Ponieważ celem naszej wycieczki była Katalonia, nie trzymaliśmy się ściśle granic Hiszpanii, ale zapuściliśmy się w przygranicze francuskie, gdzie również dużo łatwiej było zaobserwować na flagach gęste czerwono-żółte paski, niż gwiazdki UE. Już parę kilometrów za granicą Oksytania! Pięknie położone Eyne kusi spacerowymi łąkami i ścieżkami. Popołudniu zafundowaliśmy sobie atrakcję bardzo turystyczną – przejażdżkę zabytkowym, żółtym tramwajem z Bolquère Eyne do Villefranche-de-Conflent. Opisujemy idealną one day trip z Katalonii do Francji.
Zobacz też: 8 miejsc na Costa Bravie, które skradły mi serce
Z Katalonii do Francji – Eyne.
Ale najpierw o pieszych peregrynacjach. Eyne wiosną wydaje się być niewielkim, spokojnym miasteczkiem. Ilość drogowskazów do stacji narciarskich sugeruje, że to uśpiony zimowy kurort. Latem też na pewno można wybrać się w wyższe partie, my natomiast, tradycyjnie, nie forsowaliśmy ani siebie, ani Saszy. Wybraliśmy krótki żółty szlak przy miejscowości. Wycieczka na trzy godziny spokojnym krokiem. Sentier Archeologique zaczyna się na ulicy Carrer del Carreter (w lewo za parkingiem przy wjeździe do miejscowości). Trzymając się szlaku można zobaczyć dolmen, megality oraz menhir. My niestety jakimś cudem zgubiliśmy go po przejściu niecałego kilometra i po prostu pokręciliśmy się po okolicznych łąkach i osiedlach. Czas nas gonił (ostatni pociąg odjeżdżał po 15), więc nie próbowaliśmy już podejmować wyzwania na nowo.
Oksytania – Żółty pociąg.
Po powrocie do samochodu zjedliśmy miły piknik i ruszyliśmy na stację kolejową. Jak już pisałam, Sania jest wielkim fanem pociągów. Tego dnia (i przez parę kolejnych) najczęściej powtarzanym słowem było tudum.
Ligne de Cerdagne, popularnie nazywany Train Jaune lub El tren groc (czyli żółty pociąg) pokonuje trasę z Latour-de-Carol do Villefranche-de-Conflent. Po drodze zatrzymuje się na wielu stacjach na których można dołączyć (bilet kupuje się w wagonie). Budowa rozpoczęła się w 1903r. i trwała do 1927r. Długość trasy to 63 km. Jak podaje broszurka informacyjna wybudowano 19 tuneli i mostów, oraz dwa olbrzymie wiadukty. Można wsiąść do zamkniętego wagonu, lub wybrać wagon otwarty (polecamy!). W przedziale który wybraliśmy spotkaliśmy zupełnie przypadkiem Gosię, którą obserwuję, podziwiam i oczywiście pozytywnie zazdroszczę.
Villefranche.
Z końcowej stacji jest 300 metrów do ufortyfikowanego Villefranche-de-Conflent. Miasto zostało założone w 1091r. wysokie mury obronne miały chronić zarówno przed francuskimi jak i hiszpańskimi najeźdźcami. My pospacerowaliśmy po nim przez godzinę i wróciliśmy, już w zamkniętym wagonie, a błogie tudum tudum uśpiło Saszę na całą godzinę jazdy powrotnej.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz też: Cal Calsot. Agroturystyka w Pirenejach.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.