Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Purcari. Ikona mołdawskiego wina.

Jeśli ktoś pił w Polsce mołdawskie wino, to na 90% było to Purcari. Jest to najbardziej znana marka rozlewana w Besarabii. Ten olbrzymi kombinat produkujący dionizyjski trunek ma rozmach pod każdym względem. Zarówno w liczbach, jak i w sposobie oprowadzania po produkcji.

Zobacz też: Największe atrakcje Mołdawii. Polecane przez blogerów podróżniczych

Gdzie jest Purcari.

Do Purcari przyjechaliśmy prosto z Et Cetera w ramach wycieczki zorganizowanej przez Wine of Moldova. Te dwa zakłady produkcyjne są idealnym połączeniem na jeden dzień nie tylko ze względu na bliską odległość, ale również zróżnicowanie, bo właściwie łącza je tylko dwie sprawy – to że tu i tu robi się wino, i że to że oba są znakomite. Purcari położone jest w dolinie Dniestru, 180 km na południowy-wschód od Kiszyniowa, od Morza Czarnego majątek winiarski dzieli 30 km. Według francuskiej klasyfikacji Purcari to chateau, czyli proces produkcji w całości przebiega właśnie tu. Od uprawy, przez produkcję, butelkowanie, po sprzedaż.

Kombinat.

No bo jak nazwać inaczej. Choć tradycja produkcji wina w tym mikroregionie sięga starożytności, to pod nazwą Purcari funkcjonuje od 1827 r. Od samego początku z medalami, zarówno lokalnymi, jaki i międzynarodowymi. Obecnie z ponad miliona butelek rocznie, 85% przeznaczonych jest na eksport do 26 krajów świata, głównie Europy, ale również Azji. Polska jest jednym z trzech największych beneficjentów, obok Rosji i Chin. Pijąc Purcari raczymy się tym samym co car Mikołaj II, chętnie widział na swoim stole.

Wycieczka.

Zwiedzanie jest doskonale zorganizowane. Najpierw łapiemy perspektywę, przewodniczka zaprowadziła nas do ogrodu, byśmy okiem mogli ogarnąć główny budynek, trochę stylizowany na zamek, ale jednak blokozamek. Mimo wszystko robi wrażenie. My na chwilę odłączyliśmy się, by dotknąć krzaków i podjeść późne, niezebrane jeszcze szczepy. Dogoniliśmy grupę w ostatniej chwili zanim nam zniknęła w ogromie, bo te milion butelek rocznie w małej piwnicy się nie robi. To wiele hal przemysłowych.

Zostaliśmy przeprowadzeni przez cały proces, aż po etykietowanie. (Jedyne etykietowanie jakie widzieliśmy). Mieliśmy również wgląd w biura (wszystkie przeszklone) i laboratorium (wszędzie czysto, porządnie i widać że bhp króluje).

Degustacja i obiad.

Wróciliśmy do wieżyczki przy której mieści się restauracja i czterogwiazdkowy hotel. Mieliśmy w pakiecie do spróowania 3 wina, klasyki – białe (Pinot Grigio de Purcari), różowe (Rose de Purcari) i czerwone (Negru de Purcari). To ostatnie jest produktem flagowym i uwielbianym w świecie. Dość słusznie.

Obiad zaczął się klasycznie – placintami, świeżymi warzywami i zupą zama, ale drugie nas bardzo pozytywnie zaskoczyło – grillowane al dente warzywa i polędwiczki. Genialny, niskoglikemiczny posiłek, totalnie pod wytrawne czerwone wino.

Czekamy możliwości wypróbowania opcji noclegowych. Mają na miejscu czterogwiazdkowy hotel. Rezerwację możecie zrobić tutaj.

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.

Exit mobile version