nie każdy się od razu zgadzał, ale w końcu udało się zebrać wystarczającą grupę.

Dziś w Landgut Stober robi wrażenie przede wszystkim śniadanie. To nie tak, że nigdy nie widziałam w hotelu ekologicznych produktów – one były. Ale były to na przykład jabłka, sok czy jeden serek. Tymczasem w Landgut Stober na śniadaniu wszystko jest albo ekologiczne, albo z lokalnych upraw. Każde warzywo. Każdy dżem, serek czy jajko – wszystko jest stąd. Oczywiście towarzyszy tego kawa i herbata fair trade.

Najbardziej ekologiczne miejsce, w jakim spałam!

Nie jestem naiwna. Wiem, że dla większości osób ekologiczność hotelu ciągle jest sprawą drugo, a nawet trzeciorzędną. Ba, większość ma to kompletnie gdzieś. Ja jednak interesuję się ekorozwiązaniami w turystyce już od kilku lat i zwiedzanie takiego hotelu było dla mnie super gratką. Bo rozwiązania, które stosuje Michael można mnożyć. Opowiadać dalej o sklepiku, w którym wystawiają się lokalni rzemieślnicy, o zatrudnianiu uchodźców czy o dbaniu o historię miejsca (bo dbanie o lokalną pamięć to też jedna z odnóg ekoturystyki).

Poczytaj też mój osobny artykuł, o tym co sprawia, że hotel jest ekologiczny

Brawo Michael! Polecam Twoje miejsce wszystkim, którzy planują pod Berlinem urządzić konferencję dla swojej firmy! I wszystkim, którzy w Brandenburgii chcą zrobić wesele.

Podoba wam się hotel? Więcej informacji znajdziecie o nim na oficjalnej stronie. Jeśli macie ochotę zrobić rezerwację przez Booking, to tu macie bezpośredni link. Adres hotelu to Landgut Stober, Behnitzer Dorfstrasse 27-31, Groß Behnitz

To już ostatni tekst z cyklu “ukryte skarby zachodniej Brandenburgii”. Przez ostatnie tygodnie pokazałam wam przyjemności pływania na barce, duże miasteczko outletowe, najstarsze miasto Brandenburgii czy samolot, który wylądował na polu i dziś odbywają się w nim śluby. Teksty powstały we współpracy z Niemiecką Centralą Turystyki i TMB Tourismus-Marketing Brandenburg.

Exit mobile version