Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Gdzie zjeść w Mediolanie (z dziećmi)

Duże miasta są fajne, bo wybór restauracji i kawiarni jest olbrzymi i jest większe prawdopodobieństwo trafienia na coś wyjątkowego. Przed wylotem dokładnie obczaiłam ofertę i miałam rozpisane na kartce gdzie zjeść w Mediolanie (z dziećmi). Bo co jest nam potrzebne? Przede wszystkim podróżując z dziećmi chcemy by było bez spinki. Nie szukamy gwiazdek miszelena i białych obrusów. Raczej w cenie są dobre kluseczki i luźna atmosfera. W stolicy Lombardii wynajęliśmy mieszkanie przez Booking, mieliśmy swoją kuchnię, na której gotowaliśmy owsiankę z owocami i orzechami. Wtedy kiedy wstają nasze dzieci, czyli o 7. Dało nam to możliwość poranka bez spinki, że komuś burczy w brzuchu. A co potem?

W artykule:

Zobacz też: Mediolan z dziećmi. Co zobaczyć?

Gdzie zjeść w Mediolanie śniadanie?

Potem stawialiśmy na włoskie śniadania. Czyli słodycze. Rogaliki, ciastka z kremem, czekoladą, kandyzowanymi owocami. I kawę. Do południa we Włoszech pije się cappuccino, dopiero później małą czarną. Pamiętajcie, że w całej Italii kawa wypita przy barze jest tańsza niż ta przy stoliku. Blisko naszego apartamentu było bardzo fajne, popularne miejsce – Pasticceria Cucchi (Corso Genova 1, otwarte 7-22, zamknięte w poniedziałki). Są zarówno stoliki w środku, jak i na zewnątrz. Ogromne wybór słodkości, ale są też wytrawne kanapki. Dla dzieci są soki lub spienione mleczko w filiżance. Wi-fi tu jest (sama nie korzystałam, ale dość dużo ludzi pracowało przy komputerach).

Gdybyśmy mieszkali w Mediolanie, naszych ulubionym miejscem z pewnością byłoby Chicco (Via Cesate Correnti 1, otwarte codziennie od 7.30 do 20, w piątki do 22.30). To kawiarnia z mchem na ścianie. Jest przyjaźnie i lokalnie. Jedliśmy grillowane warzywa z mozzarellą. W ofercie są też jak zawsze pyszna kawa i słodkości.

Gdzie zjeść w Mediolanie (z dziećmi) obiad.

Nasz pierwszy wybór to była La Caffeteria Villa Necchi Campiglio, gdzie serwuje się pranzo. To miejsce ma wielką zaletę ciszy i spokoju, nie znajduje się przy ruchliwej ulicy, jak większość lokali w Mediolanie. A co tu jedliśmy? Będąc w Lombardii koniecznie trzeba spróbować risotto alla Milanese, co uczyniliśmy, które tradycyjnie robi się na kości szpikowej (ale nie jest to obligatoryjny składnik). Charakterystyczny jest szafran nadający kolor i duża ilość sera grana padano oraz (białe) wino. Drugim wyborem (Sani) było makaron z owocami morza, też dość typowy dla północy Włoch. Ja zdecydowałam się na pożywną sałatę z masą warzyw, tuńczykiem i jajkiem. To było też danie pod Idkę, która wyjadła wiele składników.

Drugi obiad to była pizza. Wybór lokalu był przypadkowy – plany były trochę inne, jednak, jak to z dziećmi – głód dopadnie, trzeba jeść. Źle jednak nie trafiliśmy. Na przeciwko Castello Sforzesco znajduje się Bar Castello (Piazza Castello 2, 9-22) gdzie dajo pizzę, makarony i inne dania. U nas to była potrzeba chwili. Pizza vegetariana, czyli z miksem grillowanych warzyw oraz pasta pomidorowa załatwiły sprawę.

Kolejny obiad zjedliśmy w Crocetta (Piazza Armando Diaz 5, otwarte od 7.30 do 1 w nocy). Carbonara i gnocchi z sosem pomidorowym. Bardzo smaczne. Przy ulicy, ale z zabudowanym ogródkiem.

Jedzenie w Mediolanie praktycznie

Jest parę aspektów, o których dobrze pamiętać:

  1. We Włoszech bardzo często liczony jest serwis, wynoszący zwykle 2 euro od osoby. Nie daje się już wtedy napiwku.
  2. Kawa przy barze jest tańsza niż przy stoliku.
  3. Bywa, iż w bardzo turystycznych miejscach toaleta nawet dla gości jest płatna, choć zwykle siedzi pan i albo mu się da grosza, albo nie.
  4. Nie spotkałam się z tym, by w jakiejkolwiek knajpie były przewijaki dla dzieci. Są za to wszędzie krzesełka antylopy z IKEI.
  5. Ta zasada nie dotyczy dużych miast, tylko raczej mniejszych, choć i w Mediolanie może się zdarzyć – posiłki wydawane są od 12 do 14.30 i potem dopiero od 19.30 do 22 lub dłużej. Włosi jedzą w południe pranzo i potem późną kolację.
  6. We Włoszech do drinka, kieliszka wina dostaje się przekąskę, zwracajcie na to uwagę obsłudze, bo bardzo prawdopodobne, że policzą jak z z przekąską, a jej nie wydadzą.

BUON APPETITO!

 Zobacz też:

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca rodzina.

Exit mobile version