Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Castel Mimi. Luksusowa wersja Mołdawii.

Niesamowita jest różnorodność jaką oferuje tak małe państwo, jakim jest Mołdawia. Na północy ruiny Taul, na południu rozmach i luksus w wydaniu m.in. Castel Mimi. W odległości 40 km na południowy-wschód od Kiszyniowa, w tej najbardziej pofalowanej części kraju, na wzgórzu, wznosi się szalenie okazały zamek. A do niego dobudowano jeszcze kawał skrzydła. Coś co właściwie do Mołdawii średnio pasuje, ale jest i się rozwija pięknie, choć wielkiego kopa dostał oczywiście na rozpęd od Sojuzu.

Zobacz też: Mołdawia: waluta, ceny, transport i atrakcje. Czyli wszystko w jednym

Castel Mimi – historia.

Za tym pierwszym besarabskim chateau powstałym w końcu XIX w. stoi Konstantyn Mimi, który był synem greckich uchodźców, oraz ostatnim gubernatorem Besarabii czasów Imperium Rosyjskiego. To on sprowadził do Mołdawii burgundzki szczep aligote, obecnie bardzo popularny również w Bułgarii i na Ukrainie. W 1940 r. wielka zmiana otworzyła tu olbrzymią faktorię wina. Robiono tu wina hektolitry rocznie, zamek bardzo rozbudowano, ale i otynkowano go niezbyt ładną sztukaterią. W 2010 r. modernizacji został sposób robienia wina, a rok później rozpoczęto prace renowacyjne zamku i radzieckiego przedłużenia. Dziś już wszystko jest na tip top, a za rok otworzą (hurrra) winne spa i bazę noclegową.

Dziś Castel Mimi jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Mołdawii i najchętniej odwiedzanych przez turystów.

Castel Mimi – co tu robią?

W Castel Mimi robią cztery serie wina:

Castel Mimi – do odwiedzenia.

Doskonałe wrażenie robi już hol wejściowy, bardzo nowoczesny, w barze dają fenomenalną kawą, jest tam przestrzeń na spotkania, wernisaże, warsztaty, z widokiem na zamek przez panoramiczne okna. Na olbrzymim dziedzińcu znalazło się miejsce na stoliki, ławeczki, plac zabaw. Faktoria jest na poziomie nad zamkiem, również plantacja warzyw, która zaopatruje tutejszą restaurację, jedno z milszych miejsc w jakich byliśmy ever. Te kanapy się proszą o długi wieczór z kieliszkiem w ręku. Wszystko obite ciepłym dębem przyjaznym dzieciom.

W Castel Mimi czuć rozmach Związku Radzieckiego, czego już pozbyć nie da, więc trzeba to udźwignąć. Nigdy nie będą kameralną winiarnią jak Et Cetera, ale olbrzymią faktorią. Wspaniale sobie natomiast poradzili organizatorzy, z tym, że nie pozostała kombinatem.

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz też inne nasze artykuły o Mołdawii.

Exit mobile version