Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Gdańsk: atrakcje na długi weekend. Jak zwiedzaliśmy Trójmiasto w 4 dni.

Gdańsk. Atrakcje tego miasta zasługują na cały osobny blog. Na wielotomowe księgi i ogromne aplikacje.

Nam po czterodniowym pobycie lista “Co zobaczyć w Gdańsku” urosła, zamiast maleć. Dlatego nie zamierzam się wymądrzać i mówić wam, że przedstawiam idealny plan zwiedzania Trójmiasta czy że pokażę wam najlepsze atrakcje Gdańska.

Zamiast tego mam dla was po prostu program naszego pobytu w Gdańsku z dwoma półdniówkami do Gdyni i Sopotu. Odwiedziliśmy mnóstwo fajnych miejsc, więc korzystajcie!

W artykule:

przeczytaj też: Sopot. Atrakcje dla dzieci i dorosłych spoza szlaku


Gdańsk: atrakcje na długi weekend. 4 dni zwiedzania Trójmiasta

Dzień 1– Plaża w Brzeźnie, lunch w strefie 100cznia i Sopot

Nasza Kora nie mogła się doczekać morza.

Oczywiste więc było, że pierwsze, co robimy, to idziemy na plażę.

Plaża w Brzeźnie – gdzie w Gdańsku na plażę

Wybraliśmy plażę w Brzeźnie, w pobliżu której mieszkaliśmy. Samochód parkujemy na parkingu Molo Brzeźno, a następnie idziemy kilometr zielonym deptakiem. To ważna informacja dla osób z małymi dziećmi – mogą rozboleć nóżki.

Po lewej stronie mijamy Park Reagana i park linowy, na które niestety nie starczyło nam czasu, a które mogą być fajnym urozmaiceniem dnia na plaży.

Plaża w Brzeźnie jest piękna! Molo skutecznie dodaje jej uroku. Oprócz tego jest szeroka, jest na niej plac zabaw dla dzieci, a dla mamy bar plażowy, a nawet– a co – kawa z ekspresu. Trzeba przyznać, że to inna jakość podróżowania niż 20 lat temu!

Westerplatte – trochę klasyki Gdańska

Każdy uczeń w Polsce wie, że II wojna światowa rozpoczęła się od ataku Niemiec na półwysep Westerplatte. Jest to co prawda symbol, który podważa większość dużych publikacji o wojnie, jednak nie zmienia to faktu, że to tu miał miejsce pierwszy duży atak wojsk III Rzeszy na wojska polskie.

Dziś odwiedzamy Westerplatte, tak jak się odwiedza pomniki historii. Spacerujemy po półwyspie, patrzymy na tablice informacyjne i posąg, a także na wiele mówiący napis „Nigdy więcej wojny”.

Choć byłam przeciwna wycieczce na Westerplatte, to trzeba przyznać, że miejsce zrobiło na mnie wrażenie. Wkrótce ma tu powstać muzeum. Jestem go bardzo ciekawa.

100cznia – hipsterskie miejsce na lunch

Jako rodzina bardzo lubimy „zwiedzać” knajpy.

100cznia to kulturalno-gastronomiczny kompleks, którego atmosferę można porównać do poznańskiego Nocnego Targu czy do nieistniejących już krakowskich Dolnych Młynów. Na terenie gdańskiej stoczni rozsiadło się kilkanaście knajpek typu foodtrucki (choć nie na kółkach), w których możemy wybrać jedzonko i picie. Posilić się możemy na leżakach, mini plaży czy na tarasie. Jest i plac zabaw, gdzie nasza gwiazda spędziła ponad godzinę.

Sami wybraliśmy kuchnię hinduską i wschodnioazjatycką. Do picia modna w tym sezonie kambucha (której jednak nie jestem fanką).

Oprócz knajp na terenie 100czni są niezależne sklepiki i strefy kultury. Bardzo blisko stąd do Europejskiego Centrum Solidarności. Niestety tego dnia – w Boże Ciało – było ono zamknięte.

100cznia dostaje ode mnie mocne pięć! Bardzo chętnie wrócę przy kolejnej wizycie w mieście.

Sopot – wycieczka na popołudnie

Skoro Europejskie Centrum Solidarności okazało się zamknięte, pojechaliśmy na popołudnie do Sopotu. Bardzo lubię to miasto ze względu na jego godną willową architekturę. Uwielbiam czytać o letnikach w Sopocie w dwudziestoleciu międzywojennym i późniejszych odwiedzinach miasta przez artystów w PRL-u.

Miasto niestety jest zadeptane. W dzień w którym byliśmy (przypominam – Boże Ciało – wyjątkowo głupia data na zwiedzanie Trójmiasta) przez Monciak niemal nie dało się przejść. Nie jest to dla mnie wielka szkoda, bo uważam, że słynny sopocki deptak jest nieciekawy – pełen sieciówek i przeciętnych knajp, które rozsiadły się na większości polskich rynków.

Na szczęście mieliśmy lokalsa, który zaprowadził nas do przyjemnej artystycznej kawiarni Wolny stolik. Kilkadziesiąt metrów od Monciaka, a super spokojnie i z widokiem na plac zabaw.

Po kawie i ciachu przyszedł czas na spacer Monciakiem w stronę molo i skręt w prawo do Parku Kaczyńskich [sic!], gdzie zjedliśmy lody z Flaming & CO. Bardzo zacne! Plac zabaw w parku też super!

Wolno bocznymi ulicami, podziwiając wille i kamienice, wróciliśmy do auta i nim do Gdańska.

Osobny artykuł o Sopocie znajdziesz tutaj.

Dzień 2: Gdańsk. Atrakcje starego miasta i ECS. Wieczór na Wrzeszczu.

Drugi dzień poświęciliśmy w całości na Gdańsk i wróciliśmy w miejsce, gdzie dzień wcześniej pocałowaliśmy klamkę – do Europejskiego Centrum Solidarności

Europejskie Centrum Solidarności – zwiedzanie

To oczywiście MUST! Obiekt jest dopieszczony w każdym calu. Ma fantastyczną architekturę, piękną bibliotekę i bardzo dobrze zaprojektowaną interaktywną wystawę, której główne elementy łatwo wchodzą do głowy zwiedzającego i przypominają (albo uczą) historii od strajków w Stoczni do Polski po 1989 roku. Niestety z powodu pandemii kilka części było zamkniętych – nie mogliśmy skorzystać ani z kawiarni, ani wejść do Wydziału zabaw, czyli części dla dzieci. Jednak, jak już pisałam na Instagramie, wystawa była na tyle interaktywna i atrakcyjna, że Kora i tak się świetnie bawiła.

Zobacz też osobny artykuł: Europejskie Centrum Solidarności. Zwiedzanie z dziećmi.

Gdańsk – zwiedzanie starego miasta w kilka godzin

Cudownie było przypomnieć sobie, jak wygląda gdańska starówka i utwierdzić się w przekonaniu, że tak – Gdańsk jest najpiękniejszym polskim miastem. Zaczęliśmy od odpoczynku w kawiarni Retro (daję 4+ na 6 – plus za świetne wegańskie ciasta, zabawki i intymną przestrzeń dla takiej rodziny z maluchami; minus za wystrój), a następnie spacer po mojej ukochanej gdańskiej ulicy – Ulicy Mariackiej. Przespacerowaliśmy się nabrzeżem na Wyspę Spichrzów, a następnie Długim Targiem – zrobiliśmy więc najbardziej typowy, turystyczny spacer. Niestety sprawiał nam on tylko połowiczną przyjemność – turystów było po prostu o wiele za dużo.

typowy kadr na gdańskiej starówce 🙁 Tłumy!

Uciekliśmy na obiad do włoskiej restauracji Fellini na Targu Rybnym. Restauracja wyróżnia się obsługą – ta jest przegościnna, kumpelska i ultraserdeczna.

Kora mnie namówiła na najdroższą karuzelę paryską świata – 13 zł za osobę, a dziecko musi wchodzić z dorosłym, więc 26 zł za 3 minuty. Po tym jak popatrzyliśmy na wspaniały budynek Filharmonii Bałtyckiej po drugiej stronie Motławy, wróciliśmy do samochodu, który zaparkowaliśmy obok Kościoła św. Brygidy – to w środku znajduje się niezwykły ołtarz z bursztynu i – o zgrozo – nagrobek ks. Jankowskiego. Mogłabym tu popłynąć i pisać na temat tego kościoła i samego Jankowskiego jeszcze długo, więc na wszelki wypadek zakończę wątek, a wy guglajcie.

Zobacz też: Muzeum bursztynu w Gdańsku. Zwiedzanie z dziećmi

Garnizon we Wrzeszczu – hipsterska miejscówka na wieczór

Przy zwiedzaniu miast mam jedną złotą zasadę i nic mnie od niej nie odwiedzie. Idę do kluboksięgarni!

W Gdańsku znalazłam tylko jedną! Za to wspaniałą i znajdującą się w rewelacyjnym miejscu.

Garnizon to naprawdę świetne miejsce z piękną architekturą, cudownym zagospodarowaniem przestrzeni, kilkoma dobrymi restauracjami, przestrzenią na leżaki i zabawy dla dzieci i – z księgarnią Sztuka wyboru, która prócz księgarnio-kawiarni pełni też funkcję galerii sztuki i miejsca, gdzie zobaczymy (i kupimy rękodzieło artystyczne).

niestety, lepszej foty nie mam :/

Prócz tego w Garnizonie znalazłam kilka fajnych niezależnych sklepów i ekologiczny targ. Zdecydowanie jest to miejsce, gdzie bywałabym często i zostawiała… przeraźliwie dużą ilość pieniędzy.

Dzień 3– zwiedzanie Gdyni

Gdynia to miasto, które tradycyjnie uznawane jest za najbrzydszą część Trójmiasta. A jednocześnie to właśnie ona w ostatnich latach przeżywa renesans. Mam wrażenie, że większość moich trójmiejskich znajomych mieszka właśnie w Gdyni i wychwalają ją pod niebiosa, jako bardzo modne, przyjazne do życia miasto.

Tylko że Gdynię trzeba chyba odkrywać. Niestety przy upale, z dwójką małych dzieci, było to dla nas zbyt trudne, więc ledwie ją liznęliśmy.

Dlaczego tu jest tak mało zdjęć?

Bo zdarzyło się nieszczęście. W czasie przerzucania zdjęć na dysk nastąpił błąd zapisu. Straciłam 220 trójmiejskich zdjęć. Posługuję się więc tylko tym, co zdążyłam wcześniej wrzucić na Instagram + kilkoma od Piotra. Wielki żal i szkoda, a jednocześnie Google na mnie zarobił – w końcu wykupiłam przestrzeń na Google drive.

Muzeum Emigracji w Gdyni

Zaczęliśmy od prawdziwego sztosu. Muzem Emigracji w Gdyni niektórzy moi znajomi nazywają najlepszym muzeum, w jakim kiedykolwiek byli. I faktycznie, wystawa robi wielkie wrażenie. Angażujemy się w historię ubogiej polskiej rodziny z Kresów, która przemierza Europę i ocean w poszukiwaniu lepszego życia w Chicago. Ale to tylko jedna historia. Prócz niej otrzymujemy ogrom wiedzy o migracjach Polaków – tych dobrowolnych, jak i tych przymusowych.

Kuchnia izraelska w Gdyni

Chcieliśmy pochodzić po centrum miasta. Plan był nawet taki, że P. z Korą pójdą do Akwarium Gdyńskiego, a ja z Różą w wózku przespaceruję się po gdyńskich ulicach i postaram się znaleźć ich urok. Niestety dzieci nie miały humoru, a w Akwarium było za dużo ludzi. Szybko więc schowaliśmy się w Tel Avivie (warszawska wersja tutaj) – świetnym lokalu z żydowskimi przystawkami, a po kawę poszłam do słynnego TŁOKu- małej kawiarni z kawą 3 generacji.

Atmosfera nam nie sprzyjała dalszym odkryciom miasta. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Orłowa.

Zobacz też artykuły o Centrum Nauki EXPERYMENT i Akwarium Gdyńskim

Klif i plaża w Orłowie

Bardzo chciałam zobaczyć plażę w Orłowie. Znałam ją ze zdjęć i relacji znajomych blogerów i wyobrażałam sobie, jako jedno z najpiękniejszych naturalnych miejsc w Trójmieście.

Niestety, bardzo się zawiodłam.

Zgaduję, że poza sezonem to miejsce jest cudownie piękne. Klif robi wrażenie.

Niestety w czerwcowy ciepły weekend nie było, gdzie się rozłożyć, a plaża po prostu śmierdziała moczem, kałem i rozkładającym się jedzeniem. Jeśli chodzi o szerokość plaży i jakość piasku, to umywa się do innych plaż w Trójmieście.

Przebiegałam się na klif i spacerowałam tam kilkanaście minut. To było przyjemne, a widoki na morze piękne. Jednak trzeba przyznać, że liczne zakazy schodzenia ze szlaku nie są tu w ogóle respektowane, a okolica jest naprawdę brudna. Jakiś dziwny brak kultury obcowania z naturą, który naprawdę rzadko już się widzi na polskich szlakach.

Wieczór spędziliśmy na kawie i lodach w Domku Żeromskiego – miejscu, w którym kiedyś nocował słynny pisarz, a w którym dziś jest kawiarnia.

Zobacz też: Gdynia Orłowo. Plaża, molo i klif

Dzień 4: Oliwa i Muzeum II wojny światowej

Atrakcje Gdańska: Co zobaczyć w Oliwie?

Ostatni dzień spędziliśmy w jednej z najprzyjemniejszych i najbardziej kameralnych gdańskich dzielnic – w Oliwie. Była to niedziela, więc odbywał się cotygodniowy jarmark. Uwielbiam jarmarki! Mam z niego kilka nowych/starych książek, grę dla dzieci, ciuszki i oczywiście zdjęcia!

Jak przystało na pobyt w Oliwie, poszliśmy do katedry, a następnie spędziliśmy trochę czasu w oliwskim parku w towarzystwie kawy z kolejnej już cenionej kawiarni – Przelewki. Na obiad poszliśmy do znakomitej restauracji tajskiej – Ryż. Wygląda zresztą na to, że poszło tam więcej rodziców z dziećmi z parku, więc od razu podpowiadam, że warto zrobić rezerwację.

Muzeum II wojny światowej – zwiedzanie

Po lunchu pojechaliśmy na zwiedzanie ostatniego z wielkich nowoczesnych muzeów historycznych – do Muzeum II wojny światowej. Podobnie jak dwa wcześniejsze, ono również było fantastyczne i zdecydowanie wymaga od nas powrotu – albo jak dzieci podrosną, albo w samotności, bym mogła na spokojnie wydobyć z wystawy maksimum wiedzy.

Na muzeum warto zarezerwować ok. 4 godzin. My z dwójką małych dzieci byliśmy 2 i pół godziny, a właściwie drugą połowę wystawy tylko przeszliśmy, nie zatrzymując się przy opisach i eksponatach.

Jeszcze na koniec spędziłam z młodymi godzinę na plaży (ponownie w Brzeźnie) i czas się zbierać do domu. To był wspaniały pobyt i świetne przypomnienie sobie Trójmiasta. Mam nadzieję, że nie będę czekać na powrót kolejnych 10 lat.

 

A jeśli podobał Ci się ten tekst i pomógł Ci w przygotowaniu wyjazdu, to możesz mi podziękować i kupić mi wirtualną kawę. Dzięki niej będę pisać jeszcze więcej!

Exit mobile version