Kaszuby to piękny, pełen bujnych lasów i szerokiego dostępu do morza region. Odrębności tu jest wiele – język, kuchnia, zwyczaje i mentalność. Tutejsza ludność nie ma łatwej historii, ale na szczęście teraz mniejszości mają swój czas i mogą wiele ugrać zarówno politycznie, jak i… turystycznie. Jeszcze paręnaście lat temu, pewnie niewielu z nas miało świadomość, że pasąc się na plaży w Chałupach, odwiedzaliśmy właśnie Kaszuby. Teraz takie miejsce, jak Nordowi Mól, czyli Północne Miejsce, restauracja parę kilometrów przed Puckiem cieszy się ogromną popularnością, a kaszubskie dania są najczęściej zamawianymi.
Zobacz też: Puck: atrakcje stolicy zatoki
Nordowi Mól.
Przy drodze 216, parę kilometrów przed Puckiem, paręnaście za Gdynią. Nordowi Mól, to restauracja, którą poleca każdy, od Rzucewa, po Dębki. Dla mnie to taki wschodni odpowiednik restauracji Ewa zaprasza w Sasinie. Nawet gdy nie ma sezonu turystycznego, jest tu pełno ludzi, bo stołuje się tu każdy, również okoliczni mieszkańcy. To najlepszy argument za fajnością miejsca. Z zewnątrz wielka kaszubska chałupa (taka naprawdę wielka, wybudowana w 2006, ale wzorowana na XIX wiecznych budynkach), w środku przestronne sale, które ten tłum chętnych spokojnie mieszczą. Pełno tu pamiątek z przeszłości, Sania stwierdził, że nie wiem czy to skansen czy restauracja – stoją tu kołowrotki, stare krosna, żelazka z duszą. W lecie można zasiąść w ogrodzie, przy szumie młynu rozkoszować się lokalnymi smakami.
Na kaszubskim stole.
Menu jest tradycyjne, ale nienachalne. Są pozycje typowo stąd, ale również uniwersalne dania, które będą odpowiadać dzieciom lub osobom nie chętnym eksperymentom. Wszystko jest świeże. Co wylądował na naszym stole? Zupa pomidorowa (Sania zamawia w restauracjach na zmianę rosół i pomidorówkę). Zupa rybna – gęsta, bardzo treściwa, wzięłam wersję dużą, ale polecam Wam ją w tej wersji jako jedyne danie, bo jest bardzo treściwa i… ogromna! Byłam właściwie najedzona, a na stół wjechały na chwilę pierogi… Ilona wzięła z dzika, ja ruskie, bo chciałam mieć pewniaka dla Sani, ale on w międzyczasie zamówił jeszcze makaron z sosem pomidorowym (a jakże).
W menu są bardzo tradycyjne dania – drobiowa wątróbka smażona z cebulą, bùlwё sztãmpóné z sadzonym jajkiem (ziemniaki gniecione ze smażonym boczkiem i sadzonymi jajkami, szklanka maślanki). Kaszubskie frikasy (udko z kurczaka gotowane w sosie słodko kwaśnym z dodatkiem rodzynek, ryż i zestaw surówek), czy śledź z bulwami (śledź + jabłko, cebula, ogórek kiszony, śmietana, ziemniaki gotowane).
Przyjeżdżajcie tu jadąc na Hel, do Dębek (tak jak my, w Poezji Ciszy) czy nawet wypadając na chwilę z Trójmiasta. To miejsce jest warte każdych kilometrów. W bliskim sąsiedztwie są dwie wspaniałe atrakcje – Osada Łowców Fok oraz Osada Słowiańska w Sławutowie.
Puck również jest doskonałą destynacją wycieczkową i bazą (my spaliśmy w Aparthotelu Kamienica).
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.