Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Wyspa Uznam, czyli co robić w Świnoujściu i okolicy

Nie tak miały wyglądać nasze wakacje w tym roku. Mieliśmy moczyć stópki w Atlantyku we Francji, sączyć wytrawnego bruta z przyjaciółmi w Tours, ciągnąć za ogon Myszkę Miki w Disneylandzie i spać na legolandowym campingu w Billund. Jednak pod Hamburgiem popsuł na się samochód, ja traciłam zdolność oddychania średnio trzy razy na godzinę (teksty w stylu: “naprawię samochód za 3400 EURO” potrafią dobić, szczególnie gdy masz wątpliwość czy Twoje auto jest w ogóle tyle warte). Stało się tak, że wakacje spędziliśmy ma wyspie Uznam. W artykule: Zobacz też: Gdańsk: atrakcje na długi weekend. Jak zwiedzaliśmy Trójmiasto w 4 dni.

Wyspa Uznam

Kiedy mówimy o powstaniu wyspy wychodzi nam lądolód. Lodowcom wyspa zawdzięcza też swoje ukształtowanie – poszarpaną linię brzegową, jeziora, wyspy, urwiska i wzgórza morenowe. Są tu też utwory z końcowego okresu zlodowacenia – płaskie niziny i faliste wzgórza, obecnie pokryte urodzajnymi glebami. Innym czynnikiem kształtującym wyspę były wody – rzeki transportujące i osadzające materiał skalny. Jakieś 12 tysięcy lat temu powstało Morze Bałtyckie, początkowo jego poziom był dużo niższy od obecnego. Uznam był wtedy półwyspem porośniętym tundrą. Wtedy też zostały przez wiatr ukształtowane wydmy, których pozostałości istnieją do dziś. 6 tys. lat temu poziom wód podniósł się znacznie. Powstał wtedy Zalew Szczeciński. Jego połączenie z Bałtykiem było bardzo szerokie, lecz przez następne tysiąclecia ukształtowały się wyspy i mierzeje. Uznam ma charakter wypoczynkowy, znajduje się tu wiele kurortów i uzdrowisk. Świnoujście (w Polsce) i potem szereg ciekawych niemieckich ostoi spokoju i ciszy, o których za chwilę. Dzięki niemieckim kolejom jest doskonała komunikacja – pociąg Usedomer Bäderbahn kursuje między miasteczkami. Mi jest trudno patrzeć na te wakacje przez pryzmat Świnoujścia, bo choć to urokliwe miasto, to z tym co się dzieje pogodziłam się dopiero gdy zaczęliśmy eksplorować niemiecką część wyspy, która dużo bardziej spełnia nasze turystyczne oczekiwania.

Świnoujście

Zacznijmy od tego, że dojazd tu od strony Polski jest niełatwy, gdyż nie ma mostu. Kursują dwa promy. Warszów, w Centrum jest pieszo-rowerowy, oraz dla samochodów na miejscowych blachach, oraz Karsibór, na południu wyspy dla wszystkich jak leci. W budowie jest tunel, który z jednej strony jest super inwestycją, z drugiej może zrobić ze spokojnego miasta turystyczną masakrę rodem z Międzyzdrojów.
Świnoujście to uzdrowisko z portem morskim, leży nad rzeką Świną, przy jej ujściu do Morza Bałtyckiego. Co ciekawe to jedyne miejsce w Polsce, gdzie plaża się naturalnie poszerza i jest największa w kraju. Niewątpliwie jak już się trafi słoneczny dzień (my 2/9), to warto skorzystać z miałkiego piasku i pochillować. Fale nie są tu duże z uwagi na zatokę i portowy falochron obok.

Co robić w Świnoujściu?

Trafiliśmy tu dość nieoczekiwanie, z zamiarem dwudniowego pobytu. Zrobił się ponad tydzień, bardzo powoli oswajałam się z tematem atrakcji tu, bo po prostu nie miała na to początkowo w głowie przestrzeni. Świnoujście nie jest łatwe. Na pewno ogromnym atutem miasta jest olbrzymi Park Zdrojowy, gdzie można spacerować i hasać po bardzo fajnym placu zabaw.
Punktem obowiązkowym do odwiedzenia i sfotografowania jest Stawa Młyn, morski punkt orientacyjny na falochronie w kształcie młyna.
W Świnoujściu są trzy forty, dwa z nich można zwiedzać. Fort Anioła jest wzorowany na rzymskim Zamku Świętego Anioła.
W deszczowy dzień fajną opcją będzie Baltic Park Molo Aquapark – kryty kompleks basenowy ze zjeżdżalniami i fantastycznymi strefami dla maluchów. Trochę wywindowana jest cena (69 zł dorosły, 49 zł dziecko za trzy godziny), ale zabawa jest warta tej ceny.
My się doskonale bawiliśmy w parku linowym Bluszcz. Jest wiele tras o różnym poziomie trudności, naprawdę można tu spędzić parę godzin na fantastycznej zabawie.
Z klasycznych zabytków polecam wieżę kościoła Marcina Lutra, jest piękny widok na okolicę i widać, jak bardzo zielona jest wyspa Uznam.
Wybraliśmy się na rejs statkiem Rosa Weneda. Są cztery rejsy dziennie – jednostka wypływa z portu na morze, płynie do granicy z Niemcami i zawraca. Buja jak cholera.
No i właściwie jeśli chodzi o samo Świnoujście, to to by było na tyle. Sami przyznajcie, że szału nie ma.

Uznam – atrakcje w Niemczech

No ale ja jestem kobieta podróżująca, żadnych kombinacji się nie boję. Dość krótko zajęło mi obczajenie, iż ze stacji Świnoujście Centrum odchodzi kolejka na zachód, to innego świata. Ja bardzo, bardzo cenię sobie turystycznie Niemcy. Nawet w te wakacje przyszło mi przez myśl, by ogarnąć poziom B2, bo na prowincji u sąsiadów mało kto zna angielski, a ja lubię sobie pogadać, dopytać, poradzić.

Pół rzutu beretem – Ahlbeck

To taki klasyk odwiedzany przez wszystkich nawet pieszo lub rowerem. Pociąg jedzie 7 minut. Ahlbeck to cudowny kurort, zaprojektowany ze smakiem, domy są prawie tak piękne jak Druskiennikach, a nawet te nowe zachwycają słodką delikatnością.
Do Ahlbeck koniecznie trzeba się wybrać z dziećmi – jest tu diabelski młyn i tuż obok fantastyczny, naturalny plac zabaw. Te niemieckie place zabaw mają moc, które pochłania dzieciaki. Mam wrażenie, że w Polsce każdy placyk jest taki sam – wszystko produkowane jest na jedną modłę i zupełnie nie jest przeznaczone dla dzieci 3+, tylko dla takich totalnych maluchów. Niemieckie place zabaw pełne są wyzwań i wymuszają zaufanie. Bawią się ochoczo nawet dzieci takie jak Sasza. Z tradycyjnych atrakcji w Ahlbeck mamy molo, serię rybnych restauracji (śledzie!), przyjemną promenadę. Ahlbeck słynie z gorących źródeł i są tu baseny z wodami termalnymi. My jeszcze wybraliśmy się na koniec do marketu nieopodal dworca, co na pewno dzieciom niewątpliwie najbardziej zapadło w pamięć.

Ścieżka w koronach drzew w Heringsdorfie

Jedno miasteczko dalej za Ahlbeck, i kolejny hit – tym razem Baumwipfelpfad Usedom. Ścieżka w koronach drzew. W Niemczech jest sieć takich ścieżek, każda trochę inna, dostosowana do miejscowych warunków. Uznamska ścieżka w koronach drzew ma 1350 m długości, na trasie wznosi się wieża widokowa na wysokość 33 metrów. Ścieżka początkowo wiedzie skrajem lasu z cudowną panoramą na wybrzeże. Po drodze jest wiele tablic edukacyjnych (wszystkie po niemiecku, polsku i angielsku), są czasoumilacze dla dzieci – pomosty sprawnościowe, gry logiczne, plansze interaktywne.
Wieża wzorowana jest na dawnej baszcie Bismarcka, która była przedwojenną ikoną pocztówkową wyspy Uznam. W pogodny dzień widać (naszą) wymarzoną Rugię oraz polski i niemiecki stały ląd po drugiej stronie Zalewu Szczecińskiego. Przy wejściu na ścieżkę znajduje się bistro, jest również sklep z fantastycznymi pamiątkami, jak również (oczywiście) fenomenalny plac zabaw. Wstęp jest płatny: dorosły 12 euro, dzieci w wieku 6-14 płacą 9 euro, poniżej 6 za darmola. Można przyjechać pociągiem, lub autem (jest duży parking).

Truskawowa Farma w Koserowie

Ta truskawkowa farma, park rozrywki Karls Erlebnis-Dorf, to firma z ogromnymi tradycjami, która od stu lat zajmuje się uprawą owoców w północnych Niemczech. Zrobiono wokół tego fanatyczny marketing, jest 5 (Rugia, Uznam, Berlin, Rostock, Lubeka) rodzinnych parków rozrywki. To przyjemne, olbrzymie tereny, gdzie są place zabaw, kolejki z wesołego miasteczka, przejażdżki na traktorze. Centrum jest ogromna hala, w której można kupić truskawkowe specjały – picie, jedzenie, naczynia, fartuszki, portfeliki, no wszystko. Ogromnie się ucieszyłam też z części gastro, bo podczas tych wakacji ani razu nie dotarliśmy do większego niemieckiego miasta i nie miałam okazji zjeść wursta, którego kocham. Więc tu to zrobiłam. Dzieci z resztą swoje wciągnęły niewiadomo kiedy (serio, rozmawiałam z mechanikiem samochodowym, i po półtorej minuty rozmowy nie było kiełby). Wstęp na farmę jest darmowy, niektóre atrakcje są dodatkowo płatne parę euro, można kupić bilet “bez ograniczeń” za parędziesiąt. Miejsce jest absolutnie warte odwiedzenia. Do Koserowa można przyjechać pociągiem, lub samochodem (jest duży parking).

Okolice Uznam czyli wypady na wyspę Wolin

Wyspa Uznam jest fantastyczna jako baza, ponieważ trudniej się tu dostać, jest dużo spokojniej, jednak sąsiadująca wyspa Wolin również ma wiele ciekawych miejsc do odwiedzenia. Nie szaleliśmy po niej jakość mocno, ale znaleźliśmy parę punktów, które były dla nas interesujące.

Woliński Park Narodowy i Zagroda Pokazowa Żubrów

Przede wszystkim Woliński Park Narodowy. Nie muszę mówić jak bardzo kochamy las, skoro na blogu jest osobna zakładka o parkach narodowych. My przez większość pobytu nie mieliśmy auta, więc nie było opcji by się zapuszczać jakoś głęboko w bukowo-sosnową puszczę. Jednak przyjechaliśmy do Międzyzdrojów (i to był moment w którym pokochałam Świnoujście), by odwiedzić Zagrodę Pokazową Żubrów (i dla tego miejsca warto tu się udać). Międzyzdroje są straszne, i spuszczę na krótką wizytę w tym mieście zasłonę milczenia.
Zagroda Pokazowa Żubrów to niewielki obiekt naukowo-edukacyjny, gdzie schronienie ma parę gatunków zwierząt – żubry, jelenie, dziki, sarny, wydry. W sercu puszczy możemy podziwiać dostojne dzikusy, które w całkiem dobrych warunkach się byczą. Padoki są olbrzymie, zwierzęta mają szansę się ukryć przed zwiedzającymi, co ciekawe, wcale nie chcą w większości. Ze Świnoujścia przeprawiliśmy się promem i autobusem numer 10 przyjechaliśmy do Międzyzdrojów pod straż pożarną, skąd ulicą Leśną ruszyliśmy na szlak. Spacer do bram zagrody zajmuje 30 minut.

Kawcza Góra (również w Wolińskim Parku Narodowym)

Prosto z zagrody poszliśmy trochę inną drogą na piękny punkt widokowy – Kawczą Górę. To wysoki klif (61 metrów) nad morzem, najpierw przyjemna ścieżka wzdłuż. Można (było) na plażę zejść świetną platformą ze schodami, jednak cofka podmyła fundamenty i obecnie zejście jest zamknięte. Mimo to warto się przespacerować, bo widok jest fantastyczny. Szczególnie dla kogoś, kto zawsze jeździ we wschodnią część polskiego wybrzeża Morza Bałtyckiego i klify to coś nowego.

Latarnia morska, kikut i plaża w Wisełce

Dwa dni przed wyjazdem okazało się, że furka jest zrobiona, mogliśmy więc ruszyć na jazdę próbną. Wybraliśmy dziką plażę w spokojnej części Wisełki, przy latarni morskiej Kikut. Mamy na lodówce w domu magnesik ze wszystkimi latarniami i Ida często pyta, gdzie już była, a kiedy pojedziemy tam gdzie nie. Więc nie mogliśmy odpuścić. Latarnia morska Kikut w Wisełce jest malowniczo położona na bardzo wysokiej wydmie, przy czerwonym szlaku, na terenie Wolińskiego Parku Narodowego.
Nie można się na nią wdrapać, ale nic nie szkodzi. Jest bardzo klimatyczna, bo surowa. Plaża jest natomiast bardzo dostępna i jak na Bałtyk w lipcu… pusta. Dosłownie parę osób pasło się pod namiotem lub ze parawanem. Spędziliśmy urocze pół dnia otuleni kocami i w polarach. Było słonecznie, ale mocno wiało. W Wisełce zjedliśmy w świetnej restauracji, ja się trochę boję jadać nad polskim morzem, ale to miejsce mogę z czystym sercem polecić. Jest wyraziście i smacznie. Villa Park Wisełka to pensjonat z olbrzymim ogrodem i wspaniałym placem zabaw. Menu jest bardzo interesujące, są dania dla dzieci. Ja zjadłam burgera z ciecierzycy z serem halami, dzieciaki zupę pomidorową i mielonego na pół z ziemniaczkami i mizerią. Tak sobie myślę, że w przyszłości super by było tu nocować, więc zostawiam link.
Nieoczekiwanie spędziliśmy nad polskim wybrzeżem Bałtyku bardzo fajoskie wakacje. Dziś jeszcze chillujemy, jutro ruszamy dalej, ku Wielkopolsce. Po drodze odwiedzimy jeszcze Centrum Słowian i Wikingów, które z pewnością doczeka się osobnego posta na blogu.
Exit mobile version