Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

O tym jak Onet wykiwał mnie i setki innych blogerów

Na początek zajrzyjcie proszę w pasek adresu bloga. Coś nowego? Owszem! Od dzisiaj goszczę was pod adresem zaleznawpodrozy.pl! Zapiszcie sobie, podmieńcie w ulubionych i w Feedly (czy ktoś oprócz mnie korzysta i kocha Feedly? W czasach upadających fanpage’y na Facebooku, to mój nowy Bóg <3), bo od dziś tu możecie mnie znaleźć. Pozornie-zalezna.blog.pl co prawda ciągle jest w sieci, ale już nie będzie uaktualniana, a główna strona (i wszystkie pomniejsze) będzie zapraszać pod nowy adres.

Dlaczego? Co mi strzeliło do głowy, że w momencie, kiedy mam na ręce miesięczne dziecko i absolutnie nie mam czasu na przeprowadzki bloga, ja tę przeprowadzkę robię. Otóż moi drodzy – ja z należącego do Onetu portalu blog.pl zostałam wyproszona. Ja i setki, a może i tysiące innych blogerów.

7 grudnia niczego nieświadoma weszłam na Facebooka, by przejrzeć grupy i zobaczyć, co się dzieje w wirtualnym świecie. W jednej z grup zrzeszających polskich blogerów, ktoś rozpoczął dyskusję o tym, że 31 stycznia 2018 roku portal blog.pl przestanie istnieć. Wszystkie znajdujące się na nim blogi znikną z powierzchni ziemi, a informacja o tym… nie, wcale nie została zamieszczona wielkimi literami na Blog.pl. Skąd! Ona jest głęboko schowana w dziale z pomocą. W dziale do którego – powiedzmy sobie szczerze – nikt nigdy nie zagląda.

Okazało się, że owszem – Onet wysłał do swoich blogerów maile informujące o zamknięciu portalu, jednak mi i wielu innym wpadły one głęboko do spamu i prawdopodobnie, gdyby nie facebookowa grupa, nigdy bym go nie zobaczyła.

W mailu jest informacja, że Onet 31 stycznia zamyka portal blog.pl i wszystkie znajdujące się na nim blogi, razem z treściami, zdjęciami i innymi plikami znikną z powierzchni internetu. Blog.pl dziękuje nam że byliśmy z nimi (sic!), podaje instrukcję, jak ściągnąć teksty, komentarze i zdjęcia i obiecuje, że dołoży wszelkich starań, by nasze materiały zostały przeniesione w nowe miejsce.

Hola hola Onecie! A może byś powiedział blogerom, że to nie do końca tak z tymi zdjęciami?

Jestem liberałką. Moje dzieciństwo lat 90-tych przypada na czasy brutalnego kapitalizmu, który w tamtej dekadzie był wywyższany na piedestał. To mi zostało. Mimo bycia na prawo i lewo nazywana lewaczką, wierzę, że człowiek może robić ze swoją firmą, co mu się podoba. Onet zamyka blog.pl, bo jest nierentowny i ma do tego święte prawo.

Jednak moje studia przypadły już na XXI wiek. Wiek, w którym Polska już wie, że kapitalizm nie może być dziki. Że obowiązuje go etyka i odpowiedzialność – odpowiedzialność dziennikarska, odpowiedzialność za środowisko i przede wszystkim – odpowiedzialność za ludzi. Onecie (bo trudno przecież mówiąc o korporacji zwracać się do konkretnych osób) – czy wiesz, że setki osób pozbawiasz lat pracy, a dziesiątki z miesiąca na miesiąc tracą przez Ciebie źródło dochodu? A ty – choć byś mógł i byłoby to bardzo proste – nie robisz nic, by tym blogerom pomóc przetrwać?

 

Skandal 1 – Onet dał blogerom 56 dni

W tym czasie mamy: ściągnąć nasze teksty, stworzyć od zera nowego bloga, wgrać na niego wszystkie potrzebne wtyczki, poinformować naszą społeczność o zmianach i zbudować zaplecze SEO, dzięki któremu nasz nowy blog będzie do znalezienia w Google’u.

O ile ściągnięcie tekstów i wgranie nowego szablonu to kwestia kilku dni, to problemem są inne detale. Na moim blogu jest kilka tysięcy linków – wszystkie je muszę podmienić na nowe. Podobnie ze zdjęciami – każde wymaga podstawienia nowego. No i poinformowanie o tym was – moich czytelników. Nie każdy jest codziennie na Facebooku, nie każdy codziennie sprawdza newsletter. Ktoś może za dwa miesiące chcieć wejść na bloga. Wiecie co zobaczy? Informację, że podana strona nie istnieje.

No i przede wszystkim: SEO. Jeśli nie zajmujesz się internetami zawodowo, to prawdopodobnie niewiele o nim wiesz. Najprościej rzecz mówiąc: SEO to magia, która sprawia, że dana strona jest na wysokich pozycjach w Google’u. Tego się nie robi w jeden dzień. Nie robi się też tego w 56 dni, które dał nam Onet. By strona jako tako zaczęła istnieć w wyszukiwarce, trzeba przeznaczyć… pewnie ok. pół roku. Co to znaczy? Mniej więcej to, że przez całą wiosnę blog będzie nie do znalezienia. Wszystkie praktyczne teksty, które mogłyby się przydać wyjeżdżającym na wakacje turystom będą dla wyszukiwarki niewidoczne.
Wiecie ile budowałam swoją – bardzo dzisiaj dobrą – pozycję w Google’u? Zajęło mi to jakieś 3 lata świadomej pracy. W ile mi to jest odebrane? W 56 dni.

 

Skandal 2 – Przekierowanie

Czy Onet mógłby się wykazać dobrą wolą i zamknąć portal, jednocześnie ułatwiając swoim blogerom przenosiny? Tak, mógłby. Wystarczyłoby PRZEKIEROWANIE! Ktoś wszedłby na starego bloga pozornie-zalezna.blog.pl – wpisałby adres bezpośrednio, lub wszedł przez Google. Wtedy robot przeniósł by go na nowego bloga. To bardzo łatwy mechanizm, który nawet ja – internetowa amatorka, która jest kompletnym samoukiem, umiałabym zrobić.
Napisałam więc do Onetu pytanie czy jest możliwe takie przekierowanie. Otrzymałam odpowiedź oczywiście… przeczącą.

“31 stycznia blog.pl przestanie istnieć. Kropka. Nie ma możliwości umieszczania na nim jakichkolwiek przekierowań.”

Ok – pomyślałam. – Skoro problemem jest to, że nie chcą dla nas nic zrobić po tym terminie, to pewnie nie będzie kłopotu, by zrobili to przedtem. Zwłaszcza, że jakieś dwa lata temu zaproponowano mi takie przekierowanie.
Napisałam więc drugiego maila – czy jest możliwe, by przekierowali czytelników przed 31 stycznia. Mogliby zacząć właściwie już teraz.
Nie. To też nie jest możliwe.

Dlaczego? Nie potrafię to sobie wytłumaczyć inaczej niż prostym stwierdzeniem: to zwykła podłość!

 

Skandal 3 – Przeniesienie treści

Czy Onet nie zrobił dla nas kompletnie nic? Może się tłumaczyć, że stworzył prostą instrukcję, jak skopiować tekst i zdjęcia, by ich nie stracić.

Nie wspomniał jednak, że owszem – teksty odzyskamy. Ale wcale nie zdjęcia.

Załadowane na blog.pl zdjęcia 31 stycznia znikną, tak jak cały blog. Wyeksportowanie treści, na jakie pozwolił nam Onet, sprawia, że na ewentualnym nowym blogu będą linki do zdjęć… w starej lokalizacji. Więc póki ona będzie istnieć, póty te zdjęcia będą widoczne.

Ja to wiem. Wiem to, bo w tym temacie siedzę głęboko, a blogowanie to moja praca. Ale setki blogerów, dla których pisanie bloga to zwykłe hobby, nie ma o tym pojęcia. 31 stycznia ich zdjęcia po prostu znikną, a oni się mocno zdziwią, że ich nowe blogi nie mają oprawy wizualnej. Mam nadzieję, że część z nich czyta ten tekst i zdoła swoje zdjęcia uratować.

Onecie! W mailu dziękujesz nam za wspólne lata współpracy. Gdzie indziej piszesz, że będziesz współpracował z najlepszymi blogerami. Tymczasem są to puste słowa i kompletnie nie wyciągasz ręki, by nam pomóc zmniejszyć straty, na które nas narażasz. Lata pracy – moje i wielu innych – zostaje zmarnowane. Dajesz nam niecałe 2 miesiące, by sobie z tym poradzić (podobno Interia swego czasu dała pół roku), a praca nad taką ilością materiałów (u mnie na blogu znajduje się ok. 400 artykułów) wymaga znacznie więcej czasu. Nie wspominając o tym, że nie poświęcimy przecież całego czasu na pracę z blogiem – ja mam w domu noworodka, niektórzy przygotowują się do sesji egzaminacyjnej, chodzą do pracy, są na długim wyjeździe, z którego wrócą już po fakcie.

Mnie samą zwyczajnie pozbawiasz źródła dochodu – najprościej rzecz ujmując: zrobiłeś mnie bezrobotną. Trzy lata temu cieszyłam się, że potrafię na blogu zarobić 2000 miesięcznie. W tym roku cieszę się, że wyciągam 5000. W przyszłym roku… Ucieszę się, jeśli będzie to 1000. A nie jestem jedyna.

Czy ktoś choć przez moment o tym pomyślał? Czy ktoś przejął na siebie odpowiedzialność za stracone lata pracy kilkuset osób?
Czy po prostu korporacja zadecydowała, korporacja ma to gdzieś.
A ja jedyne co mogę zrobić, to opublikować ten tekst. Byście wiedzieli.

Onecie, dojrzała firma w XXI wieku podejmuje odpowiedzialność za swoich klientów i pracowników. Bloger dla was był trochę jednym i drugim. Ale widocznie ta odpowiedzialność jest wam nieznana i jak to się o wielu firmach w Polsce mówi – gdzie nam do zachodnich standardów.

Długo zastanawiałam się czy w ogóle pisać ten tekst i tak negatywnie rozpoczynać życie bloga pod nowym adresem. Zdecydowałam się za namową innych blogerów, którzy podobnie jak ja, tracą tak wiele i są tak bezsilni.

Jak ty, czytelnik tego bloga możesz pomóc? Przede wszystkim przez udostępnienie tego tekstu. Im więcej osób go zobaczy, tym większa nadzieja, że osoby odpowiedzialne za zamknięcie blog.pl się przejmą i może jeszcze zastanowią się nad swoim działaniem. Udostępnijcie tekst na Facebooku i kopnijcie go na Wykopie.
Z góry dziękuję ja i setki innych blogerów.

Exit mobile version