Gdy wasz samolot wyląduje w Trapani. Gdy już odbierzecie swoje bagaże i wypożyczycie samochód. Gdy wyrzucicie kartę pokładową i włączycie na powrót telefon. Co wtedy zrobicie?
Większość z nas, Polaków z krwi i kości, pewnie pojedzie do wynajętego przez siebie mieszkania. Mamy zakodowane w swoim słowiańskim genokodzie, że po podróży mamy prawo czy wręcz obowiązek być zmęczonym i pragniemy zaszyć się w jaskini, wziąć prysznic, przebrać się i odpocząć.
Saliny to jedno z 10 najwspanialszych miejsc na Sycylii. Zobacz pozostałe 9. Klik!
Sycylijczyk z krwi i kości prawdopodobnie też będzie zmęczony po podróży. Jednak w przeciwieństwie do Polaka, on nie zaszyje się w jaskini. Przeciwnie, nawet gdy do niej trafi, odsłoni okna wychodzące wprost na ulicę, a przechodzący pod nimi sąsiedzi błyskawicznie zostaną zaproszeni na kawę, na którą oczywiście chętnie wejdą, by posłuchać opowieści z podróży.
Bardziej prawdopodobne jednak, że Sycylijczykowi zajmie to chwilę zanim znajdzie się w domu. Sycylijczyk też w końcu musi odpocząć. A Sycyliczycy odpoczywają w barze. Tam gdzie znajdą wyborne jedzenie, intensywne espresso, kieliszek amaro i ludzi.
Plotki mówią, że lotnisko w Trapani jest przede wszystkim lotniskiem wojskowym. Cóż, nawet jeśli, to nie to wydaje się w nim najważniejsze. Jestem niemal pewna, że Trapańczycy postanowili otworzyć lotnisko właśnie tutaj, ponieważ jest to idealna okolica by prosto z lotniska wpaść na kawę. Kawę z widokiem doskonałym.
Lotnisko w Trapani jest otoczone salinami (wł. Salines) czyli plantacjami soli. Szczerze powiedziawszy, gdy pierwszy raz o tym usłyszałam, nie wyraziłam większego zainteresowania. Wyobraziłam sobie kilka nieciekawych, brudnych basenów z morską wodą, w których pływa trochę więcej soli niż zazwyczaj.
Ale właśnie nie. Saliny, sygnowane znakiem WWF to obszar obejmujący ok. 2000 hektarów zbiorników wodnych. Zawartość minerałów w basenach: magnezu, potasu, jodyny czy żelaza, sprawia, że baseny przyjmują różnorodne odcienie. Gdzieniegdzie wśród solnych wód wyrasta przed nami wiatrak, dziś pozostający tylko symbolem minionych epok. Powiadają, że produkcja soli w regionie rozpoczęli już Fenicjanie 2700 lat temu. Budowle runęły, świątynie zostały zrównane z ziemią, nawet język i cała cywilizacja jest zaledwie nikłym wspomnieniem, graniczącym z mitycznością. A jednak saliny przetrwały i mają się dobrze.
Fakt, że historia była łaskawa dla salin, jest tylko dowodem na to, jak człowiek może koegzystować z naturą. Ten rewelacyjny, a przecież stworzony przez ludzi, krajobraz jest dziś domem dla ponad 170 gatunków ptaków. Jadąc antyczną punicką drogą, mijamy stada różowych flamingów, pojedyńcze okazy doskonałych rybołowów i przebiegłych sokołów. A gdy tylko odwrócimy wzrok, po drugiej stronie jezdni zobaczymy plantacje winogron. Trzeba przyznać, że droga z Trapani do Marsali jest po prostu wyborna.
Ale zapędziłam się w tej dygresji trochę za daleko. W końcu było o zmęczonym trapańczyku, który zamiast do domu, chce posiedzieć w barze. Czyżbym zmierzała do tego, że przyprawia espresso solą?
No o tym jeszcze nie słyszałam. Bardziej chodziło mi o fakt, że wśród tych połaci wielokolorowych basenów ukryte są niewielkie kawiarnie i restauracje. Przesiadując na ich tarasach możesz nie tylko napić się smacznej kawy, pogadać z nieznajomymi czy poczytać książkę. Tutaj rozpościera się widok doskonały. Tutaj możecie zobaczyć taki zachód słońca, jakiego nie widzieliście jeszcze nigdy. Pytanie czy zaszycie się w mieszkaniu jest bardziej relaksujące i dostarcza więcej przyjemności, zdaje się nie mieć więcej sensu. Po co? No po co, skoro mamy saliny?
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂