Choć mentalnie bliżej mi do kameralnych miejsc, to w dobrych hotelach sieciowych uwielbiam to, że zaskoczona mogę być tylko na plus. Wybierając nocleg w Courtyard Gdynia Waterfront wiedziałam, że pościel nie będzie śmierdzieć starym petem, w pokoju dopasowane będą kolorami poduszki do stołków, w telewizorze znajdę program z bajkami by udobruchać dzieci na dobry początek podróży, a na śniadanie najemy się godnie przed kolejnym odcinkiem podróży. Dołóżcie do tych oczywistości fenomenalny widok na port w Gdyni. Czego chcieć więcej?
Zobacz też: Gdańsk: atrakcje na długi weekend. Jak zwiedzaliśmy Trójmiasto w 4 dni.
Courtyard Gdynia Waterfront
Wiadomo, że hotele z grupy Marriott są bardziej biznesowe niż nastawione na dzieci, ale profesjonalizm i uprzejmość obsługi rekomenduje brak atrakcji specjalnych. Z resztą, po co one, jeśli tyle ich w okolicy. Courtyard Gdynia Waterfront stoi w samym porcie. Z okien pokoju widzieliśmy zabytkowe statki, akwarium gdyńskie, i totalny, zachwycający bezkres.
Miłym miejscem jest taras na trzecim piętrze – ogromny, zazieleniony, od strony wody. Najlepsza miejscówka na zachody słońca.
Nasz pokój był standardowy, a i tak miejsca było sporo, kręcone fotele na kółkach zajęły Sanię na godzinę, ale dopiero po zachodzie słońca. Bo wcześniej przyklejony był do szyby. Lubimy też buszować po ulotkach, mapkach i gadżetach hotelowych. Tu się postarali – oglądanie opcji tras biegowych, wypożyczenia rowerów, i innych atrakcji dały nam kolejne kwadranse zabawy. Miłym gestem były również maskotki żółwiki dla dzieci.
W pokoju lubię tą kojącą kolorystyczną spójność. Szarości z turkusem to nasza bajka, z jednej strony minimalizm, z drugiem funkcjonalność.
Śniadanie to poezja.
Serwowane od 6.30 (wreszcie nie byliśmy przed czasem!), w opcji total full. Owoce, warzywa, sery, wędliny, chleby, bułki, ciasteczka, twarożki, na ciepło, na zimno, na z uśmiechem. Ale najlepsze były gofry z logo hotelu. Grande love!
Lokalizacja hotelu Courtyard Gdynia Waterfront jest optymalna. Na uboczu, ale w centrum. Blisko do każdej opcji. Następnego dnia mieliśmy przed ósmą pociąg do Słupska, zdążyliśmy bez pośpiechu i zadyszki.
Nocleg w hotelu zarezerwuj tutaj
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.