Kiedy zaczęłam googlować atrakcje, jakie oferuje Gdańsk, pomyślałam, że żeby poznać wszystkie, musielibyśmy zamieszkać w Trójmieście na co najmniej trzy miesiące. Ilość ciekawych już z nazwy muzeów, kawiarni z przelewami, placów zabaw, plaż i bardzo fotogenicznych stref przemysłowych, zachwyca proponując plan doskonały. Tym razem jednak zawitaliśmy tu na dwie doby, najbardziej złaknieni gdańskiego powietrza. Bo smog daje w Warszawie popalić. Atrakcję wybraliśmy więc jedną. By dużo czasu oddychać, a mało się rozbierać z ciepłych warstw. No i padło (oczywiście) na Europejskie Centrum Solidarności. Ci co nas wnikliwie czytają wiedzą, że to co cenimy najbardziej, to zrównoważony rozwój całej rodziny.
Zobacz też: Gdańsk. Atrakcje na długi weekend
Europejskie Centrum Solidarności z dzieckiem
Nie będę ukrywać, że dylematy na wprowadzanie trudnych tematów szargają mną jak każdym rodzicem, choć już nieraz przekonałam, się, że jeśli o historię chodzi, to nie ma ramek czasowych. Jak wiecie (lub nie) jestem z wykształcenia archeologiem śródziemnomorskim i trochę to ze mnie w życiu kapie, bo któregoś pięknego dnia rozwieszałam pranie na naszym balkonie w Mołdawii, a Sania, wchodzący na szczyt kreatywności powiedział wskazując na ułożone w dziwną formację butelki po wodzie: “Mamo, zobacz jaki zrobiłem grób dwukomorowy”. Więc choć nie zabrałam go jeszcze do Muzeum Powstania Warszawskiego, to trafiliśmy na Europejskie Centrum Solidarności i teraz już wiem, że żaden temat nam nie straszny. Już samo miejsce jest dużym dziełem sztuki.
Europejskie Centrum Solidarności – zwiedzanie obiektu
Europejskie Centrum Solidarności to nie tylko sale wystawowe na dwóch poziomach, ale też centrum biznesowe, sale konferencyjne, kawiarnia, restauracja, plac zabaw (o którym za chwilę), wspaniały taras widokowy. Miękko więc weszliśmy w temat, już po drodze opowiadałam o stoczni i budowie statków, co ułatwiała lokalizacja naszego muzeum – pośród pracujących żurawi i podnośników. Ekspozycja jest z tych co wyciskają łzy, przynajmniej mojemu pokoleniu. Opanowawszy jednak emocje wyjaśniłam Sani zawiłości historii, trudy po II wojnie, kiepski rząd, kryzys gospodarczy, pierwsze, drugie i trzecie protesty. Już lżej się mówiło, gdy pojawiło się zdjęcie Mazowieckiego za okrągłym stołem. Starałam się podać temat zrozumiale w prostych słowach, a co na to Sania?
Sania słuchał, zadawał dodatkowe pytania, jednak najbardziej fascynowała go ekspozycja: oczywiście multimedia, których na co dzień nie ma bardzo dużo, samochody z epoki, pokój stoczniowca i… sklep z pustymi pułkami. Ten temat wywołał lawinę “JAKTO”.
Europejskie Centrum Solidarności – wydział zabawy.
Po zwiedzeniu ekspozycji udaliśmy się na parter do Wydziału Zabawy. Olbrzymia sala, gdzie za symboliczne 9 zyla przez godzinę można się bawić, że hej. Mamy w Warszawie parę takich miejsc- Klockownia, CNK, U Króla Maciusia. Wspaniale, że również w Gdańsku stworzono tak wyjątkową przestrzeń pełną kreatywnych stanowisk. Sania, już bardzo samodzielny szalał w rurach i przy komputerach, Ida zachwycała się hydrauliką i zjeżdżalniami (z których zjeżdżała ze mną oczywiście).
Europejskie Centrum Solidarności – taras widokowy
Na koniec, już w zimowym outficie wjechaliśmy na taras widokowy popodziwiać żurawie z góry. Wpisujcie Europejskie Centrum Solidarności w gdański kalendarz!
Europejskie Centrum Solidarności – czas zwiedzania
/dopisek Agnieszki/ Moim zdaniem na Europejskie Centrum Solidarności należy przeznaczyć co najmniej 2 godziny. Mówię tu o zwiedzaniu samej wystawy. Jeśli chcecie to zrobić dogłębnie, to trzy godziny. A z czasem przeznaczonym na przerwę w kawiarni, wydziałem zabaw i tarasem widokowym, pobyt w Centrum można rozłożyć nawet na pięć godzin.
A tu bonusowo parę widoków z powrotu do hotelu Sadova:
Zobacz też:
- Gdańsk. Atrakcje na długi weekend
- Centrum Hewelianum • Gdańsk z dziećmi
- Muzeum Bursztynu w Gdańsku. Zwiedzanie z dziećmi
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.