Naprawdę na wagę złota są dla mnie w tej chwili miejsca, w których coś ciekawego jednocześnie mogą robić zarówno Ida (która ma rok) i Sania (który ma 4 lata). Do tego jeszcze w kiepskawą pogodę, bo wiadomo, że jak ciepło i słonecznie to lasy pod Warszawą. Muzeum POLIN znamy od zawsze, bardzo obserwowaliśmy już jego budowę. Ekspozycję zwiedziliśmy dokładnie (nie doczekała się relacji na blogu jeszcze, ze względu na brak jakościowych zdjęć), do bistro zaglądamy regularnie (choć szału nie ma, zrobić tam TEL AVIV, to byłoby coś!). U Króla Maciusia, czyli w centrum edukacyjnym Muzeum Historii Żydów Polskich również bywaliśmy, ale na warsztatach, spóźnieni, w biegu, głodni. Wreszcie dotarliśmy na wolną zabawę. Na tą obietnicę Sania nawet pozwolił się odebrać dwie godziny wcześniej z przedszkola.
U Króla Maciusia.
Sami o sobie piszą tak: “Nasi najmłodsi goście są tu traktowani w duchu pedagogiki Janusza Korczaka jak “mali dorośli”. Wprowadzamy ich w świat żydowskiej kultury i tradycji, uczymy otwartości, empatii i współpracy. Wszystkie organizowane tu zajęcia opierają się na połączeniu nauki z kreatywną zabawą i rodzinną atmosferą. Czekają na Was bogato wyposażone sale edukacyjne, duża biblioteka i zabawki”. I to wszystko prawda.
Jest duża sala warsztatowa, ja ją oczywiście najbardziej lubię za światło i kreskę dizajnu. Masa książek, ścianek z miękkimi zakamarkami, stoły do pracy z materiałami do prac plastycznych. Są pufy, które można układać piętrowo, lub się na nie wspinać. Jest nawet koń na biegunach. Jest przestrzeń.
W głębi przy oknie przy (olbrzymim) oknie są stoliki, przy których można zjeść, odpocząć, poczytać.
“U Króla Maciusia” – godziny otwarcia
“U Króla Maciusia” znajduje się na parterze Muzeum Polin, po lewej stronie za kasami. By wejść, trzeba pobrać bezpłatną wejściówkę. Sala jest szczęśliwie miejscem bez butów. Otwarta dla gości indywidualnych w poniedziałek, środę, czwartek i piątek, od 15 do 18, a w’endy od 11 do 18 (choć bywa, że jest zarezerwowana na urodziny lub warsztaty).
Muzeum Żydów Polskich znajduje się w Warszawie, na Muranowie, przy ul. Anielewicza 6.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Zobacz naszą listę i recenzje placów zabaw na Muranowie
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.