Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

7 atrakcji pod Berlinem, o których nie miałeś pojęcia

Pamiętam, że trzy lata temu, gdy pisałam dla Pascala przewodnik po Berlinie, zaczytywałam się w znakomitej stronie o stolicy Niemiec. Slow Travel Berlin to przewodnik dla tych, którzy nie jadą tam na trzy dni czy nawet tydzień. To przewodnik dla znawców miasta, który oprowadza po zupełnie nieznanych miejscach: muzeach, parkach czy peruwiańskich restauracjach.

Na portalu jest dział mówiący też o jednodniowych wycieczkach poza Berlin: jeziorach, miasteczkach w okolicy czy miastach „na weekend”, w których znalazły się Drezno, ale i Kraków. Mnie jednak najbardziej interesowały atrakcje pod Berlinem, te do których można dotrzeć w godzinę. Pamiętam, że Slow Travel Berlin zaprowadził mnie wtedy na Wyspę Pawii (Pfaueninsel), na której spędziłam pół dnia. Tak. Zamiast po raz kolejny spacerować po Wyspie Muzeów i oglądać Pergamon, ja oglądałam sielankową arkadię, na której byłam chyba jedyną nieniemiecką turystką.

Zaprzyjaźniona organizacja turystyczna Brandenburgii (tak tak, tego niemieckiego landu wokół Berlina) zna moje preferencje. Wie, że lubię być tam, gdzie nie ma innych i odkrywać wszystko od czwartej strony. Zaproponowała mi, bym w tym roku spędziła trochę czasu w Havelland – powiecie na zachód od Berlina, który do niedawna nie mówił mi kompletnie nic. Oczywiście się zgodziłam! Pojechałam do krainy jezior, by przez prawie tydzień odpoczywać wśród natury, zachodów słońca i przypominać sobie lata dzieciństwa, gdy rok w rok jeździłam na podleszczyńskie letnisko. Przez następne tygodnie będę wam o tym wyjeździe pisać.

A na początek zapraszam was do poznania 7 atrakcji w Havellandzie, których nie spodziewacie się znaleźć tak blisko Berlina. Każda nietypowe.

1. Po pierwsze: Brandenburgia: kraina tysiąca jezior

A żeby było śmieszne: kłamię. W Brandenburgii jest ok. 3000 jezior!!! Jak tylko zjedziecie z autostrady, to są dosłownie wszędzie. Do jakiegokolwiek miasteczka byście nie pojechali, gdziekolwiek się nie zatrzymali na noc, zawsze będziecie mieli tylko kilka, góra kilkanaście kilometrów nad jezioro. Co więcej są to jeziora mocno zagospodarowane turystycznie. W Niemczech, w przeciwieństwie do Polski, mocno rozwinęła się kultura odpoczywania na barkach. A jest co na nich robić. Do przepłynięcia w Brandenburgii mamy 30 000 kilometrów dróg wodnych!
Miałam okazję pływać na barce dwa lata temu w Poczdamie, a w tym roku wypożyczyliśmy ją na dwa dni! Wypływaliśmy z miasta Brandenburg, a tras… było aż za dużo, by wybrać. Ja swoją barkę wzięłam w Pension Havelfloß.

Zaintrygowani? Napisałam mini przewodnik o wynajmie barek w Brandenburgii. Zajrzyjcie tutaj!

2. A skoro o nim mowa – Brandenburg: stolica Havellandu

Zastanawiacie się, co było pierwsze: jajko czy kura? Tak samo ja się zastanawiałam czy pierwsza była nazwa Brandenburgia czy Brandenburg. Dziś już wiem: niemiecki land i kraina geograficzna dostały swoją nazwę od miasta Brandenburg, na zachód od Poczdamu. To właśnie stąd warto wypożyczyć łódkę i popłynąć z jednej strony w kierunku olbrzymiego jezior Breitilingsee, w drugą właśnie do miasta pałaców. Sam Brandenburg to dobre miejsce na pół-dniowy spacer pomiędzy tutejszymi zabytkowymi kościołami i urokliwymi kanałami, nad którymi położone jest miasto. Uwaga: miasto ma korzenie słowiańskie. Znajduje się tu nawet replika słowiańskiej osady.

Przeczytaj też mój tekst o najsłynniejszym mieście Brandenburgii, czyli o Poczdamie. Klik! 

3. To co lubimy (prawie najbardziej) – zakupy! Czyli Designer Outlet Berlin

Jak pisałam o swoim wyjeździe na Facebooku, to właśnie ta pozycja zainteresowała was najbardziej – duży, ślicznie zaprojektowany outlet na świeżym powietrzu. Znajduje się tylko kilkanaście kilometrów od Berlina i swoim wyglądem przypomina niemieckie miasteczko. A w nim kilkadziesiąt sklepów: od trochę tańszych Guessa, Desigual czy Toma Tailora, po luksusowe Calvina Kleina i Hugo Bossa. My z Piotrem zagubiliśmy się w sklepach turystycznych i kupiliśmy co nieco w Jacku Wolfskinie – koszulki za niecałe 10 euro. Kurtki – 80 euro. 😉
Aaaa i obowiązkowo: mają tu outlet czekoladek Lindta. Kupiło się kilka tabliczek, kupiło.

4. Landgut Stober -najbardziej ekologiczny hotel w Europie

Jeśli wybieracie się do outletu, to możecie zatrzymać się w Landgut Stober. Hotelu, któremu niedawno przyznano tytuł najbardziej ekologicznego obiektu noclegowego w Europie! A jeśli nawet nie chcecie tu spać, to przyjedźcie chociaż na pyszną kolację nad brzegiem jeziora.
Landgut Stober powstał na terenie dziewiętnastowiecznej ceglanej fermy, która niegdyś należała do Augusta Borsiga – producenta parowozów. Już samo zwiedzanie zabytkowej posiadłości jest pasjonujące, a to dopiero początek. Hotel wytwarza więcej energii niż zużywa. Produkty które tu znajdziemy – od kosmetyków po jedzenie – mają certyfikaty Bio i Fair Trade, a produkty w luksusowej restauracji nad brzegiem jeziora pochodzą od okolicznych rolników. Wiem, że na papierze to tak wspaniale nie brzmi, ale zaufajcie mi. Jest to zdecydowanie jedno z najbardziej pasjonujących miejsc, w jakich spałam.

5. Naturpark Westhavelland – Najciemniejsze miejsce w Niemczech

Jedziemy nieco dalej na zachód do Parey. Ciężko tu się było dostać. Samochodem przejeżdżaliśmy przez dziurawe leśne drogi, po lewej i prawej stronie mijając liczne jeziora. Tak – jesteśmy na terenie rezerwatu Naturpark Westhavelland. Rezerwatu zwanego też parkiem gwiazd.
W samym środku lasu znajdujemy osadę, a w niej coś co przypomina domki letniskowe. To właśnie tutaj znajduje się najciemniejsze miejsce w Niemczech – oaza czerni, idealne miejsce do obserwowania nocnego nieba.
Tutaj też z całych Niemiec i połowy Europy przyjeżdżają amatorzy nocnych obserwacji. Na miejscu czekają na nich liczne teleskopy i specjaliści, którzy pomagają rozszyfrować niebo. W ubiegłym roku byłam w podobnym miejscu na Żywiecczyźnie. Dziś okazuje się, że mieszkańcy zachodniej Polski też mają blisko do gwiezdnego raju.

Książki o Berlinie i okolicach

Jeśli tak jak ja uwielbiasz czytać o odwiedzanych miejscach, to polecam Ci kilka pozycji o Berlinie. Jeśli chcesz, zamów je przez wspomniane tu linki. Dzięki temu dostanę drobną prowizję, co pozwoli mi dalej prowadzić blog.

6. Stölln – miasteczko spod znaku lotnictwa

Wreszcie ostatnia ciekawostka, to niewielka miejscowość Stölln, z której pochodzi pionier lotnictwa i konstruktor pierwszych szybowców – Otto Lilienthal. Na jego cześć władze miasteczka w 1989 roku sprowadziły tutaj NRD-owski samolot – Lady Agnes, który dzisiaj stoi nieopodal miejsca, gdzie Otto odbył swój ostatni, śmiertelny niestety lot. Lady Agnes udostępniona jest dla zwiedzających, a wewnątrz znajduje się wystawa opowiadająca o historii sprowadzania samolotu na tutejsze łąki. Sam samolot jest dziś popularnym miejscem zawierania ślubów.
Nieopodal znajduje się też małe muzeum poświęcone Lilienthalowi, gdzie możemy zobaczyć zaprojektowane przez lotnika modele szybowców. 

7. I przede wszystkim… cisza i spokój

Wyżej wymieniłam nietypowe atrakcje pod Berlinem, konkretnie w Havellandzie. Nie ulega jednak wątpliwościom, że gdy zamykam oczy i myślę o tej wycieczce, to widzę przede wszystkim ciszę tutejszych jezior. Jezior, po których gdzieniegdzie spacerują czaple, pływają ryby i łabędzie. Jezior nad którymi przepięknie zachodzi słońce, cudownie się pije kawę, jeździ na rowerze, czyta książkę, gra w planszówki i po prostu odpoczywa. Jeśli więc znudzą was światła wielkiego miasta, Havelland ma dla was bezpieczną przystań. Ja tutaj, z takimi przypominającymi mi dzieciństwo widokami, naładowałam baterie.

Inne popularne artykuły o Niemczech na blogu:

Podobał Ci się ten tekst? Możesz mi podziękować i kupić mi wirtualną kawę. Dzięki niej będę pisać jeszcze więcej!

 

 

Exit mobile version