Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Kazachstan: wiza turystyczna i diabeł, co taki niestraszny

UPDATE: Od 1 stycznia 2017 roku Polaków odwiedzający Kazachstan w celach turystycznych nie obowiązuje wiza. Poniższy tekst traktujcie, jako tekst archiwalny

Co z tego że bilety tak tanie, skoro wiza do Kazachstanu droga?

A jeśli nam wizy nie dadzą?

A czy do Kazachstanu potrzebne zaproszenie?
A jeśli nie uda się bez zaświadczenia z pracy?
A czy muszę tkwić tydzień w Warszawie i czekać na wizę?

No nie będę ukrywać. Wiza do Kazachstanu przez kilka nocy spędzała mi sen z powiek. Było tyle pytań i niejasności, że naprawdę nie wiadomo było, o co chodzi. Do tego ambasada Kazachstanu nie odpowiadała na maile, odbierała telefony zła, że dzwonię nie w tych godzinach, co powinnam i w ogóle ledwo co rozumiałam polski kobiety po drugiej stronie telefonu.

Przeczytaj o 10 miejscach, które podobały nam się w Kazachstanie najbardziej! Klik!

Ale się udało! Wiza jest, znaczy Kazachstan czeka. Już niedługo będę przemierzać tamtejsze pustynie i góry. A póki co napiszę post o tym, jak wyrobić wizę do Kazachstanu. Byście nie mieli tych problemów, które miałam ja.

zdj. Kamila /www.mywanderlust.pl

Skąd Kazachstan?

Każdego roku wypada mieć choć jedną większą przygodę. Wyjazd na trochę dłużej, poza Europę. Trzy lata temu były to 2 miesiące we wschodniej Azji. Wtedy zresztą powstał ten blog. Dwa lata temu spędziłam półtora miesiąca na Bliskim Wschodzie. Rok temu nie udało się nic większego – były więc trzy tygodnie w Izraelu. W tym roku wymyśliłam Amerykę Łacińską. Postanowiłam codziennie sprawdzać tanie loty i jak tylko pojawi się coś ciekawego, to od razu kupować. Drugorzędnym problemem było, czy polecę do Chile, Peru czy Meksyku. No, może tylko Brazylia mnie nie kręciła.

Wstrzymywało mnie jedno – od jakiegoś czasu na wyjazdach kręci mnie przede wszystkim natura. Kilkudniowe trekingi, małe wioski i miasteczka z dala od turystycznego tłumu. Te miejsca mają jednak wadę – dla samotnie podróżującej kobiety są po prostu mniej bezpieczne. A ja miałam już pewne nieprzyjemności w czasie samotnego trekingu i nie zamierzam ich powtarzać.

Jedziesz do Kazachstanu? Na bank masz pytania! Zadaj je na grupie na Facebooku, którą prowadzi Piotr. Tam znajdziesz samych znawców!

Próbowałam na wyjazd namówić chłopaka. Coś kręcił. A to że go nie stać, a to że nawet jak stać, to go tam aż tak nie ciągnie. Niestety – nie widziałam tego. Podejrzewałam, że w końcu się skończy tym, że polecę, a na treking najwyżej znajdę jakąś grupę na miejscu.

Wtedy – a było to w lutym – weszłam na Fly4free i tam, w miejscu, gdzie trzymam informacje o promocjach i tanich lotach, zobaczyłam to: Lwów-Almaty – 583 zł!

zrzut ekranu ze strony www.fly4free.pl

Ameryka kosztowałaby co najmniej 1000 zł więcej! Nie czekając zbyt długo, wydzwoniłam do Piotra. Wiedziałam co robię! Mój ukochany ma słabość do środkowej Azji. Uzbekistan, a zwłaszcza Kirgistan to miejsca, o których potrafi gadać bez końca. W Kazachstanie jeszcze nie był. Po dwudziestu minutach kupowałam dwa bilety do Almaty!

Gdzie dokładnie jedziemy w Kazachstanie i czy to mi wystarczy?

Kolejne godziny i dni spędzałam nad lekturą o tym tajemniczym dla mnie kraju, z każdą chwilą przekonując się bardziej, że będzie mi się podobał. Moim głównym przewodnikiem stała się grupa na Facebooku Guidebook Kazakhstan, ale pochłaniałam też strony internetowe i przewodniki. Szpilki na mapie powoli zaczęły się zagęszczać. Postanowiliśmy się skupić na południowo-wschodniej części. Zdecydowaliśmy, że będziemy robić krótsze kilkudniowe trekingi w kilku różnych rezerwatach przyrody. Na pewno pochodzimy po górach Tienszan. To dla Piotra. Koniecznie, nieodwołalnie i bezsprzecznie zaliczymy tereny bardziej pustynne: Altyn Emel, Kanion Szaryński i Bektau-Atę – to dla mnie, by moja pustynna miłość się posiliła. Co do reszty – sprzeczamy się, ale raczej dlatego, że opcji jest aż za dużo.

Kanion Szeryński, zdj. visitkazakhstan.kz

Trudno mi uwierzyć, że jeszcze rok temu nie wiedziałam o tym kraju nic, a dziś wydaje mi się jednym z najbardziej fascynujących zakątków ziemi. Nagle okazało się, że spełniam swój sen, o którym zapomniałam po obudzeniu się.

Zerknij na 25 zdjęć, które udowodnią Ci, że Kazachstan to piękny kraj. Klik! 

Kazachstan wiza: zbieranie potrzebnych dokumentów

Przyszedł maj, a wraz z nim zbieraliśmy się na Suwalszczyznę. Oczywiście przejeżdżaliśmy przez Warszawę. Przyszedł czas, by postarać się o wizę do Kazachstanu.
Początkowo chciałyśmy załatwić je w jednej z czołowych krakowskich firm pośredniczących. Niestety opłaty okazały się…śmieszne. Choć według oficjalnych informacji wiza kosztuje 35 euro, pośrednicy wołali sobie ponad pięćset złotych. Hola hola zawołaliśmy! Za oszczędzone 800 zł chętnie zrobimy coś fajnego.

Poczytaj tekst o cenach w Kazachstanie. Kraj okazał się tańszy, niż się spodziewałam. Klik!

Co potrzebujemy, by wyrobić wizę do Kazachstanu?

Ostatnie dwa punkty przysparzały najwięcej zmartwień:

kserokopia faksu rezerwacji hotelowej w Kazachstanie (na papierze firmowym hotelu).

Faksu?! Ja wiem, że jadę do Kazachstanu, ale kurcze – oni chyba mają internet, prawda? Cóż, w każdym razie ja nie mam faksu! Nie wiedziałabym nawet jak go używać. Pytałam siebie i innych, jak to rozwiązać i już wiem: Faks wam nie potrzebny! Wystarczy potwierdzenie rezerwacji dokonanej przez portal bookingowy. I tak – rezerwacja nie musi być opłacona. Nawet jeśli planujecie spać pod namiotem czy przez Couchsurfing, to po prostu zróbcie rezerwację i ją potem anulujcie.

A – rezerwacja nie jest potrzebna na cały pobyt. My jedziemy na ponad trzy tygodnie, a na bookingu zrobiliśmy rezerwację na 5 dni (gotowy link – klik). Po otrzymaniu wizy rezerwację odwołaliśmy. Starczyło.

Drugi punkt martwił mnie bardziej, bo nie było na niego nigdzie odpowiedzi:

zaświadczenie z miejsca pracy (zaświadczenie z miejsca pracy powinno zawierać informację, gdzie, na jakim stanowisku i od kiedy pracuje interesant)

A jeśli jesteś studentem? To zaświadczenie o studiowaniu.
A jeśli bezrobotnym? To o bezrobociu.
A jeśli masz własną działalność? To wypis z CEIDG-u.
A jeśli do diaska jesteś np. pisarką i pracujesz na umowy o dzieło? Tego już nigdzie nie znalazłam. No ale zadzwoniłam, dowiedziałam się, przyszłam do ambasady i się udało. W takim przypadku przynosisz kopie umów o dzieło. Ja przyniosłam dwie. Zaświadczenie notariusza na kopii potrzebne nie było.

Dwie dodatkowe odpowiedzi na męczące pytania:

We wniosku pytają o ubezpieczenie? Ale kto ma ubezpieczenie na pół roku przed wyjazdem? No ja nie miałam. Napisałam, że nie mam, ale że planuję mieć. Nic się nie stało. Przy okazji bardzo wam polecam ubezpieczenie Twoja karta podróże. Płacicie raz i macie na cały rok spokój.

Wyjeżdżasz na egzotyczny wyjazd? Może nawet na kilka miesięcy? Nie zapomnij o rocznym ubezpieczeniu. Płacisz raz i masz spokój. Klik!

Chodzą ploty, że do Kazachstanu potrzebne jakieś zaproszenie czy poparcie wizowe. Ploty – niepotrzebne. Przynajmniej nie przy wizie turystycznej. Nie przejmujcie się tymi głupotami.

Altyn Emel. zdj. z visitkazakhstan.kz

Ambasada Kazachstanu w Warszawie na Wilanowie

Wniosek o wizę można było składać od godziny 10 rano. Naczytałam się o gigantycznych kolejkach, na tyle długich, że ludzie nie zdążyli przed dwunastą i byli odsyłani z kwitkiem. Nie mogliśmy sobie na to pozwolić i w ambasadzie na końcu świata (zaraz przy wilanowskim parku) byliśmy… 40 minut przed czasem.

Przed ambasadą Kazachstanu kręcił się jeden mężczyzna. O nie! W to, że tu się zrobi kolejka na 200 osób, to ja nie uwierzyłam. Zarządziłam wycieczkę po kawę, która przecież pod taką atrakcją jak pałac w Wilanowie musi być. Była, a jakże! W McDonaldzie! Trochę szczęśliwsi wróciliśmy ok 9.55, a o 10.15 weszliśmy do ambasady (bo jak to w ambasadach bywa, kolejka jest na ulicy).

Złożyliśmy papiery, okazały się w porządku, po czym z kwitkiem płatniczym zostaliśmy wysłani do banku – znowu, przed parkiem wilanowskim. Wpłaciliśmy kasę na konto (znowu – hello! XXI wiek! Nie mogłam tego zrobić z komórki?) i wróciliśmy z potwierdzeniem do okienka. Troszkę było łażenia, jakieś 10 minut w jedną stronę. Ale było to jedyne utrudnienie. O 11.00 dostaliśmy mapę od pani w okienku i życzenia przyjemnej wycieczki. Załatwione?

[wp_geo_map]

Odbieranie wizy do Kazachstanu, albo czy muszę tam gnać sama?

Wizę odbiera się po 5 dniach roboczych. My na Suwalszczyźnie planowaliśmy być 4 dni, w tym dwa nierobocze. Niekoniecznie pasowało nam czekanie w pobliżu stolicy kolejne pięć. Rozwiązanie było jedno – zgoda na odbiór paszportów przez osobę trzecią. Potwierdzone notarialnie.

Poprosiłam Kamilę, blogerkę z Kami & the Rest of the World. Zgodziła się. W Krakowie poszliśmy do notariusza, podaliśmy nasze i Kamili dane (uwaga: zapomniałam spisać numer mojego paszportu, więc podaliśmy tylko nasze dane PESEL i z dowodu osobistego. Wystarczyło.), zapłaciliśmy 25 zł za potwierdzenie, wysłałam jej pismo pocztą, ona po miesiącu poszła do ambasady i… cóż udało się. Dostałam zdjęcie pięknej wizy. A więc to oficjalne: jedziemy do Kazachstanu!

Naczytałam się, naguglałam “Kazachstan wiza” i naprzerażałam. Było tych kilka pytań i wątpliwości. Zastanawialiśmy się czy nie olać tej Warszawy i jednak nie zapłacić pośrednictwu wizowemu. Skończyło się jednak na tym, że wszystko udało się idealnie. W ambasadzie ludzie byli przesympatyczni, pani w banku dziwiła się, że tyle osób do Kazachstanu jeździ, bo co chwilę kogoś miała w tej samej sprawie. A ja dalej czytam przewodniki i blogi podróżnicze, i odliczam dni. Lecimy 2 września! Jak to mówią: stay tuned!

 Podobał Ci się ten tekst? Nie omijaj kolejnych! Dołącz do czytelników bloga na Facebooku i bądź na bieżąco z blogtroterskimi przygodami! A jeśli jedziesz do Kazachstanu (a jeśli trafiłeś na ten tekst, to pewnie jedziesz), to zajrzyj też na inne kazachskie teksty (klik!). No i nie zapomnij zadawać mi pytań. Zawsze chętnie odpowiem.

Exit mobile version